Semper Fidelis 4-5/2004

Stulecie lwowskiej Kolumny Mickiewicza

Piotr Marek Stański


W ramach przygotowań do jubileuszu stulecia urodzin Adama Mickiewicza towarzystwo jego imienia wystąpiło z inicjatywą, aby i Lwów dołączył do grona miast posiadających już pomniki wieszcza. Do czasu odsłonięcia wyprzedziły go w tym względzie nie tylko obydwie zdetronizowane przez zaborców historyczne stolice królewskie (Kraków po ciągnących się przez ćwierćwiecze sporach oraz uciemiężona Warszawa), ale i pomniejsze miasta galicyjskie, jak Rzeszów (autorstwa Stanisława Romana Lewandowskiego), Stanisławów i Tarnów (Tadeusza Błotnickiego), Tarnopol, Przemyśl i Złoczów (Tomasza Dykasa, niefortunnego zwycięzcy i przegranego zarazem obydwu konkursów krakowskich), Rohatyn (wykonany przez Antoniego Popielą, przyszłego twórcę monumentu lwowskiego). W związku z tym 14 listopada 1897 zawiązał się komitet budowy. Adam Krechowiecki powieściopisarz i publicysta na posiedzeniu 11 lutego 1898 rzucił pomysł, aby nadać pomnikowi kształt kolumny godnej „króla ducha", gdyż - jak to następnie sformułuje Godzimir Małachowski - „to ten, któremu jedynie królewską cześć oddano, gdy jego zwłoki na Wawelu złożono obok królów i bohaterów" („Kurier Lwowski" z 30 października 1904). Szesnaście dni później przychylono się do tej propozycji i ogłoszono konkurs. Jury, w skład którego weszli m.in. Cyprian Godebski (autor pomnika warszawskiego, odsłoniętego 24 grudnia 1898 w „grobowej ciszy", albowiem władze zabroniły wszelkich przemówień), Julian Makarewicz (twórca polichromii w Bibliotece Uniwersyteckiej), Jan Styka (współautor „Panoramy Racławickiej"), Zygmunt Gorgolewski (projektant Teatru Wielkiego), Julian Hochberger (dyrektor budownictwa miejskiego), ogłosiło werdykt 10 grudnia 1898. Spośród 23 nadesłanych projektów gipsowych i rysunkowych, pierwszą nagrodę wysokości tysiąca koron przyznano jednogłośnie Antoniemu Sulima-Popielowi. Drugą, wysokości pięciuset koron, otrzymał zamieszkały we Florencji Mieczysław Zawiejski, którego wizja niewiele różniła się od zwycięskiej, poza większymi rozmiarami figur poety i geniusza, ustawionych bezpośrednio nad sobą i zwróconych en face, oraz zwieńczeniem kolumny pięcioramienną gwiazdą. Tej samej wysokości trzecią nagrodą uhonorowano przebywającego w Paryżu Wacława Szymanowskiego (przyszłego autora Chopina z warszawskich Łazienek i niezrealizowanej grupy „Pochód królów na Wawel", który jednak wyróżnienia nie przyjął, a w konkursowej pracy umieścił postać wieszcza na samym szczycie postumentu.

Rozważano kilka wariantów lokalizacji: Wały Hetmańskie oraz Ogród Jezuicki, naprzeciw Sejmu, gdzie obecnie stoi pomnik Iwana Franki. Ostatecznie, w związku z likwidacją starej studzienki i przeniesieniem stamtąd posągu Matki Boskiej na początek Wałów, zdecydowano się na opróżnione miejsce na placu Mariackim, zwanym dawniej Ferdynanda, a dziś noszącym imię Mickiewicza właśnie. Tam też w obecności dziesięciu tysięcy ludzi położono 22 maja 1898 kamień węgielny. Wszelako realizacja przeciągnęła się ponad 6 lat, wzbudzając powątpiewanie w sukces przedsięwzięcia, co spotkało się z uszczypliwym komentarzem korespondenta warszawskiego „Tygodnika Ilustrowanego": „Lwów, jak wiadomo, jest miastem pesymistów z zasady i krytyków a priori” (nr 45 z 5 listopada 1904 r. s. 866). Ale i tak daleko było do krakowskiego rekordu.

Dwudziestojednometrowa kolumna z granitu, sprowadzonego z lombardzkich kamieniołomów, przeszła obróbkę w warsztacie Wiktorii Schimserowej, natomiast licząca trzy metry trzydzieści centymetrów figura Mickiewicza oraz geniusza, odlane zostały z brązu w wiedeńskiej firmie Czecha Teodora Srpeka.

W przeddzień uroczystości odsłonięcia odbyły się dwa koncerty, z których dochód zasilić miał konto budowy pomnika. Na pierwszym, w Teatrze Miejskim wykonano Koncert fortepianowy f-moll Chopina, III akt opery „Konrad Wallenrod" Żeleńskiego oraz rozstrzygnięto konkurs na pieśń do słów Mickiewicza (laureatką pierwszej nagrody została Zofia Obtułowiczówna), na drugim, w sąsiedniej Filharmonii (mieszczącej się w Teatrze Skarbkowskim), wystąpiła światowej sławy śpiewaczka włoska, która z tej okazji przedstawiła m.in. arię z „Halki" Moniuszki. Na ten sam cel przeznaczone były również wpływy ze sprzedaży specjalnych kart iluminacyjnych z podobizną poety, a służących do naklejania na okna mieszkań (także w innych miastach Galicji) okolicznościowych papeterii z wytłoczonym wizerunkiem wieszcza, produkcji S. W. Niemojewskiego oraz wytwarzanych przez Jana Höflingera czekoladowych medalionów.

I wreszcie nadeszła z dawna oczekiwana niedziela 30 października 1904. Jak napisała „Gazeta Narodowa": „Dzień był posępny, prawdziwie listopadowy. Niebo zasnute było ołowianymi chmurami i mżył zimny deszcz" (nr 250 z 1 listopada). Mimo to od rana gromadził się kilkudziesięciotysięczny tłum, wypełniający nie tylko plac i sąsiednie ulice, balkony i okna okolicznych kamienic, ale i dachy (np. „jegomość w cylindrze, który sterczał na samym szczycie hotelu George'a" wg „Słowa Polskiego" nr 512 z 31 października), bo jak napisała „Gazeta Lwowska": „czuło się przedziwne jakieś ciepło w atmosferze miasta, ciepło nie ze słońca promieniujące, jeno z uroczystego nastroju" (nr 250 z 1 listopada). O wpół do jedenastej rozpoczęła się msza w katedrze łacińskiej, po zakończeniu której ceremonia przeniosła się na plac Mariacki. O wpół do pierwszej Bronisław Radziszewski wypowiedział sakramentalną formułę: „Imieniem komitetu budowy oddaję to zbożne dzieło na wieczystą własność gminy miasta Lwowa i daję znak »niech zasłona spadnie!«". Po nim głos zabrał prezydent Lwowa Godzimir Małachowski, z którego przemówienia pochodził przytoczony na początku cytat. Odegranie Mazurka Dąbrowskiego poprzedziły wystąpienia reprezentantów: młodzieży Stanisława Downarowicza, włościan posła Jakuba Bojki i robotników Józefa Hudca. Ten ostatni zapowiedział, że „u stóp kolumny (...) składa proletariat polski trzech zaborów wieniec cierniowy, który wrósł w skroń tego ludu, który cierpi i walczy, (...) pogrążony w niewoli politycznej i ekonomicznej, deptany i gnębiony, (...) podnosi czoło i dłonie dla pracy nad wskrzeszeniem ojczyzny, (...) nad wyzwoleniem się z wiekowej niewoli" („Kurier Lwowski", jw.). Następnie przez dwie godziny trwało składanie wieńców przez delegacje władz miejskich i powiatowych, organizacji społecznych i zawodowych, stowarzyszeń artystycznych, uczniów i słuchaczy akademickich. Od Partii Socjalno-Demokratycznej rzeczywiście był to wieniec cierniowy.

Na godzinę przed mszą w katedrze łacińskiej, w ormiańskiej odprawiona została przez arcybiskupa Józefa Teodorowicza, który w kazaniu ustosunkował się do kontrowersji wokół poglądów społecznych Mickiewicza i jego związków z socjalizmem, spotęgowanych głośnym zajściem podczas audiencji u ultrakonserwatywnego Piusa IX. Jak się wyraził popularny hierarcha, po półwieczu w większości znalazły się one w nauce społecznej z encyklik Leona XII. Do obchodów włączyła się również gmina izraelicka. W Synagodze postępowej (Templum) przy ul. Żółkiewskiej o wpół do dziesiątej modlitwom przewodniczył rabin Ezechiel Caro, a następnie jej przedstawiciele oraz młodzież kupiecka i członkowie stowarzyszenia rękodzielniczego „Jad Charuzim" uczestniczyli w ogólnym przemarszu pod kolumnę, podczas gdy filia izraelickiej kuchni ludowej przy ul. Kotlarskiej 8 wydawała w południe bezpłatne posiłki bez względu na wyznanie potrzebujących. Z kolei w imię solidarności słowiańskiej zaproszono prezydenta Pragi Vladimira Srba, a miejscowi Czesi, zorganizowani w „Českej Besede", przeszli w pochodzie, pozdrawiani przez zebrany tłum okrzykami „Na zdar". Mieszkańcy słoweńskiej Lubliany przesłali ze swej strony okolicznościowy telegram. Tym bardziej zatem rzucała się w oczy całkowita nieobecność Ukraińców. Do panującego pomiędzy obydwiema społecznościami napięcia nawiązali zresztą niektórzy mówcy jak np. prezydent Małachowski: „O Ty wieszczu (...) polejesz łzy twe czyste, rzęsiste, gdy ujrzysz jak bratnie narody, dzieci jednej i tej samej ziemi ojczystej gubią się w sporach wzajemnych na pociechę i dla korzyści obcych wrogów. Oby wielki duch miłości Wieszcza naszego wstąpił w serca ludów tę ziemię zamieszkujących, obyśmy tej błogiej doczekali się chwili, że bratnie nasze narody podadzą sobie bratnią dłoń dla wspólnej pracy, dla dobra wspólnej naszej ojczyzny" („Kurier Lwowski", jw.).

O godzinie piętnastej w Kasynie miejskim odbyło się śniadanie dla ścisłego grona gości. Przedstawicieli kółek rolniczych i straży pożarnych podejmowano w Stowarzyszeniu rękodzielników „Skała", a pozostałych włościan w „Gwieździe", gdzie urządzono dla nich widowiska o treści patriotycznej. Przyjęcie „bez trunków alkoholicznych" wydało też Towarzystwo Szkoły Ludowej w salach galicyjskiej Kasy zaliczkowej. Po wieczornym spektaklu w Teatrze Miejskim, na który złożyły się dwa akty „Konfederatów Barskich" oraz „Widma" Moniuszki według II części „Dziadów", w Ratuszu miał miejsce raut, który „zgromadził w wielkiej sali kilkaset osób płci obojga ze Lwowa i spoza Lwowa, bo nawet hen aż z dalekiej Warszawy, których ze staropolską gościnnością podejmował przybrany w kontusz prezydent miasta dr Małachowski" („Dziennik Polski" nr 508 z 1 listopada). Nazajutrz Koło literacko-artystyczne uczciło bankietem autora pomnika Antoniego Popiela oraz przybyłego z Paryża syna poety - Władysława Mickiewicza. Obradujący w tych dniach Sejm Galicyjski przyznał temu ostatniemu dożywotnią subwencję w wysokości czterech tysięcy koron rocznie.

Do 2 listopada, „gdy z nadchodzącym zmrokiem zabrakło światła dziennego, oświetlano kolumnę elektrycznymi reflektorami, umieszczonymi w okienku szczytowym gmachu hotelu Europejskiego. W blasku tych różnokolorowych świateł kolumna wyglądała nadzwyczaj efektownie" („Gazeta Narodowa", jw.).

Sprawdzić się miało zapewnienie Bronisława Radziszewskiego, że „nie rozwali granitu kolumny czas, ni wicher, ani burza". Oparła się bowiem zawieruchom historii i w czasie wojny nie podzieliła losu pomników Mickiewicza w Poznaniu, Krakowie i Warszawie.


Powrót

Powrót
Licznik