|
Uniwersytet Jana Kazimierza zasłużył na lepszy portret
Artykuł recenzyjny książki: Jan Draus, Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie 1918-1946. Portret kresowej uczelni, Kraków 2007, ss. 328. opublikowany w „Roczniku Lwowskim” 2007, s. 237-249. W roku 2007 ukazała się zapowiadana od kilku lat książka prof. Jana Drausa na temat Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Jeszcze rok wcześniej na posiedzeniu Komisji Historii Nauki PAU w Krakowie prof. Draus informował: „dzisiejszy referat stanowi niejako podsumowanie moich badań nad dziejami tajnego UJK. Niebawem ukaże się książka pod takim samym tytułem, jeszcze bardziej uszczegółowiona i poparta kwerendami w archiwach krajowych i lwowskich. Niezwykle cenne okazały się teczki personalne profesorów lwowskich, niejednokrotnie zawierające wspomnienia z tamtych lat”1. Tymczasem krakowskie wydawnictwo „Czytelnia Akademicka” wydało książkę o tytule wskazującym na znacznie szersze opracowanie, dodać trzeba - tytule bardzo zachęcającym, gdyż - w przeciwieństwie do okresu wojny2, dotychczas nie istniało opracowanie na temat historii UJK w okresie międzywojennym, z wyjątkiem znakomitej rozprawy o historii Wydziału Teologii UJK pióra ks. Józefa Wołczańskiego. Część środowisk byłych lwowian przyjęło książkę prof. Drausa z uznaniem, o czym świadczą noty recenzyjne w prasie i czasopismach środowisk kresowych3. Tymczasem osobę interesującą się dziejami nauki lwowskiej, która stara się na bieżąco obserwować to, co powstaje w Polsce (i nie tylko) na tematy lwowskie, a drukowanych jest coraz więcej wartościowych opracowań, nawet pobieżna lektura dzieła rozczarowuje. Książka składa się z dwóch zasadniczych części. Pierwsza z nich podzielona została na pięć rozdziałów, zaś druga to „Słownik biograficzny Tajnego Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie”. Już wstępne zapoznanie się z pracą rodzi pytania. Dlaczego w 328-stronicowym opracowaniu osadzonym w tytułowych widełkach czasu 1918-1946, jedynie 57 stron (ok. 20 % części merytorycznej) – jeden rozdział, podzielony na ponad dwadzieścia mniejszych jednostek redakcyjnych – poświęcono okresowi międzywojennemu, kiedy to wszechnica lwowska promieniowała na cały kraj, pracowało w niej wielu znakomitych uczonych i działały liczne szkoły naukowe4? W następnych dwóch rozdziałach opisany został Uniwersytet Lwowski w czasie okupacji sowieckiej 1939-1941 (rozdział II, 5 podrozdziałów, stron 39) i okupacji niemieckiej 1941-1944 (rozdział III, 5 podrozdziałów, stron 31). Czwarty rozdział zatytułowany „Uniwersytet Jana Kazimierza w konspiracji” (6 podrozdziałów, stron 21), to prezentacja działalności Tajnego UJK oraz innej działalności konspiracyjnej uczonych związanych z uniwersytetem. Ostatni, piąty rozdział pt. „Dramatyczny kres Uniwersytetu Jana Kazimierza” (stron 38) podzielony został na trzy podrozdziały, w tym zaskakujący dwudziestopięciostronicowy pt. „Uniwersytet Jana Kazimierza w diasporze”. W Zakończeniu znajdują się uogólnienia i stwierdzenia dość dyskusyjne. Znajdziemy w nim m.in. podsumowanie „okresu diaspory”, który uzasadniono zdaniem: „losy ekspatriowanych uniwersyteckich profesorów lwowskich należą także do dziejów Uniwersytetu, w którym ongiś zdobywali wykształcenie, pracowali twórczo na niwie naukowej, kształcili studentów i swych następców, wypełniali misję swej kresowej uczelni.” (s. 201-202). Następnie rozpoczyna się część druga książki, czyli „Słownik biograficzny Tajnego Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie” (s. 203-288), w którym alfabetycznie zestawiono, według wydziałów (teologii, prawa, humanistyczny, matematyczno-przyrodniczy i lekarski), życiorysy wykładowców przedwojennego UJK. Po części merytorycznej książki znajduje się niepaginowana wklejka zawierająca fotografie budynków oraz wybranych uczonych, a w jednym przypadku studenta Tajnego UJK (Jerzego Chodorowskiego)5. Książkę kończy obszerna bibliografia (22 strony). Wykaz zawiera zestawienie archiwów IPN i archiwów uniwersyteckich, ale jednocześnie pomija najcenniejsze dla badania dziejów UJK archiwa lwowskie, w tym Państwowe Archiwum Obwodu Lwowskiego oraz Archiwum Uniwersytetu im. Iwana Franki we Lwowie. Po wstępnej prezentacji książki, wypada podjąć próbę przyjrzenia się jej nieco szczegółowiej. W szczególny sposób spojrzymy na stwierdzenia dotyczące organizacji uniwersytetu, podstawy prawnej, zarządu, a także działalności poszczególnych wydziałów. We Wstępie czytamy o znaczeniu Lwowa oraz o tym, że „kresowe dzieje nauki i instytucji naukowych wciąż pozostają kartą mało lub wcale nieznaną” (s. 9). Nie zauważono, że w ostatnich latach ukazało się wiele cennych opracowań6. Niektóre z nich publikowane były niemal w tym samym czasie, co recenzowana pozycja7. Następnie uzasadniono dlaczego książka posiada taki a nie inny tytuł:
Czy jednak takie potraktowanie problemu jest „portretem” uniwersytetu. Nie została zachowana przecież w owym portrecie równowaga pomiędzy okresem II RP a „epilogiem”. Niezrozumiałe wydaje się też w tym kontekście stwierdzenie: „w chwili obecnej Uniwersytet Jana Kazimierza funkcjonuje głównie w świadomości kresowego pokolenia Polaków” (s. 12). Wspomniany już skromny rozdział pierwszy wydaje się najsłabszą częścią książki i to nie tylko dlatego, że jest zbyt skąpy treściowo, ale też dlatego, że zawiera wątpliwe informacje. Nie zawsze stwierdzenia zawarte w tekście znajdują potwierdzenie w przypisie. Przykładem mogą być informacje ze strony 26 o doktoratach honoris causa UJK. Z przypisu 58 dowiadujemy się, że pochodzą one z Kronik UJK. Tymczasem owe Kroniki ukazywały się tylko do 1930 r. i to z przerwami. Skąd więc informacje o doktoratach honorowych nadanych w latach późniejszych (np. dla I. Mościckiego, J. Becka, E. Rydza-Śmigłego, J. Makarewicza, W. Abrahama, F. Zolla)? Dlaczego Autor wymienił wszystkich doktorów honoris causa Wydziału Prawa UJK (sic!), a pominął z pozostałych wydziałów, np. abpa Bolesława Twardowskiego, który uhonorowany został 16 listopada 1924 r., a także doktoraty honoris causa nadane przez Wydział Humanistyczny w 1932 i 1937 r. W innym miejscu, w podtytule „Struktura i rektorzy Uniwersytetu” podano liczbę pracowników naukowych na poszczególnych wydziałach, przy czym tylko liczbę profesorów i „pomocniczych sił naukowych”, czyli asystentów, a pominięto docentów, czyli osoby, które habilitowały się na danym wydziale i prowadziły na nim wykłady (s. 21). Dlaczego? Zaraz potem scharakteryzowano pokrótce wydziały, ale nie podano np. skąd pochodzą informacje o studiach uzupełniających istniejących przy Wydziale Prawa UJK (Studium Dyplomatyczne, Studium Ekonomiczno-Administracyjne [podzielone w 1936 r. na Studium Ekonomiczne i Studium Administracyjno-Skarbowe], Studium Sądowe oraz Kurs Prawa Lotniczego). Jakie jest źródło wiedzy o tym kto był kierownikiem poszczególnych studiów, bo w przywołanych Składach Uniwersytetów oraz w Kronikach informacji takich nie ma. Pewne stwierdzenia budzą podejrzenie zaniedbań w poznaniu źródeł prawa o szkolnictwie wyższym, począwszy od nieznajomości ustawy o szkołach akademickich z 1933 r., a skończywszy na rozporządzeniach Min. WRiOP i innych unormowaniach szczegółowych. Na przykład na stronach 23-25 przedstawione zostało zestawienie rektorów UJK w okresie międzywojennym. Nie wyjaśniono przy tym, jak długo trwała kadencja rektora. W przypadku prof. Romana Longchamps de Berier pojawia się natomiast informacja, że był on rektorem od 17 czerwca do 16 października 1939 r. (s. 26, przyp. 56), tymczasem zgodnie z art. 9 ust. 7 ustawy o szkołach akademickich z 15 marca 1933 r8. kadencja rektora rozpoczynała się z mocy prawa 1 września, a nie w dniu wyborów. Roman Longchamps de Berier był zatem rektorem od 1 września 1939 r. do 18 października 1939 r. (a nie od 17 czerwca do 16 października), co szczegółowo opisano już w literaturze9. W życiorysie Romana Longchamps de Berier (s. 25-26) występują też inne nieścisłości. I tak, habilitacja tego uczonego miała miejsce w 1916 r., a nie 1911, a więc docentem był od 1916 r., dziekanem Wydziału Prawa był zaś w latach 1923/24 oraz od 1929/30 do 1931/32 r., a nie - jak napisano w recenzowanej książce – w 1923/24 i 1929/30 r.10 Na stronie 27 pojawia się informacja o Powszechnych Wykładach Uniwersyteckich i Politechnicznych, ale brakuje wzmianki, kiedy i dlaczego ta inicjatywa powstała, oraz jak długo istniała. Niejasna jest też notatka o Wyższych Kursach Ziemiańskich. W tym przypadku brakuje również odesłania do źródeł. Nawiasem mówiąc w dostępnych zestawieniach szkół wyższych w II RP studia takie nie są wymieniane, jako placówka kształcąca na poziomie szkoły wyższej. W podrozdziale „Naukowa świetność Uniwersytetu” wymienione zostały szkoły naukowe, które istniały w UJK. W zestawieniu znajdują się szkoły: Kazimierza Twardowskiego (lwowsko-warszawska szkoła filozoficzna), Jakuba Karola Parnasa (szkoła biochemii), Eugeniusza Romera (szkoła kartograficzna), Jana Czekanowskiego (polska szkoła antropologiczna), Stefana Banacha i Hugo Steinhausa (szkoła matematyczna), Rudolfa Weigla, twórcy szczepionki przeciwtyfusowej, Adolfa Chybińskiego (szkoła muzykologiczna) i Franciszka Bujaka (historyczna szkoła społeczna i gospodarcza). Zabrakło miejsca np. dla szkół prawniczych i teologicznych, a także innych, np. lwowskiej szkoły chemicznej. Spośród szkół prawniczych wymieniono tylko szkołę historyczno-prawną Oswalda Balzera (s. 28-29), określając ją przedwojennym terminem szkoły „szkoła prawa polskiego”, dziś niewiele mówiącym. Do „wybitnych historyków prawa”, wychowanków Oswalda Balzera, zaliczono obok Przemysława Dąbkowskiego także: Ludwika Ehrlicha, który był znakomitym znawcą prawa narodów i uczniem Stanisława Starzyńskiego, a historią interesował się przede wszystkim jako student oraz jako emeryt, Zbigniewa Pazdro, znawcę prawa administracyjnego, który w młodości napisał kilka ciekawych prac z historii prawa polskiego, oraz Tadeusza Silnickiego, znawcę prawa kanonicznego i ucznia, przede wszystkim, Władysława Abrahama. Na stronach 35-36 prezentowana jest w sposób nader skąpy „naukową świeżość” Wydziału Prawa UJK. Wypada w tym miejscu zauważyć, iż prawnicy polscy mają na ogół świadomość, że lwowski ośrodek jurydyczny UJK był najprężniejszym w kraju11. Dowodem na potwierdzenie owej pozycji są m.in. dzieła kodyfikacyjne lwowskich profesorów prawa12. Tymczasem w recenzowanej pozycji Wydziałowi Prawa UJK – największemu pod względem studiujących w strukturze lwowskiej wszechnicy - poświęca się jedno rozbudowane zdanie, które brzmi: „Rangę Wydziału Prawa po odejściu Oswalda Balzera, Władysława Abrahama (1860-1941), wybitnego znawcy prawa kościelnego, i Alfreda Halbana (1865-1926) wyznaczali tak wybitni uczeni, jak:” (s. 35) - i tu wymienionych zostało większość profesorów i docentów pracujących w 1939 r. na Wydziale Prawa. Niestety informacje podane w tym wyliczeniu nie znajdują potwierdzenia w źródłach. Przypomnijmy więc, że prof. Balzer wykładał w UJK niemal do śmierci (w 1933 r.!), a prof. Abraham był do wybuchu II wojny światowej profesorem honorowym na Wydziale i do tego czasu prowadził swoje słynne seminarium kanonistyczne. Z kolei prof. Roman Longchamps de Berier nie był twórcą kodeksu zobowiązań z 1933 r., ale współtwórcą projektu tego kodeksu, którego głównym autorem był jego mistrz prof. Ernest Till, wybitny cywilista, twórca lwowskiej szkoły prawa cywilnego, który w recenzowanej książce wymieniony został jedynie raz (przy okazji doktoratów honoris causa). Inna nieścisłość dotyczy prof. Maurycego Allerhanda, który nie był twórcą kodeksu handlowego z 1934 r., a uczestniczył jedynie w pracach Sekcji Prawa Handlowego Komisji Kodyfikacyjnej RP. Sekcją tą kierował profesor UJK Aleksander Doliński – najwybitniejszy znawca prawa handlowego w okresie międzywojennym i główny autor projektów prawa o spółkach akcyjnych, prawa o spółkach z o.o. oraz kodeksu handlowego. Tymczasem w recenzowanej pracy nazwisko tego uczonego nie zostało wymienione ani razu. Próżno szukać też w książce informacji o chyba najwybitniejszym znawcy prawa konstytucyjnego w UJK a także w Polsce, prof. Stanisławie Starzyńskim, znakomitym uczonym, powszechnie szanowanym w polskim środowisku jurydycznym, który – podobnie jak Balzer - wykładał niemal do śmierci (w 1935 r.!). Inna nieścisłość: do uczniów wybitnego procesualisty Kamila Stefki zaliczono, obok rzeczywistego ucznia doc. Mariana Waligórskiego, również Mariana Zimmermanna (po wojnie profesora w Uniwersytecie Poznańskim), który był „administratywistą”, jednym z pierwszych uczniów prof. Zbigniewa Pazdro. Teorią prawa nie zajmował się też naukowo Marian Waligórski. Wśród uczniów Stefki zabrakło natomiast nazwiska docenta prawa cywilnego procesowego Władysława Mikuszewskiego. Nawiasem mówiąc Waligórski i Mikuszewski, to jedyni docenci prawa cywilnego procesowego habilitowani na polskim uniwersytecie w okresie międzywojennym, co jest kolejnym dowodem potwierdzającym pozycję lwowskiego ośrodka prawniczego także w tej dziedzinie. Julian Nowotny nie był uczonym zajmującym się naukowo filozofią prawa (nie publikował z tego zakresu), mimo iż historię filozofii prawa wykładał. Był on znawcą prawa i procesu karnego. W omówionej „wyliczance” zabrakło wspomnienia kilku ważnych postaci, wybitnych uczonych, np. profesorów: Leona Pinińskiego, który wykładał prawo rzymskie do 1937 r. (wymieniony prof. Chlamtacz został pozbawiony katedry w 1933 r., jeszcze przed śmiercią Balzera), Tadeusza Pilata – wykładającego niemal do śmierci w 1923 r., Piotra Stebelskiego, prowadzącego zajęcia również do śmierci w 1923 r., Zdzisława Próchnickiego, oraz docentów: Ignacego Weinfelda, Jana Piekałkiewicza, Aleksandra Raczyńskiego, Władysława Namysłowskiego i innych. Na stronie 43, w tytule o „obronie wolności akademickich” pojawia się informacja, że w 1937 r. Katedrę odzyskał prof. Stanisław Grabski, który w rzeczywistości jej nigdy nie utracił (katedrę utracił w 1933 r. prof. Stanisław Głąbiński, który nigdy jej już nie odzyskał). Nie można było też „reaktywować” „Katedry Historii Prawa Polskiego” dla prof. Przemysława Dąbkowskiego, bo ona również nigdy nie została zlikwidowana (s. 43). W podrozdziale pt. „W służbie Rzeczypospolitej” wymieniono profesorów i docentów UJK, którzy byli posłami lub senatorami (s. 47-48). Wydaje się, że w tym rozdziale powinna się znaleźć też informacja o wkładzie środowiska uniwersyteckiego w prace ważnej dla państwa instytucji, jaką była powołana w 1919 r. Komisja Kodyfikacyjna Rzeczypospolitej Polskiej, w pracach której udział lwowskich prawników był ogromny. Przypomnijmy, że to Komisja Kodyfikacyjna zajmowała się przygotowaniem projektów ustaw unifikujących prawo prywatne i karne na terenie całego państwa. Zasadność umieszczenia informacji o Komisji zdaje się wynikać również stąd, że w książce znajduje się omówienie udziału uczonych związanych z UJK w sądownictwie (w szczególności w trybunałach). Nawiasem mówiąc, z tekstu wynika, że docentem na Wydziale Prawa UJK co najmniej do 1919 r. był Rudolf Różycki, który od 1922 r. był sędzią i jednym z prezesów Najwyższego Trybunału Administracyjnego, a w latach 1930-1932 jego pierwszym prezesem. Tymczasem dr Różycki (ur. 1857) był docentem prawa skarbowego na Wydziale Prawa Uniwersytetu Lwowskiego od 1899 do 14 stycznia 1904 r., po czym prawo wykładania, czyli docenturę utracił wskutek powołania do Trybunału Administracyjnego w Wiedniu13. Obszerny i interesujący punkt poświecony studentom dotyczy w zasadzie życia politycznego młodzieży akademickiej. Wydaje się, że organizacje studenckie przedstawione zostały z perspektywy politycznej, zaś organizacjom samopomocowym oraz niezwykle barwnym korporacjom akademickim poświęcono niewiele miejsca. Z ogromnym zainteresowaniem czyta się też podrozdział pt. „Spory i konflikty”, który jednak nastręcza wiele wątpliwości, szczególnie, co do przebiegu procesu, który doprowadził do wprowadzenia na UJK tzw. gett ławkowych. Pewne stwierdzenia, których źródła nie zostały ujawnione, wydają się - w świetle najnowszych publikacji - zbytnim uproszczeniem. Zauważyć można, że ankieta, którą rozpisał rektor Kulczyński w dniu 5 listopada 1937 r. nie była „referendum”, bo nie mogli w niej brać udziału członkowie „Młodzieży Wszechpolskiej” i studenci-Żydzi. Nie chodziło też o odpowiedź na pytanie „czy chcesz siedzieć ze studentami Żydami w jednaj ławce?”, ale składała się z trzech możliwych deklaracji („Pragnę siedzieć ze studentami należącymi do „Młodzieży Wszechpolskiej”; Pragnę siedzieć ze studentami Żydami; Nie pragnę siedzieć ani ze studentami należącymi do „Młodzieży Wszechpolskiej” ani ze studentami Żydami”)14. Nie mogli jej bojkotować studenci „Młodzieży Wszechpolskiej”, bo nie brali w niej udziału. Agitowali natomiast wśród innych studentów UJK, ale wówczas sukcesu nie osiągnęli, bo wynik ankiety był dla nich niepomyślny, dlatego też przystąpili do kontynuowania akcji „dzień bez Żydów”. Prawdą jest, że skala wystąpień antyżydowskich wśród studentów lwowskich, podobnie jak w całym kraju, nasilała się, co doprowadziło do wydania zarządzeń ławkowych. Nie można zgodzić się natomiast z jednostronnością oceny tego faktu, dlatego że zarządzenie prorektora UJK prof. Romana Longchamps de Berier, wydane niemal z konieczności po długiej dyskusji w łonie Senatu Akademickiego, nie wprowadzało jedynie tzw. getta ławkowego dla studentów-Żydów, ale wyznaczało miejsca w sali dla studentów należących do organizacji powiązanych z „Młodzieżą Wszechpolską” i „studentów należących lub mających prawo należeć do stowarzyszeń akademickich żydowskich”15. Mimo tych uwag podrozdział dostarcza wiele interesujących informacji o konfliktach na tle narodowościowym: polsko-żydowskich i polsko-ukraińskich. Czy jednak rzeczywiście Lwów i UJK były miejscami ciągłych walk na tle narodowościowym, a „Lwi gród” miastem niebezpiecznym? Czytając ówczesną prasę lokalną, a także wspomnienia odnieść można nieco odmienne wrażenie, że wybryki chuligańskie na tle narodowościowym, nie były, mimo wszystko, codziennością lwowską lat międzywojennych. Jak już wspomniano rozdział drugi jest znacznie obszerniejszy i dotyczy okupacji sowieckiej. Z zainteresowaniem czyta się punkt pierwszy rozdziału, stanowiący swoiste wprowadzenie, ale już kilka stron dalej pojawiają się wątpliwości. Na stronie 75 czytamy o naradach uczonych we wrześniu 1939 r. grupie tzw. małego Senatu UJK, ale nie dowiadujemy się skąd pochodzi informacja o nich. Nie ujawniono też źródła wiedzy o okólniku rektora Longchamps de Berier z 26 września 1939 r16. Na następnej stronie znajduje się cytat z wypowiedzi Marczenki na temat Wydziału Teologicznego, który nie może pochodzić z przywołanych w przypisie publikacji, podobnie jak i informacja o katedrach ogólnouniwersyteckich, utworzonych w tym czasie na uczelni (s. 77-78)17. Nowością w polskiej literaturze jest informacja o życiorysie drugiego sowieckiego rektora Uniwersytetu Lwowskiego (s. 81)18. Z kolei pojawiający się na s. 79 „Jan Boho-Sobolewski”, to w rzeczywistości „Jan Loho-Sobolewski”. Nowotny, który według informacji z recenzowanej książki, w okresie II wojny światowej otworzył kancelarię adwokacką (s. 79), w rzeczywistości prowadził ją we Lwowie od 1914 r. (zob. PSB, t. XXIII). Uznany za docenta Bronisław Walaszek był magistrem (doktorat obronił w 1944 r. w ramach tajnego nauczania na Wydziale Prawa UJK). Pomylono też prof. Ludwika Ehrlicha z dr. Stanisławem Ehrlichem (s. 79)19. Pierwszy z nich został usunięty z UJK w styczniu 1940 r. i już nie powrócił do pracy w uniwersytecie, zaś drugi, przed wojną radca Prokuratorii Generalnej RP w Warszawie, a po wojnie profesor UW (nawiasem mówiąc promotor doktoratu Jarosława Kaczyńskiego), zatrudniony został na Wydziale Prawa Uniwersytetu Lwowskiego właśnie z początkiem roku 1940, przy wsparciu Stefana Rozmaryna i Wandy Wasilewskiej. Pomylono też osoby Franciszka Zachariasiewicza ze Stanisławem Zachariasiewiczem. Pierwszy z nich był asystentem w katedrze prof. Przybyłowskiego przed 1939 r., zaś drugi pełnił krótko obowiązki laboranta w katedrze Przybyłowskiego w 1944 r. W podrozdziale „Sowiecka Golgota Uniwersytetu” wśród uczonych, którzy zginęli podczas działań wojennych 1939 r. wymieniono profesora prawa administracyjnego UJK Zbigniewa Pazdro, który – jak napisano – miał zginąć „w wyniku wybuchu bomby”. Tymczasem przywołane w przypisie źródło w postaci biogramu autorstwa prof. Kazimierza Przybyłowskiego z PSB, a także inne istniejące prace informują nas, że prof. Pazdro zmarł śmiercią naturalną 13 września 1939 r. Potwierdza to też wnuk Profesora, prof. Przemysław Pazdro z Gdańska, dodając, że zgon miał miejsce w domu Pazdrów przy ul. Gipsowej 28, a przyczyną śmierci była najprawdopodobniej niewydolność serca. Nawiasem mówiąc, w związku z walkami o Lwów, ciało prof. Zbigniewa Pazdro zostało pochowane w ogrodzie jego domu, a po pewnym czasie ekshumowane i przeniesione na Cmentarz Łyczakowski. Zastrzeżenia budzą też informacje o Stanisławie Postępskim (s. 92), który prawdopodobnie nie został zamordowany w Charkowie20. Z kolei prof. Ludwika Dworzaka (s. 95) zamordowano w 1940 r. w Bykowni. Wątpliwości może też budzić umieszczenie w jednym ciągu, tych którzy zostali przez Sowietów zamordowani z tymi, którzy zostali przez nich aresztowani, ale przeżyli. Wśród osób zmarłych w czasie okupacji sowieckiej wymieniono też dr. Kazimierza Mosinga (s. 108), brata znanego lwowskiemu środowisku polskiemu ks. prof. Henryka Mosinga. Był on, co słusznie zauważono, starszym asystentem w katedrze prof. Makarewicza. Nie był natomiast sędzią Sądu Okręgowego we Lwowie, ale sędzią grodzkim. Ten dobrze zapowiadający się uczony, autor kilku ciekawych prac, zmarł 31 maja 1941 r. we Lwowie, co dokładnie odnotowano w książce, ale jako źródło podana została w przypisie publikacja ks. Jana Niemca, w której znajduje się jedynie informacja, iż ks. Henryk Mosing (o nim jest artykuł) miał m.in. „brata Kazimierza (1907-1942) doktora praw i sędziego”21. Tylko tyle. Jak widać informacja zawiera też błąd w dacie śmierci, którego w recenzowanej książce nie powielono. W podrozdziale „Ginący Uniwersytet”, znajdującym się w rozdziale dotyczącym okupacji niemieckiej, zamieszczono notki biograficzne o zamordowanych przez Niemców uczonych związanych z UJK, z pominięciem omówionych wcześniej zamordowanych na Wzgórzach Wuleckich. W biogramie prof. Maurycego Allerhanda, który – notabene – nie był autorem kodeksu postępowania cywilnego i dalej wymienionych ustaw, ale uczestniczył w pracach Komisji Kodyfikacyjnej nad nimi, czytamy, że zamordowany został on w obozie w „Janowie k. Lwowa”, gdy w rzeczywistości zginął on w Obozie Janowskim we Lwowie22. Nieco dalej (s. 134) za docenta UJK uznaje Hipolita Gliwica, który był wykładowcą na studiach uzupełniających przy Wydziale Prawa UJK, ale docentem UJK nie był. W rozdziale o Tajnym UJK pojawiają się również pewne wątpliwe stwierdzenia, których nie sposób wymienić w niniejszej recenzji. Brakuje też informacji o źródłach – np. na stronach 146-147. W piątym rozdziale, poświęconym drugiej okupacji sowieckiej, represjom i kolejom życia profesury lwowskiej po wojnie nie zamieszczono informacji na temat wyjazdów Polaków ze Lwowa. Nie dowiadujemy się nic na temat tego, jak organizowano ową quasi repatriację? Co to były tzw. transporty uniwersyteckie? Za to losy wybranych uczonych po wojnie i ich kłopoty ze służbami specjalnymi reżimu komunistycznego opisano nader szeroko. Tylko, czy jest to historia UJK? Moim zdaniem już nie. Historia znakomitego polskiego Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie zakończyła się wraz z tajnym nauczaniem, czyli w 1945 r. oraz wyjechaniem ze Lwowa większości polskich uczonych. Ich dalsze losy to tylko epilog - dzieje uczonych związanych z lwowską uczelnią, a nie dzieje uniwersytetu. Wspomnianemu powyżej oryginalnemu podrozdziałowi rozdziału piątego („Uniwersytet Jana Kazimierza w diasporze”), któremu poświęcono 26 stron (s. 174-199) z 37 stron przeznaczonych na opisanie okupacji sowieckiej, represjom i wymuszonemu wyjazdowi ze Lwowa poświęćmy nieco więcej miejsca. Otóż, jak wspomniano dotyczy on powojennych losów profesorów lwowskich (także z innych uczelni). W tok wywodu wplątano jednak również informacje na temat powojennych losów profesury Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Zagadnienie to, opracowane na podstawie materiałów znajdujących się w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej, jest dość interesujące, ale zupełnie wychodzi poza wyznaczony tytułem zakres opracowania, zaś uzasadnienie samego tytułu „UJK w diasporze” wydaje się karkołomne. Recenzenci oraz osoby omawiające prezentowaną książkę podkreślali ogromne znaczenie zebranych przez Autora danych biograficznych, które oprócz tego, że stanowią znaczną cześć przypisów części pierwszej, składają się na część drugą książki. Bliższe przyjrzenie się owej części pozwala zauważyć, że w „Słowniku biograficznym Tajnego UJK” znalazły się również usterki w danych biograficznych, co po trosze wynika z pominięcia znacznej części źródeł i literatury. Owych nieścisłości nie sposób wymienić w sposób kompleksowy. Można natomiast podać przykłady takowych. I tak, w „Słowniku…” zabrakło wspomnianego już Bronisława Walaszka, asystenta prof. Przybyłowskiego, który prowadził w ramach tajnego nauczania zajęcia z prawa cywilnego i prawa prywatnego międzynarodowego23 , pojawiają się błędy terminologiczne24, a biogramy są bardzo nierównomierne i wydaje się ponadto, że pewne ważne osoby potraktowano zbyt skrótowo (np. prof. Makarewicza). Istotnym zarzutem pod adresem książki jest brak uwzględnienia aktualnego stanu badań. Pominięto wiele ważnych opracowań, a wyeksponowano prace, które dla poznania dziejów UJK są dziś mniej wartościowe. Ponadto wypada w tym miejscu podkreślić, że przedmiotem rozważań winien być przede wszystkim uniwersytet, jako ośrodek naukowy i dydaktyczny, a nie jako forum działalności politycznej. Na koniec należy podjąć próbę odpowiedzi na pytanie, czy recenzowana książka jest opracowaniem godnym polecenia i zastanowić się nad celem jej powstania. Biorąc pod uwagę powyżej przedstawione argumenty może rodzić się wątpliwość, czy opracowanie nie ukazało się za wcześnie? A może – mając na uwadze badania Autora prowadzone w latach siedemdziesiątych – za późno? Na pewno dzieło jest dość problematyczne, bo, z jednej strony, wymyka się zarysowanej w tytule tematyce i zawiera liczne niedociągnięcia, z drugiej zaś wypełnia pewną lukę w piśmiennictwie na temat znakomitego Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Czy jednak owa luka wypełniona jest w sposób możliwie pełny? Czy, zgodnie z życzeniem Autora, książka może „pogłębiać wiedzę współczesnych o Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, jego społecznej i państwowej roli w ostatnim, najważniejszym i dramatycznym okresie funkcjonowania” (s. 12)? Czy nie zawiera ona zbyt dużo niedociągnięć, aby można było uznać ją za dobrze informującą. Konkludując prezentację książki prof. Jana Drausa posłużmy się fragmentem wypowiedzi prof. Oswalda Balzera (nie Oskara!, s. 202)25 przywołanej przez Autora w zakończeniu recenzowanej pozycji, która wyznacza pewien trudny standard dla naukowców „[…] na Uniwersytecie służymy tylko nauce; zatem nie można jej służyć połowicznie.” Adam Redzik
| |
Data modyfikacji strony: 2010-03-13