|
Danuta B. Łomaczewska
Lwowski pomnik Adama Mickiewicza
Wprawdzie losy życia nie dały Mickiewiczowi odwiedzić miasta na siedmiu wzgórzach, ale jego spiżowa postać cieszy i obecnie mieszkańców królewskiego grodu.
Po Krakowie, Poznaniu i Warszawie, w centralnym punkcie Lwowa stanął, najpiękniejszy z pewnością, pomnik poety.
Inicjatywa uhonorowania wieszcza wyszła od członka lwowskiego Towarzystwa Literackiego im. Mickiewicza, Adama Krechowieckiego. Powołano Komitet Budowy z prezesem dr. Bronisławem Radziszewskim, viceprezesem Adamem Krechowieckim i sekretarzem dr. Michałem Rolle. Rozpisano konkurs, na który wpłynęło 28 projektów od polskich rzeźbiarzy zamieszkałych w kraju i za granicą. Nie stawiano artystom specjalnych wymagań, prócz tego, by w projekt wkomponowano kolumnę.
W roku 1898 wybrano trzy projekty: lwowskiego rzeźbiarza Antoniego Popiela, Leona Zawiejskiego mieszkającego we Florencji i Wacława Szymanowskiego z Paryża.
Wybrano projekt Antoniego Popiela, wykładowcy rysunku na Politechnice Lwowskiej, absolwenta krakowskiej ASP, kształconego we Wiedniu, Florencji i Berlinie, znanego już twórcy szeregu rzeźb na gmachach miejskich.
Koszt budowy miał wynosić 166 tys. koron. Miasto ofiarowało 60 tys. koron. Sejm Galicyjski - 20 tys., resztę zebrano dzięki darom społeczeństwa.
Marmur na dwudziestojednometrową kolumnę sprowadzono z Baveny koło Mediolanu, postać poety, wysoka na 3,30 m i pozostałe elementy z brązu odlano we Lwowie. Budowę pomnika i opracowanie jego otoczenia zakończono w ciągu dwóch lat.
Dnia 30 października 1904 r. nastąpiło odsłonięcie pomnika. Na uroczystość przybył z Paryża syn poety Władysław Mickiewicz, który tak opisał tę chwilę w swoich "Pamiętnikach" (t. III. s. 372):
"O dziesiątej rano władze polskie, członkowie Sejmu, ciała naukowe, rada miejska i liczne delegacje uczestniczyły w uroczystym nabożeństwie w katedrze katolickiej. Tłumy także brały udział w innych nabożeństwach, w katedrze ormiańskiej i w synagodze.
Pomnik przedstawia poetę, stojącego na podstawie kolumny i przemawiającego. Pisałem ze Lwowa trzydziestego października 1904 roku: uroczystość była wzruszająca. Szkoły, cechy szły w pochodzie w nadzwyczajnym porządku. W każdym oknie miasta wystawione są portrety naszego ojca. Co do pomnika, składa się on z pięknej kolumny, na której wierzchołku znajduje się kadzielnica wyobrażająca znicz, ogień wiecznie podtrzymywany na ołtarzach ofiarnych pogańskiej Litwy. Anioł (rzeźbiarz musiał wiernie skopiować młodą pensjonarkę, która służyła mu za model) podaje z góry lirę poecie. Każdy uczeń szkoły sztuk pięknych określiłby to jako styl szablonowy. Poeta trzyma w ręku zwój papieru, który będzie mu bardzo przeszkadzał w brząkaniu na lirze. Sam posąg nie ma wad technicznych, tylko dzięki usiłowaniu, by nadać memu ojcu wyraz natchniony, popada się w niebezpieczeństwo nadania mu póz pretensjonalnych".
Napływ publiczności był ogromny. Był to olbrzymi pochód wszystkich cechów, stowarzyszeń młodzieży, chłopów, miast Polski pod jarzmem rosyjskim i pruskim, "nie podamy nazwisk -tych ostatnich - pisały dzienniki - żeby ich nie narazić".
Porządek "był wzorowy. Dzielnica ta dumna była ze wzniesienia pomnika po Poznaniu i Krakowie, stwierdzając w ten sposób raz jeszcze "bezpłodność wysiłków, zmierzających do stworzenia trzech umysłowości polskich, podczas gdy istniała tylko jedna w trzech różnych zaborach. [...]
O uroczystym obiedzie, wydanym trzydziestego pierwszego października przez prezydenta miasta Godzimira Małachowskiego, powiem tylko tyle, że brały w nim udział znakomitości Galicji, jak namiestnik cesarski, hrabia Andrzej Potocki, który miał zginąć z ręki fanatyka rusińskiego, hrabia Badeni, obaj arcybiskupi, Bilczewski i Teodorowicz,i wielu innych. W chwilach podobnych koterie polityczne zawierają rozejm, ludzie , nie bacząc na poglądy rozmawiają przyjaźnie.
Nazajutrz wydano w klubie literackim obiad dla mnie i dla dla rzeźbiarza pomnika, Antoniego Popiela. Popiel zapytał mnie, co myślę o jego pomniku. Odpowiedziałem mu, że jest więcej wart, niż pomnik krakowski, co jest prawdą. [...]
Ale podobnie jak w kościele mniej imponuje wartość artystyczna Pietá niż nabożność tłumu, który modli się u stóp Matki Boskiej, podobnie wobec pomnika mego ojca mniej wzrusza maestria rzeźbiarza, niż skupienie pielgrzymów, którzy mieli trudności do przezwyciężenia, by uczestniczyć w uroczystości zakazanej u nich. Radują się na widok godeł narodowych, przemówienia patriotyczne są dla nich wiatykiem na drogę powrotną, a wracają obłożeni zakazanymi książkami jak pancerzem".
Pomnik Mickiewicza w pięknej perspektywie ukazuje się wśród zieleni Wałów Hetmańskich, Teatr Wielki, od dnia odsłonięcia stał się miejscem wielu uroczystości. Dnia 22 listopada 1920 r. u jego stóp Marszałek Józef Piłsudski przyjął defiladę wojska, obrońców listopadowych i dekorował herb Lwowa Krzyżem Virtuti Militari. Śladem innych miast, pod mickiewiczowską kolumną położono tablicę poświęconą Nieznanemu Żołnierzowi poległemu w I wojnie światowej.
Bardzo często pod pomnikiem Mickiewicza prywatne osoby składały kwiaty. Tak było i za czasów sowieckich, co nie podobało się ówczesnym władzom. Były nawet wypadki, że składający zostali zabierani do cyrkułu.
Nowe władze nie mogły strawić polskości Mickiewicza i pietyzmu, którym otaczali pomnik pozostali we Lwowie Polacy. Znaleziono stary, nieraz przez nich praktykowany sposób; skradli nazwisko właściwego autora monumentu i podstawili nowego. Już nie był nim Antoni Popiel, a nikomu nieznany Mychajło Iwanowycz Paraszczuk. To jego nazwisko, jako autora pomnika, wymieniały rozmaite folderki wydawane po rosyjsku i niestety po angielsku (mam taki z r. 1975 wydany w Kijowie).
Kim był wymieniony Paraszczuk? W Encyklopedii Ukraińskiej wydanej we Francji czytamy; urodzony 16 XI 1878 r. we wsi Warwaryńce k.Tarnopola. Po ukończeniu gimnazjum, studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie był uczniem Popiela. W czasie prac nad pomnikiem Mickiewicza został zatrudniony jako pomocnik rzeźbiarski. W r. 1906 wykonał popiersie Wasyla Stefanyka, a w r. 1911 - popiersie Stanisława Przybyszewskiego, za które został nagrodzony. Uchodził za zdolnego, zasługującego na dalsze kształcenie. W r. 1912 otrzymał stypendium do Rzymu,
Od r. 1924 zamieszkał w Sofii, gdzie zmarł 24 XII 1963 roku.
Do Lwowa nigdy nie powrócił i jak wieść niosła słuch o nim zaginął do momentu, w którym go odkopali szukający ruskich śladów w polskim Lwowie. Nie pierwszy to raz przywłaszczono sobie polskich artystów. Na przykład Henryk Siemiradzki, autor kurtyn: w teatrze Słowackiego w Krakowie i w lwowskim Teatrze Wielkim, pochowany na Skałce u krakowskich paulinów, figuruje w dziale malarstwa rosyjskiego!
Już w obecnie wydawanych przewodnikach po Lwowie (Lwów. ilustrowany przewodnik. Wyd. "Centrum Europy" Lwów, "VIA NOVA" Wrocław 2001) przywrócono autorstwo pomnika Mickiewicza, Antoniemu Popielowi.
Lepiej późno niż wcale.
Danuta B. Łomaczewska
|
|