Copyright © 2001 Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo - Wschodnich.
Oddział w Krakowie.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Zygmunt Oleszczyk
Pogrzeb Nieznanego Żołnierza
Niedawno minęła siedemdziesiąta piąta rocznica umieszczenia zwłok Nieznanego Żołnierza w jego Grobie w Warszawie. Starsze pokolenie zapomniało już wielu szczegółów tej uroczystości, młodsze i młodzież, a przypuszczam, że i żołnierze stojący przy nim na warcie, przeważnie nie zdają soobie sprawy z tego, że w grobie spoczywają autentyczne zwłoki ludzkie, i sądzą, że to jest grób symboliczny, zawierający jedynie urny z ziemią z pobojowisk, jakich historia naszemu narodowi nie oszczędziła.
Nie od rzeczy więc będzie przypomnieć przebieg tych patriotycznych i przepojonych głęboką symboliką uroczystości.
Idea wyrażenia przez cały naród hołdu i czci jakiemuś materialnemu symbolowi miłości i ofiary życia za Ojczyznę powstała we Francji wkrótce po podpisaniu z Niemcami w czerwcu 1919 r. traktatu pokojowego. Kraj ten w czasie I wojny światowej 1914-1918 stracił kilka milionów, z czego blisko pół miliona padło na pobojowiskach pod Verdun, silną twierdzą, którą armia niemiecka próbowała bezskutecznie zdobyć.
Utkwiła mi w pamięci ilustracja, na której w kazamatach fortu Doiamont czy Vaux generał Maginot, inwalida wojenny o drewnianej nodze, wybiera jedną z siedmiu ustawionych trumien ze zwłokami nieznanych żołnierzy francuskich, kładąc na niej bukiet kwiatów.
Uroczysty pogrzeb wybranych w ten sposób zwłok nastąopił w Paryżu w dniu 11 listopada 1920 r, w drugą rocznicę podpisania pod Compiegne zawieszenia broni z Niemcami w słynnym wagonie kolejowym.
Wkrótce potem groby nieznanego żołnierza urządzone zostały w innych krajach koalicji, jak Belgia i Anglia.
W Polsce impulsem do zajęcia się tą sprawą było złożenie pewnej nocy 1924 roku przed pomnikiem ks. Józefa Poniatowskiego - stojącym na czworokątnym placyku przed kolumnadą gmachu Sztabu Generalnego na Placu Saskim w Warszawie - płyty z jasnego piaskowca z wykutym na niej napisem (cytuję z pamięci) "Tu spoczywają zwłoki Nieznanego Żołnierza poległego za Ojczyznę". Kto był ofiarodawcą tej płyty - nie wiadomo.
W przekonaniu powszechnym był nim Ignacy Paderewski. Ten o światowej sławie artysta muzyk i kompozytor cieszył się dla swych walorów artystycznych i moralnych wielkim autorytetem na świecie, a jako gorący patriota przejawiał w czasie I wojny światowej i po niej ożywioną działalność publiczną i polityczną mającą na celu dobro Kraju. Dzięki bliskiej znajomości z pułkownikiem House'm, doradcą prezydenta Stanów Zjednoczonych, Wilsona, wpłynął na umieszczenie wśród słynnych 14 amerykańskich warunków pokoju z Niemcami punktu 13, mówiącego o wskrzeszeniu niepodległej Polski. Po przyjeździe do Kraju w końcu 1918 r. pełnił przez jakiś czas w 1919 r. funkcję premiera rządu; na wspomnianej konferencji pokojowej w Wersalu reprezentował wspólnie z Romanem Dmowskim Polskę i w Jej imieniu podpisał traktat pokojowy.
Być może więc, przekonanie powszechne odpowiadało prawdzie.
Wzmiankowana płyta pełniła zastępczo do czasu wybudowania Grobu i pochowania w niej zwłok - jego rolę. Przed nią odbywały się parady wojskowe, tam składały delegacje zagraniczne i krajowe wieńce i kwiaty, rozpoczynając obyczaj składania hołdu i czci Nieznanemu Żołnierzowi.
Po położeniu płyty zawiązał się wkrótce, w 1924 r., komitet urządzenia Grobu Nieznanego Żołnierza. Wchodzili do niego wysocy i reprezentatywni przedstawiciele wojska, rządu, sejmu, władz miejskich, duchowieństwa, organizacji politycznych i społecznych. Komitet dokonał wyboru miejsca urządzenia Grobu i powierzył opracowanie jego projektu artyście rzeźbiarzowi Stanisławowi Ostrowskiemu. Jakie przedsiębiorstwo wykonywało prace techniczne, nie wiem. Komitet ustalił nadto, że wybór ciała nieznanego żołnierza nastąpi drogą dwóch losowań - najpierw wylosowania pobojowiska, skąd mają być one ekshumowane, a następnie wylosowania jednych z kilku wydobytych zwłok.
W początkach kwietnia 1925 roku w sali Rady Wojennej przy gabinecie Ministra Spraw Wojskowych w gmachu tego Ministerstwa przy ul. Nowowiejskiej (dziś Wyzwolenia na Latawcu) odbyło się uroczyste posiedzenie Komitetu pod przewodnictwem ówczesnego ministra, gen. Władysława Sikorskiego, poświęcone wylosowaniu pobojowiska. Do urny zostały włożone kartki z nazwami miejscowości walk legionowych w latach 1914-1918 i walk o utrwalenie niepodległości w latach 1918-1920. Losowania dokonał kawaler Krzyża Virtuti Militari st. ogniomistrz Buczkowski.
Los padł na pobojowisko lwowskie. We Lwowie zawiązał się zaraz komitet miejscowy wyboru ciała nieznanego żołnierza i czekał na wykończenie grobu w Warszawie. Ustalono następnie, że eksuhumacja odbędzie się w ostatnich dniach października 1925 r., przewiezienie zwłok do Warszawy - w dniu 1 listopada, zaś pogrzeb - w dniu 2 listopada 1925 r.
Zgodnie z tym programem, na Cmentarzu Obrońców Lwowa w piątek 30 października 1925 r., w obecności członków bardzo reprezentatywnej Komisji przystąpiono do eksuhumacji zwłok. Czynności tych dokonywał bezinteresownie zakład pogrzebowy Łapackiego z Warszawy, ktrego ludzie wraz z właścicielem przyjechali do Lwowa. Przywieźli oni ze sobą trzy trumny, w których miały być umieszczone zwłoki. Wybrano miejsce, gdize nie było na grobach krzyży lub tabliczek z nazwiskami.
W pierwszym rzucie odkopano trzy groby. W jednym jak się okazało, były zwłoki jakiegoś kaprala austriackiego; jeśli chodzi o pozostałe, nie można było ustalić, czy są w nich zwłoki polskich żołnierzy. Otwarto więc jeszcze następne trzy mogiły i w nich pośród kości i zbutwiałych mundurów znaleziono polskie orzełki na czapkach i guzikach. Wydobyto więc te trzy nadpróchniałe trumny, ustawiono rzędem, po czym nastąpił bardzo wzruszający moment wyboru ciała.
Do trumien podeszła cała w czerni pani Jadwiga Zarugiewiczowa, matka żołnierza poległego w walkach pod Zadwórzem i pochowanego w zbiorowej mogile bezimiennej, i z malującym się na jej twarzy wzruszeniem dotknęła pierwszj z brzegu trumny. Wybrała trumnę najbardziej zniszczoną, z krzyżykiem najskromniejszym, bez żadnego napisu, jako najautentyczniejszego Nieznanego Żołnierza, który nie wiadomo gdzie i kiedy padł. Musiał być jednak polskim żołnierzem, gdyż pochowano go w maciejówce z orzełkiem przypiętym do munduru; musiał paść od kuli, skoro - co stwierdził członek Komisji lekarz (tzw. fizyk) miejski - miał głowę przestrzeloną i lewą nogę złamaną.
Przyznać trzeba, że było to losowanie bardziej symboliczne niż francuskie.
Wybrane zwłoki złożono wraz ze spróchniałą trumną i resztkami munduru w trzech nowych trumnach, ofiarowanych przez p. Łopackiego: zwykłej żołnierskiej - sosnowej; czynkowej, którą p. Łopacki własnoręcznie lutował; i w trumnie z czarnego dębu z czterema ołami polskimi na rogach, zaprojektowanej przez rzeźbiarza p. Ostrowskiego. Po tych ceremoniach ciało Nieznanego Żołnierza przewieziono na lawecie ciężkiego działa do Bazyliki Archikatedralnej, gdzie okryte flagą narodową umieszczono na wspaniałym katafalku, ozdobionym po rogach zbrojami husarskimi ze skrzydłami i ustawionymi po bokach rzędami szabel i karabinów. W kondukcie pogrzebowym za trumną, przed wszystkimi uczestnikamui uroczystości żałobnych postępowały, jako symboliczna rodzina poległego Nieznanego Żołnierza, dwie matki, dwie wdowy i dwie siostry po poległych żołnierzach. Był to wzruszający akcent obchodów.
W sobotę 31 października 1925 r. odbyły się w Katedrze nabożeństwa żałobne. Rankiem w niedzielę 1 listopada 1925 r. przewieziono trumnę na dworzec, gdzie umieszczono ją na lawecie armatniej, stojącej na wagonie z odkrytym pomostem. Stała przy niej warta honorowa.
O godz. 8.30 specjalny, pozarozkładowy pociąg, składający się z kilku wagonw, w których jechała eskorta i 54-osobowa delegacja, prowadzony przez gen. Waleriana Mariańskiego, ruszył do Warszawy. Pociąg jechał wolno, po drodze zatrzymywał się na stacjach w Żółkwi, Rawie Ruskiej, Bełżcu, Zawadzie, Krasnymstawie, Rejowcu, Lublinie, Puławach, Dęblinie, Garwolinie i Pilawie. Wszędzie na trasie przejazdu i w miejscach postoju zwłokom Nieznanego Żołnierza oddawały cześć miejscowe garnizony wojskowe, ludność, duchowieństwo, organizacje społeczne i religijne. Lora wagonowa tonęła w wieńcach i kwiatach. Pogoda sprzyjała.
Po przybyciu pociągu do Warszawy w poniedziałek 2 listopada 1925 r. o godz. 5 rano, przewieziono zwłoki z Dworca Wschodniego do Katedry Św. Jana, w której odbyło się w godzinach przedpołudniowych nabożeństwio żałobne. Po nabożeństwie trumnę wywieziono z Katedry i umieszczono na lawecie armatniej. Rozpoczął się ostatni etap żałobnego pochodu. Na czele szły oddziały wojska, poczty sztandarowe, duchjowieństwo, zakony, za trumną postępowały dwie matki, dwie wdowy i dwie siostry, a dopiero za nimi Prezydent R.P., Stanisław Wojciechowski, minister Władysław Sikorski, marszałek Józef Piłsudski, Sejm, Senat, Rząd, przedstawiciele korpusu dyplomatycznego, generalicja, sądownictwo i niezliczone rzesze mieszkańców stolicy. Całe miasto, a w szczególności trasa pochodu, Plac Zamkowy, Krakowskie Przedmieście do Placu Saskiego, udekorowane były flagami narodowymi i stosownymi emblematami. Na zarządzenie Kurii Metropolitarnej Warszawskiej przez godzinę, od 12 do 13, biły w całej diecezji dzwony kościelne. W chwili złożenia trumny w Grobie na sygnał wystrzału armatniego w całej Polsce nastąpiła jednominutowa cisza. Mężczyźni odkryli głowy.
Iście królewski miał pogrzeb Nieznany Żołnierz przewieziony z południowo-wschodnich krańców Polski do serca kraju - stolicy - gdzie kontynuuje już od 75 lat swój wiekuisty spoczynek.
Copyright © 2001 Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo Wschodnich.
Oddział w Krakowie.
Wszystkie prawa zastrzeżone.