Ryc. 1. Projekt pomnika ku czci pomordowanych uczonych lwowskich wykonany przez Borysa Michałowskiego (fot. J. Mierzecka) (z fotografii dotychczas nigdzie nie publikowanej)
|
prof. dr hab. Roman Mierzecki
KU CZCI POLSKICH PROFESORÓW ZAMORDOWANYCH WE LWOWIE W 1941 ROKU ANALECTA R. XVI: 2007, z. 1-2 W pozostawionym w maszynopisie pamiętniku p.t. Czasy i klimaty1 Ojciec mój prof. dr med. Henryk Mierzecki, w latach 1949-1962 kierownik Kliniki Dermatologicznej Akademii Medycznej we Wrocławiu opisuje starania podjęte w celu budowy pomnika, mającego na celu uczczenie pamięci nauczycieli ówczesnych profesorów uczelni wrocławskich, zamordowanych przez władze hitlerowskie we Lwowie w dniu 4 lipca 1941 r. W pamiętniku swym Ojciec mój pisze: „Wobec zbliżającej się w 1956 r. piętnastej rocznicy stracenia naukowców lwowskich2 postanowiliśmy uczcić pamięć poległych profesorów budową pomnika. Zwróciłem się do Wyższych Uczelni Wrocławskich, a także do Politechniki w Gliwicach o zorganizowanie międzyuczelnianego komitetu uczczenia pamięci pomordowanych profesorów. Uczelnie wydelegowały swoich przedstawicieli, głównie z pośród czynnych wychowanków lwowskich uczelni. Komitet zorganizował się, wszedłem w jego skład jako przewodniczący i równocześnie jako jeden z przedstawicieli Akademii Medycznej we Wrocławiu. Drugim był prof. Albert, z Uniwersytetu - prof. Knot. Politechnikę reprezentowali prof. Płażek i Wiśniowski, a Politechnikę Gliwicką prof. Janusz. Z Wyższej Szkoły Rolniczej delegatami byli prof. Bant i prof. Bać. Celem zdobycia funduszów na powyższy cel wyjechałem do Warszawy i odbyłem konferencję w Ministerstwie Szkół Wyższych, Ministerstwie Spraw Zagranicznych i Komitecie Centralnym PZPR. Kierownik Ministerstwa Szkół Wyższych, minister Stefan Żółkiewski zajął stanowisko, że powinien być tylko jeden pomnik poświęcony wszystkim profesorom polskim, którzy zginęli z rąk okupanta niemieckiego, a nie tylko uczelni lwowskich. Komitet budowy pomnika miał zastrzeżenia co do intencji ministra Żółkiewskiego, nie mniej przyjął tę decyzję jako obowiązującą. Zarówno w Ministerstwie Spraw Zagranicznych jak i w K.C poinformowano mnie, że wedle intencji Rządu stanie tylko jeden pomnik w Polsce, w Grunwaldzie, a na inne pomniki Rząd funduszy nie udzieli. Stanęliśmy wobec tego przed sytuacją, że pomnik ten może być zbudowany jedynie tylko w czynie społecznym i zwróciliśmy się do pracowników naukowych wszystkich uczelni wyższych w Polsce o pomoc finansową. Tą drogą powstał międzyuczelniany fundusz, który umożliwił zrealizowanie budowy pomnika. W ostatniej fazie budowy pospieszył z pomocą prof. Bolesław Iwaszkiewicz jako Przewodniczący Rady Narodowej m. Wrocławia i mgr Bronisław Ostapczuk jako Przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej. Fundusze nasz były jednak szczupłe i dlatego nie rozpisaliśmy konkursu na projekt pomnika, ale zwróciliśmy się w tej sprawie do docenta Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych Borysa Michałowskiego, który przygotował projekt i wykonał pomnik"3 (ryc 1). Jeszcze przed 1949 r. Ojciec mój wygłosił pogadankę poświeconą zamordowanym uczonym lwowskim zatytułowaną „Hic Mortui Vivunt et Muti Loquuntur"4. W dniu 5 maja 1959 r. Międzyuczelniany Komitet Uczczenia Pamięci Lwowskich Pracowników Nauki zorganizował w auli Politechniki Wrocławskiej uroczystą akademię5. Krótką notatkę o zamiarze postawienia pomnika zamieścił w lutym 1961 r. miesięcznik „Polska" (wychodzący też w wersji niemieckiej jako „Polen", w wersji angielskiej - „Poland" i w wersji francuskiej - „la Pologne"); „Dla uczczenia pamięci pomordowanych przez hitlerowców profesorów wyższych uczelni lwowskich wzniesiony zostanie pomnik na placu Grunwaldzkim we Wrocławiu. Symbolizować on będzie męczeństwo wszystkich polskich uczonych zamordowanych przez barbarzyński faszyzm w czasie drugiej wojny światowej. „Odsłonięcie pomnika, którego projektantem jest znany wrocławski rzeźbiarz profesor Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych, Borys Michałowski nastąpi w czerwcu 1961 roku." Pod tą notatką znajduje się rysunek swastyki na krzyż przekreślonej6. Ten sam miesięcznik w numerze majowym tegoż roku zamieścił dwustronicowy artykuł pióra Zdzisława Szukiewicza poświęcony 20 rocznicy kaźni lwowskich profesorów p.t. Mortui Vivunt. Rozpoczyna się on wzmianką o projekcie pomnika: „We Wrocławiu stanie pomnik rozstrzelanych w lipcu 1941 r. profesorów wyższych uczelni lwowskich. Ozdobi go łaciński napis. Dziś jeszcze nie wiemy który - Mortui Vivunt, czy Mortui Clamant? Autor wspomina następnie zasługi niektórych z zamordowanych wówczas uczonych lwowskich. Artykuł zilustrowany jest wykonanymi przez p. Tadeusza Rolke dwiema fotografiami zbiorowymi z następującymi podpisami: „Grupa profesorów wrocławskich uczelni ze ścisłego Komitetu Budowy pomnika lwowskich uczonych zamordowanych 3 lipca 1941 roku we Lwowie" oraz „Przed nowowybudowanym „Domem Profesora" we Wrocławiu. Od lewej: prof. dr Antoni Bant, prof. dr Zygmunt Albert, prof. dr Henryk Mierzecki, prof. dr Antoni Knot, prof. mgr.inż. Wiktor Wiśniowski - koledzy i przyjaciele pomordowanych. Pięć indywidualnych fotografii ma podpisy „Prof. dr H. Mierzecki (Akademia Medyczna), przewodniczący Komitetu; Prof. dr Antoni Bant (Wyższa Szkoła Rolnicza) - „Żyje ich dzieło i trwała pamięć o nich"; Prof. mgr-inż. W. Wiśniowski (Politechnika Wrocławska), sekretarz Komitetu; Prof. dr Z. Albert (Akademia Medyczna), redaktor księgi pamiątkowej; prof. dr Antoni Knot (Uniwersytet Wrocławski)"7. Uroczyste odsłonięcie pomnika nastąpiło jednak dopiero trzy lata później 3 października 1964 r. i związane było z inauguracją roku akademickiego uczelni wrocławskich. Uroczystość ta zrelacjonowana została przez gazety wrocławskie: „Gazetę Robotniczą", organ KW PZPR, oraz „Słowo Polskie". „Gazeta Robotnicza" zamieściła następującą , zilustrowaną fotografią sceny odsłonięcia pomnika wykonaną przez St. Wolniewicza, relację swego korespondenta, Jura na czołowym miejscu na 1 i 2 drugiej stronie poniedziałkowego wydania Nr 236 z dnia 5 października 1964 r.: „Tłumy wrocławian zebrały się w sobotę przed gmachami Politechniki przy pl. Grunwaldzkim, by wziąć udział w uroczystości odsłonięcia Pomnika Uczonych Polskich zamordowanych przez hitlerowców w latach 1939—45. Wokół pomnika, spowitego biało-czerwonym sztandarem, stanęły w czworoboku delegacje pracowników nauki i młodzieży akademickiej ze wszystkich uczelni wyższych w kraju, poczty sztandarowe, delegacje zakładów pracy i organizacji społecznych oraz kompania honorowa Wojska Polskiego. O godz. 14.30 zjawiają się na trybunie honorowej: zastępca Przewodniczącego Rady Państwa — prof. dr Stanisław Kulczyński, Kierownik Wydziału Nauki i Oświaty KC PZPR - Zenon Wróblewski, Minister Szkolnictwa Wyższego - Henryk Golewski, I Sekretarz KW PZPR - Władysław Piłatowski, Przewodniczący Prezydium WRN - Bronisław Ostapczuk, I Sekretarz KM PZPR - Stanisław Borkowski, przewodniczący Prezydium RN M. Wrocławia - Bronisław Iwaszkiewicz, przewodniczący WK ZSL - Tadeusz Stefaniak, przewodniczący WK SD - prof. Stanisław Knot, przedstawiciele organizacji młodzieżowych i społecznych. Uroczystość zagaja prof. Henryk Mierzecki z Akademii Medycznej we Wrocławiu - przewodniczący Międzyuczelnianego Komitetu Uczczenia Pamięci Uczonych Polskich."8 Ojciec mój wspomina: „Mnie przypadło w udziale zagajenie uroczystości i odsłonięcie pomnika. Na pomniku umieściliśmy napis: „Nasz los przestrogą", gdyż zapomnienie, zwłaszcza przez idące pokolenie, przez młodzież, doznanych przez nauczycieli i kolegów krzywd, jest przestrogą grożących krwawych ofiar wobec budzącego się rewizjonizmu i neofaszyzmu Niemieckiej Republiki Federalnej. To było też celem Międzyuczelnianego Komitetu uczczenia polskich uczonych, ofiar hitleryzmu, który spowodował umieszczenie we Wrocławiu pomnika, który by uwiecznił, a równocześnie uprzytomnił młodzieży i idącym pokoleniom prawdę o zbrodniach wyrządzonych kulturze polskiej"9. Swoje zagajenie Ojciec mój zakończył podziękowaniami „przede wszystkim Profesorowi B.lwaszkiewiczowi, przewodniczącemu miejskiej, wrocławskiej Rady Narodowej za dużą pomoc w realizacji naszych zamierzeń. Podziękowanie chcę też złożyć Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej i jej Przewodniczącemu, tow. Ostapczukowi za przyznaną nam dotację oraz wszystkim pracownikom naukowym uczelni polskich, którzy datkami i radą przyczynili się do wzniesienia tutaj we Wrocławiu tego symbolu niezniszczalności kultury polskiej"10. Ojciec mój nie mógł w swym zagajeniu wspomnieć, że zgodnie z zamysłem Komitetu Pomnik miał przede wszystkim uczcić pamięć zamordowanych we Lwowie profesorów11. Po zagajeniu uroczystości przez mego Ojca, jako przewodniczącego Komitetu, zabrał głos wiceprzewodniczący Rady Państwa (prof. Stanisław Kulczyński), były Rektor Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie i pierwszy, w latach: 1945-31 XII 1949 Rektor Uniwersytetu i Politechniki Wrocławskiej, które wówczas były jedną uczelnią12: „Pomnik, który odsłonimy za chwilę, jest uczczeniem pamięci wszystkich pracowników nauki, którzy w ciemnych latach okupacji 1939-45 roku padli ofiara hitleryzmu. Jest tych ofiar kilka tysięcy, a wśród nich kilkaset osób, które zapisały trwale i zaszczytnie swoje nazwiska w światowej twórczości naukowej.
Ostatnia część przemówienia prof. Kulczyńskiego wywarła na uczestnikach ogromne wrażenie i zdominowała całe przemówienie. Jak pamiętają uczestnicy uroczystości po wymienieniu każdego nazwiska rozbrzmiewały werble i pochylały się sztandary (ryc. 2). Trwała więc część ta znacznie dłużej niż poprzednie części przemówienia. Zamieszczone w we wspomnianych gazetach sprawozdanie z uroczystości odsłonięcia pomnika, szeroko referujące początkowe części tego przemówienia, całkowitym milczeniem pominęły wszelkie wzmianki o Lwowie i nazwiska zgładzonych uczonych. Znajdujemy w nich natomiast opis dalszego ciągu uroczystości: „Rozlegają się dźwięki hymnu narodowego. Prof. Kulczyński w towarzystwie prorektora Politechniki Wrocławskiej prof. Henryka Kuczyńskiego podchodzi do osłoniętej sztandarem rzeźby. Przy dźwiękach werbli spada zasłona i ukazuje się rzeźba, przedstawiająca dwie postacie: jedną klęczącą, drugą stojącą ze zwieszoną głową. „Z kolei zabiera głos przewodniczący Prezydium RN m. Wrocławia - B. Iwaszkiewicz. „Po odczytaniu przez prof. Wiktora Wiśniowskiego uroczystego aktu odsłonięcia pomnika gospodarz miasta — B. Iwaszkiewicz. dokonuje wmurowania aktu erekcyjnego. Znów rozlegają się dźwięki werbli, pochylają się sztandary. Do cokołu pomnika zbliżają się delegacje KW i KM PZPR, wyższych uczelni, zakładów pracy, młodzieży, składają wieńce i wiązanki kwiatów." Po odsłonięciu Pomnika pracownicy naukowi uczelni polskich w akademickich strojach (togach) w uroczystym pochodzie obeszli nowo odsłonięty pomnik (ryc. 4). Pomnik wrósł w życie Wrocławia. Prof. Mierzecki wspomina: „Pomnik jest często ukwiecony. Składają kwiaty i wieńce przedstawiciele zjazdów naukowych, młodzież, a nawet dzieci. Ostatnio byłem świadkiem, już cztery lata po odsłonięciu pomnika, jak zebrała się gromadka kilkudziesięcioroga dzieci jednej z wrocławskich szkól podstawowych, które z nabożeństwem przysłuchiwały się urywkom mowy prof. Kulczyńskiego, odczytywanych przez nauczycielkę z kalendarza Towarzystwa Miłośników Wrocławia". Również w programie inauguracji kolejnych lat akademickich jest złożenie przy Pomniku kwiatów i chwila zadumy w hołdzie zgładzonym uczonym. Z gazet warszawskich Życie Warszawy w numerze 239 z dnia 4/5 października w głębi numeru na str. 5 omawiając inauguracje nowego roku akademickiego na kilku uczelniach polskich w związku z inauguracją uczelni wrocławskich podało krótką informację: „Na placu Grunwaldzkim odbyło się uroczyste odsłonięcie pomnika uczonych polskich - ofiar hitleryzmu. Odsłonięcia dokonał prof. dr S. Kulczyński. Pomnik jest dziełem docenta miejscowej PWSSP B. Michałowskiego". Natomiast organ KC PZPR „Trybuna Ludu", a także organ krakowskiego KW PZPR Gazeta Krakowska odsłonięcie pomnika pominęły całkowitym milczeniem. W tymże 1964 r. obszerny, o objętości 56 stron, artykuł przypominający postacie zamordowanych profesorów zamieścił na łamach „Przeglądu Lekarskiego" Zygmunt Albert13. Prof. Zygmunt Albert również w swym opracowaniu z 1989 r. „Kaźń profesorów lwowskich, lipiec 1941"14 omawia sprawę wrocławskiego pomnika: „W 1954 r. z inicjatywy prof. dermatologii Henryka Mierzeckiego powstał we Wrocławiu Międzyuczelniany Komitet Uczczenia Lwowskich Pracowników Nauki, którego celem było zebranie funduszów na budowę pomnika we Wrocławiu. Dzięki energii i staraniu członka tego Komitetu, prof. Wiktora Wiśniowskiego 3.X.1964 przy placu Grunwaldzkim nastąpiło uroczyste odsłonięcie pomnika, dzieła artysty rzeźbiarza Borysa Michałowskiego (ryc. 3), przez b. Rektora Uniwersytetu Lwowskiego, prof. Stanisława Kulczyńskiego, wówczas zastępcę Rady Państwa. Niestety, wskutek nakazu władz istnieje na pomniku napis, że został on wystawiony ku czci wszystkich polskich naukowców zabitych i zmarłych w czasie okupacji hitlerowskiej, zamiast imiennie ku czci pomordowanych profesorów lwowskich. Prof. Kulczyński w swoim pięknym przemówieniu w czasie odsłonięcia pomnika mówił wyłącznie o rozstrzelanych profesorach lwowskich...." „W przeddzień 36 rocznicy wygłoszenia pierwszego wykładu w języku polskim na Uniwersytecie i Politechnice we Wrocławiu, tj. 14.XI.1981 r. nastąpiło odsłonięcie kolejnej tablicy z nazwiskami pomordowanych profesorów, tym razem przed pomnikiem przy placu Grunwaldzkim, wzniesionym w 1964 r.15. Tablicę ufundowały senaty szkól akademickich miasta Wrocławia. W ten sposób pomnik przestał być anonimowy; ludzie, którzy nie szczędzili nań pieniędzy, wreszcie doczekali się, że ich szlachetne intencje spełniły się. Uroczystość odbyła się w wielce podniosłym nastroju. Wokół pomnika przy dźwiękach marsza żałobnego Chopina zgromadziły się poczty sztandarowe młodzieży wszystkich uczelni akademickich, delegacja Armii Krajowej ziemi lwowskiej ze sztandarem, wszyscy rektorzy i prorektorzy w togach, z insygniami, rodziny pomordowanych profesorów, ich uczniowie, przyjaciele oraz tłumy mieszkańców Wrocławia. Pierwszy przemówił przewodniczący Kolegium Rektorów, rektor Akademii Medycznej, prof. Marian Wilimowski, po czym w imieniu uczniów pomordowanych profesorów prof. Wiktor Wiśniowski, a w imieniu Polskiej Akademii Nauk prof. Bogusław Bobrański. Odsłonięcia tablicy dokonała wdowa po profesorze Witkiewiczu, dr Maria Witkiewiczowa. Biskup Urban poświęcił tablicę, pomnik i urnę z ziemią przywiezioną z miejsca kaźni we Lwowie, a następnie odprawił egzekwie żałobne, jako ze zabici nie mieli pogrzebu. Urnę wmurował doc. Tomasz Cieszyński, syn zamordowanego prof. Antoniego Cieszyńskiego. Po złożeniu wieńców i kwiatów zebrani odśpiewali Rotę Konopnickiej i po odegraniu marsza żałobnego Chopina nastąpiło zakończenie uroczystości. 1Archiwum PAN. materiały H. Mierzeckiego, sygn. III-242 poz. 63, str. 212-214 2 W dniu 4 lipca 1941 r. nad ranem hitlerowcy rozstrzelali na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie 25 profesorów uczelni lwowskich, niektórych wraz z rodzinami; łącznie 41 osób. Dwaj profesorowie, matematyk, Stanisław Ruziewicz oraz kilkakrotny Prezes Rady Ministrów II Rzeczypospolitej Kazimierz Bartel, zginęli w późniejszych dniach tego miesiąca. 3 Skromne fundusze spowodowały, że pomnik nie został wykonany z jednolitego bloku, jak był zaprojektowany. 4 Archiwum PAN, materiały H. Mierzeckiego, sygn. 111-242. Notatki dotyczące losów lwowskich profesorów, karty 39-43.Tytuł pogadanki „Mortui Vivunt"" nawiązywał do sentencji do dzisiaj widniejącej na frontonie gmachu Biblioteki Politechniki Lwowskiej: „HIC MORTUI VIVUNT ET MUTI LOQUUNTUR" (TU UMARLI ŻYJĄ A NIEMI MÓWIĄ). 5Archiwum PAN. materiały H. Mierzeckiego, sygn. II1-242. Notatki dotyczące losów lwowskich profesorów, karta 5. 6Miesięcznik „Polska", 1961. Nr 2 (78). str. 3. 7 Miesięcznik „Polska". 1961 Nr 5 (81), str. 22-23 8 „Gazeta Robotnicza" Wrocław, Nr. 236, poniedziałek 5 października 1964, str, 1 i 2 9 H. Mierzecki Czasy i klimaty p. przypis 1 10Archiwum PAN, materiały H. Mierzeckiego, sygn. 111-242. Notatki dotyczące losów lwowskich profesorów, karty 44 i 45. 11 Ojciec opowiadał mi, że jego przemówienie było cenzurowane i urzędnicy cenzury nie pozwolili na wymienienie nazwisk lwowskich profesorów, ani jakiejkolwiek wzmianki o Lwowie. Gdy Ojciec mój powiedział o tym prof. Kulczyńskiemu, on odparł, że jego przemówienie, jako wiceprzewodniczącego Rady Państwa, nic będzie cenzurowane, a zatem będzie mógł wymienić nazwiska pomordowanych profesorów. Niemniej na pomniku nie mogło być żadnej wzmianki o utraconym mieście. 12 Tekst przemówienia prof. Stanisława Kulczyńskiego nigdzie dotychczas w całości nie publikowanego, podaję na podstawie maszynopisu przemówienia dostarczonego mi ze zbiorów rodzinnych przez wnuka Profesora, p. Grzegorza Fałdę. 13 Z. Albert, Zamordowanie 25 Profesorów wyższych uczelni we Lwowie przez hitlerowców w lipcu 1941 roku, „Przegląd Lekarski", 1964. 20, 58. 14 Kaźń profesorów lwowskich, lipiec 1941, Studia oraz relacje i dokumenty zebrane i opracowane przez Zygmunta Alberta, wyd. Uniwersytetu Wrocławskiego. 1989, str. 65-66 15 Ojciec mój zmarł w 1977 roku, nie brał więc już udziału w tej uroczystości, która była dokończeniem zamiaru podjętego przez niego w 1956 roku. SUMMARY The paper discusses the title problems (1956-1964) on the basis of the report of author's father, professor of medicine Henryk Mierzecki who was head of the Dermatology Clinic of the Medical Faculty of the University of Wroclaw. Professor H. Mierzecki was the initiator and the chairman of High School Committee of Commemorating Polish Scientists (1954) he participated in efforts to build the monument in the Grunwald Square in Wroclaw and its celebrate uncovering on 3-th October 1964. Translated by Aldona Ertman Artykuł umieszczono za zgoda Autora.
|
Data utworzenia strony: 2007-08-16