Andrzej Pawłowski
W SPRAWIE CMENTARZA ORLĄT I NIE TYLKO
Do Pana Jacka Kuronia



W "Gazecie Wyborczej" z 23 maja 2002 wyznał Pan, że rozumie protest Ukraińców w sprawie Cmentarza Orląt. W rzeczywistości podziela Pan protest większości członków Rady Lwowa, ale członkowie lwowskiej Rady to nie wszyscy Ukraińcy. Po raz drugi wprawił mnie Pan w zdumienie - oczywiście negatywne.

O Pańskiej walce z komunizmem usłyszałem już w latach sześćdziesiątych ub. stulecia. Słynne były Pańskie stwierdzenia (w liczbie kilkudziesięciu) co nie jest socjalizmem. Podziwiałem Pańską uporczywą i ofiarną walkę z najbardziej zakłamanym i obłudnym systemem politycznym, jaki panoszył się w Polsce i pozostałych KDL-ach. Cieszyłem się gdy został Pan ministrem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Darzyłem Pana wielkim szacunkiem i sympatią.

Pierwszy raz doznałem szoku, gdy przeczytałem Pańską wypowiedź dla lwowskiej gazety "Wysokij zamok" w marcu 1992 r., której oświadczył Pan: "Ja,Polak ze Lwowa, jestem szczęśliwy, że Lwów jest miastem ukraińskim - trudno to zrozumieć."

Rzeczywiście trudno to zrozumieć, że Polak i lwowianin może mieć taki powód do szczęścia. Tego uczucia szczęścia Pan nie uzasadniał - a o uczuciach i preferencjach się nie dyskutuje. Teraz zadziwił mnie Pan po raz drugi o tyle, że usiłuje Pan pokrętnie, niezgodnie z prawdą i w nieobiektywnych uproszczeniach (zdrada Ukrainy przez Polskę) uzasadnić solidarność z radnymi Lwowa.

Twierdzi Pan, że Cmentarz Orląt to monument triumfu oręża polskiego. Dlaczego rozmija się Pan z prawdą? Czy nie rozumie Pan napisu na Łuku Chwały, który ostał się sowieckim czołgom usiłującym go zwalić: Mortui sunt ut liberi vivamus - Umarli, abyśmy żyli wolni?

Gdzie tu triumf oręża? Ten napis to hołd, cześć i chwała poległym, którzy nie wahali się oddać życia, w wielu wypadkach bardzo młodego, aby obronić swe ukochane miasto i ziemię ojczystą.

Cmentarze nie są pomnikami orężnej chwały. Każdy grób, obojętnie czy z marmuru czy ziemny, to czyjaś tragedia, to smutek tych, co pozostali, za tym, który odszedł. Monumenty sławiące przewagi orężne, zwycięskie bitwy czy wojny to pomnik Grunwaldzki w Krakowie, Kolumna Zwycięstwa w Berlinie, to przyciężki i ponury pomnik w Lipsku, sławiący zwycięstwo w 1813 roku koalicji Prus, Austrii, Rosji i Szwecji nad Napoleonem w Bitwie Narodów.

Pisze Pan, że kolumnadę Cmentarza Orląt widać było z różnych punktów miasta, że dominowała nad nim. Proszę Pana! Kolumnada widoczna była tylko z Pohulanki i Cetnerówki, które w okresie międzywojennym były przedmieściami Lwowa. Cmentarza Orląt nie zobaczy Pan nawet z Kopca Unii Lubelskiej. To, co można zewsząd we Lwowie zobaczyć, to maszt telewizyjny, wybudowany przez Sowietów na Wysokim Zamku, u stóp kopca, i szpecący panoramę miasta. Jak na lwowiaka, to kiepsko się Pan orientuje w topografii Lwiego Grodu.

Pisze Pan, że Lwów był sercem Ukrainy. Proszę Pana! Historycznie to mianem Ukrainy nazywano w dawnych wiekach ziemie województwa kijowskiego, bracławskiego i czernichowskiego. Lwów był stolicą województwa ruskiego. Te cztery województwa wraz z siedmioma jeszcze, m.in. krakowskim i sandomierskim, tworzyły prowincję małopolską.

O polskości Lwowa można pisać wiele i długo. Ja ograniczę się do dwóch faktów. Otóż sejm l Rzeczypospolitej uchwałą powziętą w r. 1658 nadał miastu miano Semper Fidelis Poloniae, przed l wojną światową Polacy stanowili zaś 63% mieszkańców Lwowa; drugą pod względem liczebności stanowiła ludność żydowska, a Rusini (Ukraińcy) lokowali się na trzecim miejscu. Oprócz wymienionych wyżej nacji we Lwowie mieszkali Ormianie, Czesi, Niemcy, Węgrzy, w większości zresztą spolonizowani. Pisze Pan, że konflikt polsko-ukraiński, nabrzmiały przed wojną, był bardzo żywy we Lwowie. Wojna go jeszcze zaostrzyła. To są już szczyty przekłamania! To nie wojna zaostrzyła len konflikt. To strzały ukraińskich ekstremistów do żołnierzy armii polskiej, walczącej w Małopolsce Wschodniej z nawałą niemiecką we wrześniu 1939 roku, w której szeregach walczyli dzielnie i ofiarnie również żołnierze narodowości ukraińskiej. To wymordowanie polskich profesorów lwowskich wyższych uczelni przez żołnierzy batalionu "Nachtigall" w lipcu 1941 roku, w którym służyli Ukraińcy, a którego ukraińskim dowódcą był Roman Szuchewycz - późniejszy Taras Czuprynka. To powitanie gubernatora Hansa Franka we Lwowie chlebem i solą przez arcybiskupa greckokatolickiego Andrzeja Szeptyckiego. To masowe mordy Polaków na Wołyniu i w województwach tarnopolskim, stanisławowskim, lwowskim, dokonywane przez oddziały UPA. To zbrojne działania już po II wojnie światowej na terenach województw lubelskiego, rzeszowskiego i krakowskiego i związane z tym mordy i grabieże ludności polskiej, dokonywane przez upowskie bandy Rena, Hrynia, Hromenki, Burego, Żeleźniaka, Berkuty i wielu innych, pod ogólnym dowództwem Mirosława Onyszkiewicza, pseudonim Orest - wykopały rów nienawiści między Polakami a Ukraińcami.

W 1918 roku -jak to Pan pisze ~ Ukraina nie mogła się odrodzić. Nie mogła, bo jej nigdy nie było. Mogła się n a r o d z i ć. Tylko dlaczego miała się rodzić na ziemi, która od połowy XIV wieku należała do Polski, a wcześniej, w X wieku, odebrał ją Lachom Włodzimierz, co zanotował ruski kronikarz Nestor? Z Pańskich wywodów wynika, że Polacy mieli zrzec się Lwowa i Wschodniej Małopolski, żeby mogło powstać państwo ukraińskie. No cóż! Może by to było możliwe, gdyby wszyscy Polacy, a zwłaszcza lwowianie, pochodzili - jak Pański ojciec - z Zagłębia Dąbrowskiego, chociaż bardzo w to wątpię.

Polacy we Lwowie pamiętali natomiast, że namiestnik Andrzej Potocki został zastrzelony przez ukraińskiego nacjonalistę, studenta Uniwersytetu Lwowskiego Mirosława Siczyńskiego w 1908 roku. To byt pierwszy akt terroru, sygnał, na jakiej drodze i jakimi środkami będą się posługiwać nacjonaliści ukraińscy w dążeniu do samostijnej Ukrainy. Bo trzeba z całą mocą podkreślić, że nie cała społeczność ruska aprobowała takie metody działania. Drogą Siczyńskiego podążył terrorysta z OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów), mordując w Truskawcu w sierpniu 1931 r. posła Tadeusza Hołówkę - zwolennika ułożenia zgodnego współżycia Polaków i Ukraińców. Tą samą drogą podążyli Stefan Bandera i Roman Szuchewycz - uczestnicy śmiertelnego zamachu na ministra spraw wewnętrznych Odrodzonej Polski Bronisława Pierackiego w 1934 roku. To ich nazwiskami nazwali radni Lwowa ulice w tym mieście.

Nie rozumiem Pańskich zastrzeżeń i pretensji, że Armia Hallera została użyta przeciwko wojskom ukraińskim. Przecież była to armia polska, żołnierze tej armii byli Polakami. A dla ścisłości, to rozpoczęła ona działania wojenne 14 maja 1919 r. po upoważnieniu rządu polskiego przez Radę Najwyższą Konferencji Pokojowej w Paryżu do wprowadzenia polskich wojsk do linii rzeki Zbrucz, natomiast jej oddziały nigdy nie walczyły w rejonie Lwowa. Absurdem jest twierdzenie, że wojna polsko-ukraińska zapowiedziała to, co się stało w 1939 roku. Dla wszystkich Polaków, a sądzę, że też dla Niemców, Francuzów, Anglików i pozostałych narodów europejskich z wyjątkiem Rosjan - 1939 rok to początek II wojny światowej, Jaki jest związek przyczynowo-skutkowy wojny polsko-ukraińskiej w latach 1918-19 z wybuchem II wojny światowej -dalibóg nie wiem.

Dla średnio wykształconego Polaka, zwłaszcza mojego i Pańskiego rówieśnika, przyczyny wybuchu II wojny to: powstanie ruchów faszystowskich we Włoszech i w Niemczech, kryzys ekonomiczny przełomu lat 20/30., który umożliwił dojście do władzy Hitlerowi, izolacjonizm Stanów Zjednoczonych, tolerowanie przez mocarstwa zachodnie łamania postanowień traktatu wersalskiego przez hitlerowskie Niemcy (zajęcie zagłębia Saary, wprowadzenie w Niemczech obowiązkowej służby wojskowej, rozbudowa sił zbrojnych, w tym morskiej floty wojennej itd.), milcząca zgoda na zajęcie Austrii, wreszcie haniebny traktat monachijski- Tyle sprostowań, choć mógłbym jeszcze kilka wymienić.

Proszę Pana! Od siedmiu lat co roku jeżdżę do Lwowa i zapewniam Pana, że obecni mieszkańcy Lwowa nie zaprzątają sobie głowy napisem na płycie Pięciu Nieznanych Obrońców Persenkówki ani rekonstrukcją pomników Lotników Amerykańskich i Piechurów Francuskich! Oni myślą i kombinują jak wyżyć za pensje (jeśli pracują) w granicach 25-35 dolarów czy emerytury, które wynoszą 10-25 dolarów miesięcznie. Muszą też codziennie pamiętać, żeby rano nałapać wody do miednic i wiaderek, bo woda z lwowskich kranów cieknie tylko 4 godziny na dobę - od 6 do 8 rano i od 8 do 10 wieczorem. Pan Taras Woźniak, dyrektor wydziału do spraw kontaktów z zagranicą lwowskiego magistratu, w wypowiedzi opublikowanej 17 V br. w "Gazecie Wyborczej" powiedział; Zapewniam, że milion lwowian nie myśli tak jak radni (w sprawie Cmentarza Orląt).

Ubolewa Pan, że wiele mogił żołnierzy ukraińskich na terenie Polski jest w opłakanym stanie i nikt o nie nie dba - co mija się z prawdą. Bo urządzono i odnowiono wiele mogił nawet żołnierzy z UPA w licznych miejscowościach. Postawiono pomniki w Jaworznie i Krakowie - a wszystko za polskie pieniądze. Natomiast żadne żołnierskie groby Polaków na terenie państwa ukraińskiego nie zostały odrestaurowane za pieniądze ukraińskie. Wylewa Pan łzy żalu, że więziono w obozie w Jaworznie prawie 4 tysiące Ukraińców podejrzanych o współpracę z UPA i że 161 tam zmarło. Walczy Pan razem ze Związkiem Ukraińców w Polsce o odszkodowania dla więźniów tego obozu. A jakie starania Pan czyni, by dostały odszkodowanie dzieci pomordowanych Polaków na Kresach przez wojaków z UPA za to tylko, że byli Polakami? A co Pan uczynił jako dwukrotny minister rządu III Rzeczypospolitej, by ekspatriowani z Kresów dostali odszkodowanie za mienie nieruchome, które tam musieli zostawić? Czy kiwnął Pan przysłowiowym palcem w bucie, by zadość uczynić krzywdom tych Polaków?

Ostatnie pytanie skierowane do Pana brzmi: czy solidaryzuje się Pan również z bezczelną wypowiedzią jednego radnego o pomnikach UPA na terenach rdzennie ukraińskich tymczasowo administrowanych przez państwo polskie? Tę wypowiedź wyemitowała Telewizja Polska w programie l w dniu 21 maja br.

Mój list kończę zadumą nad Pańską obecną postawą i poglądami. Jest Pan bowiem Kawalerem Orderu Orła Białego- najwyższego cywilnego odznaczenia RP - a to powinno Pana zobowiązywać do lojalności wobec Polski i polskich bohaterów. Tymczasem Pańskie tendencyjne opisy stosunków polsko-ukraińskich i wysiłki mające na celu naprawianie krzywd poszkodowanym tylko jednej narodowości są takie, jak gdyby nosił Pan na piersi najwyższe odznaczenie Ukrainy - Order Jarosława Mądrego I Klasy.


Od Redakcji:

Powyższy list został przez autora wysłany do redakcji "Gazety Wyborczej" z nadzieją jego wydrukowania, jak tego wymagają dobre obyczaje. Andrzeju, jesteś niepoprawnym idealistą!

-
Copyright © 2002 Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo Wschodnich.
Oddział w Krakowie.
Wszystkie prawa zastrzeżone.

Powrót
Licznik