List Pasterski

na 10-lecie kanonizacji Świętego Jana z Dukli

Patrona miasta Lwowa

Drodzy Bracia i Siostry! Dziesięć lat temu, w 1997 roku w dniu 10 czerwca w Krośnie, Sługa Boży Ojciec Święty Jan Paweł II kanonizował, tzn. ogłosił świętym Jana z Dukli, duchowego syna świętego Franciszka z Asyżu, czczonego również jako Patrona i Opiekuna miasta Lwowa. Ta kanonizacja to wielki dar dla wiernych, zwłaszcza dla naszego Kościoła Lwowskiego i Zakonu Ojców Franciszkanów, zwanych u nas Ojcami Bernardynami. Jest to wielki dar dla nas, bo przecież to jest wyniesienie do chwały ołtarzy jako świętego naszego Patrona; to wskazanie, że nadal jest on dla nas wzorem życia i drogowskazem drogi do Boga, zachowania Jego praw. Miniony okres powojenny nie sprzyjał kontynuacji kultu świętego Jana z Dukli, a tym bardziej jego rozwojowi. Stąd potrzeba przypomnienia jego postaci i wskazań, które nam daje w naszych czasach. Powodowany tymi racjami postanowiłem zwrócić się do Was, Drodzy Bracia i Siostry, z osobnym listem w dziesiątą rocznicę jego kanonizacji. Trzeba bowiem nam, jak poucza autor Listu do Hebrajczyków: „Pamiętać o tych, którzy głosili nam Słowo Boże, i rozpamiętując koniec ich życia, naśladować ich wiarę” (Hbr 13,7).

Życie św. Jana z Dukli
Św. Jan urodził się w Dukli k. Krosna około 1414 r., w rodzinie mieszczańskiej Dźwigów, w domu przy ulicy Kaczyniec, na tzw. Wyższym Przedmieściu. Uczył się zapewne w miejscowej szkole parafialnej, względnie w pobliskim Krośnie. Tradycja o jego studiach w Krakowie powstała dopiero w drugiej połowie XVII w. Na podobnym przekazie tradycji z wieku XVI opiera się informacja o jego życiu pustelniczym w pobliskim lesie, w grocie skalnej Zaśpit, niedaleko Góry Cergowej. W latach 30. XV wieku wstąpił do klasztoru franciszkanów konwentualnych w Krośnie. W klasztorach franciszkanów w Krośnie i we Lwowie przebywał ponad 25 lat. Wyróżniał się zaletami umysłu i serca – był kapłanem roztropnym i wykształconym, znał dobrze teologię i oprócz polskiego dobrze władał językiem niemieckim. Kilka razy mianowano go gwardianem klasztorów a następnie kustoszem części prowincji zakonnej, tzw. Kustodii Ruskiej franciszkanów z siedzibą we Lwowie. Około 1461 r. był kaznodzieją niemieckiej mniejszości we Lwowie, przy kościele szpitalnym św. Ducha. Jako były rządca kustodii i doświadczony zakonnik poparł swoim podpisem zmniejszenie ciężarów mieszkańców wsi Czyżki koło Lwowa. Ważną datą w jego życiu zakonnym był rok 1463, kiedy to opuścił klasztor franciszkanów konwentualnych i wstąpił do ściślejszej formacji w swoim zakonie, do klasztoru bernardynów pod wezwaniem św. Andrzeja we Lwowie. Podczas dwudziestoletniego pobytu u bernardynów był u nich gorliwym kaznodzieją i spowiednikiem. Nie zaprzestał tej pracy nawet w starości, pomimo utraty wzroku. Był dla braci przykładem cierpliwości w cierpieniu, przestrzegania porządku dnia w klasztorze, wspólnego brewiarza i śpiewania godzinek o Najświętszej Maryi Pannie.

Sława świętego jako opiekuna Lwowa
Ponad 40 lat swojego życia spędził św. Jan we Lwowie. Za swojego pobytu u franciszkanów był przełożonym ich lwowskiego konwentu, a następnie – kustoszem kustodii. Osobista świętość życia zarówno u franciszkanów jak i u bernardynów oraz wytężona praca duszpasterska w konfesjonale i na ambonie, we własnym kościele a także praca wśród mniejszości niemieckiej – zjednały mu wielką popularność. Kult świętego rozpoczął się we Lwowie przy jego grobie w roku śmierci (1484), a następnie rozprzestrzenił się na najbliższe okolice i dalsze tereny. Utrwaliły go w sposób szczególny zagrożenia miasta Lwowa podczas najazdów w XVII wieku. Mieszkańcy wypełniali wtedy kościoły, błagając Boga o pomoc za pośrednictwem swoich patronów, szczególnie w kościele bernardynów św. Andrzeja, przy grobie św. Jana. Na słynnym obrazie Jana Matejki widzimy w obłokach św. Jana z Dukli z podniesionymi do nieba rękami. Wierzono powszechnie, że jego modlitwa do Boga uratowała miasto Lwów. Jego grób stał się sławny. Miasto urządzało dziękczynne procesje, umieszczając przy jego grobie srebrną tablicę wotywną z płaskorzeźbą świętego. Ponadto mieszczanie lwowscy umieścili marmurowy posąg św. Jana nad Bramą Halicką, a jego obraz – na ścianie Ratusza. Należy dodać, że nie tylko katolicy, ale również prawosławni i Ormianie należeli we Lwowie do gorliwych czcicieli św. Jana. Pojawiły się pieśni na jego cześć. Relikwie świętego, otoczone powszechną czcią, znajdowały się w kościele św. Andrzeja Apostoła we Lwowie aż do roku 1945. Wtedy to przewieziono je do bernardyńskiego kościoła w Rzeszowie, a po kilku latach – do kościoła w Dukli, miejsca urodzenia świętego. We Lwowie po usunięciu nawet jego figury sprzed kościoła bernardynów przez władze komunistyczne, nadal pozostała wśród wiernych, zwłaszcza starszych, żywa pamięć, głęboki kult i duchowa łączność z sanktuarium i pustelnią w Dukli. Ukoronowaniem rozwijającego się kultu św. Jana zarówno w południowo-wschodniej Małopolsce, jak i na Ukrainie, było nawiedzenie Dukli, jako miejsca urodzenia św. Jana, przez Ojca Świętego Jana Pawła II i, jak zaznaczyłem na początku, kanonizacja w Krośnie, 10 czerwca 1997r. Obchodzimy dziś dziesiątą rocznicę tego wydarzenia i wyśpiewujemy Bogu radosne „Ciebie Boga wychwalamy ...”

Charyzmat ducha modlitwy i ofiarnej pracy św. Jana z Dukli
Dla dzisiejszego człowieka, spieszącego się nawet w niedziele i święta i nie mającego czasu na życie z Bogiem, św. Jan z Dukli prezentuje swój charyzmat – „ducha modlitwy, któremu wszystko inne służyć powinno” (św. Franciszek z Asyżu, Reguła). Naśladował w tym Najświętszego Zbawiciela, który oddalał się od tłumów słuchaczy i w samotności spędzał godziny na rozmowie z Ojcem. Drugie miejsce po modlitwie zajmowała w życiu św. Jana ciągła praca, polegająca na przygotowaniach do kazań, dyżurach w konfesjonale oraz praca fizyczna, wzorem św. Franciszka, który zaznacza w Regule, że „pracował własnymi rękami”. Jego troska o właściwą atmosferę modlitwy przejawiała się w tym, że na modlitwę ustną, a więc święte oficjum we wspólnocie z braćmi, na prywatne nabożeństwo do Matki Bożej – poświęcał wiele godzin dnia. Natomiast najbardziej osobistą rozmowę z Bogiem przez kontemplację pozostawiał na nocne godziny, kiedy wszyscy bracia byli pogrążeni w śnie. Mógł wtedy bez żadnego skrępowania zatapiać się w rozważaniu tajemnic Bożych, względnie odmawiać znane sobie ulubione modlitwy. Dowiadujemy się z najstarszej Kroniki Prowincji zakonnej Jana z Komorowa, że bracia znajdowali go niekiedy klęczącego w pustym chórze zakonnym, rozrzewnionego do łez i zatopionego w Bogu. W późniejszych latach, kiedy zdrowie nie pozwalało mu już na nocne czuwania w chórze zakonnym przed Najświętszym Sakramentem - za zgodą przełożonych zbudowano mu altankę-kapliczkę w ogrodzie klasztornym, w której jak w pustelni mógł w ciągu dnia oddawać się kontemplacji i modlitwie ustnej, w całkowitym odosobnieniu, zgodnie z poleceniem Chrystusa: „Ty zaś gdy się modlisz, wejdź do swojej izdebki ...”. Jeszcze po 120 latach po śmierci Jana widziano tę kapliczkę ogrodową przy lwowskim konwencie. Świadkowie z jego procesu beatyfikacyjnego w wieku XVII zaświadczają o swojej rodzinnej tradycji, że Jan podczas swojej modlitwy kontemplacyjnej popadał w zachwyt, a jego twarz promieniała. Ikonografia świętego przedstawia go najczęściej w stanie modlitewnego uniesienia, jako oranta z podniesionymi rękami, klęczącego przed wizerunkiem Bogarodzicy z Dzieciątkiem. Cechą charakterystyczną sylwetki duchowej św. Jana był franciszkański chrystocentryzm i polska pobożność maryjna. Jako wierny naśladowca św. Franciszka w zachowaniu ewangelicznego ubóstwa był też św. Jan uwrażliwiony na potrzebę pracy, nakazanej braciom przez założyciela zakonu, w oparciu o słowa św. Pawła Apostoła: „Kto nie pracuje, niech też i nie je”. Podobnie jak święty z Asyżu, Jan wysuwał na pierwszy plan prace fizyczne. Stąd jego przekonanie, że nie wystarczy bez reszty poświęcić się pracy duszpasterskiej, wygłaszając kazania i codziennie słuchając spowiedzi. Prawdziwy brat mniejszy oprócz pracy apostolskiej musi każdego dnia znaleźć czas na prace fizyczne. Jan z Dukli, naśladując wiernie świętego ojca Franciszka, w wolnych chwilach, po przygotowaniach do kazań szedł do ogrodu lub do kuchni i tam spełniał najprostsze posługi, pomagając kucharzowi lub ogrodnikowi. Bardzo wysoko cenił sobie prace fizyczne i spełniał je z całym zaangażowaniem, jako jeden z głównych punktów w planie dnia, a nie dodatek potrzebny dla zdrowia. Jest to bardzo ważne podejście do pracy także w naszych czasach, kiedy wymawiamy się od prac domowych, tłumacząc się zawsze zmęczeniem i spychając je w całości na bliskie osoby.

Zakończenie
Umiłowani! Minęło już ponad 520 lat od śmierci św. Jana, 10 lat od daty jego kanonizacji. Ani za jego życia, ani po śmierci, nikt nawet przez chwilę nie kwestionował jego świętości. Do grobu świętego Jana z Dukli w kościele św. Andrzeja we Lwowie pielgrzymowano od początku. Wierni otrzymywali niezliczoną ilość łask za jego wstawiennictwem. Przez szereg pokoleń był jakby świętym wyniesionym na ołtarze przez wierny lud, aż Opatrzność Boża pozwoliła, że Ojciec Święty Jan Paweł II, autorytetem Najwyższego Pasterza, potwierdził świętość zakonnika, jego heroiczne cnoty, wydobył sprawdzone przez czas 'złoto' jego czynów (bp S. Moskwa). Zakończę to rozważanie gorącym wezwaniem byśmy wzorem mieszkańców Lwowa, którzy w ciągu wieków wzywali orędownictwa świętego Jana z Dukli, zanosili stale modlitwy do Niego jako Patrona i Opiekuna naszego Kościoła Lwowskiego, naszego miasta. Opatrzność Boża w ostatnich kilkunastu latach okazała nam wielkie miłosierdzie. W zmienionych warunkach geopolitycznych możemy leczyć rany, zadane nam w minionym okresie. Zadania przed nami ogromne. Trzeba nam odbudować materialne i duchowe kościoły, jakimi są dusze ludzkie; wzajemne stosunki między narodami polskim i ukraińskim oraz konfesjami. Siły ludzkie do tego nie wystarczą. Jak dawniej mieszczanie lwowscy, wzywajmy opieki świętego Jana z Dukli i zawierzajmy mu naszą przyszłość.

Z serca błogosławię
Kardynał Marian JAWORSKI
Arcybiskup Metropolita Lwowski obrządku łacińskiego

List odczytają kapłani we wszystkich kościołach podczas Mszy świętej w niedzielę 3 czerwca 2007 roku.


Nadesłała ze Lwowa pani Irena Masalska z Redakcji "Gazety Lwowskiej".

Data utworzenia strony: 2007-05-13

Powrót
Licznik