Fot. 1. Profesor James D. Watson dokonuje odsłonięcia tablicy.

 
Fot. 2. Od lewej: prof. Wacław Szybalski, Elizabeth Watson, prof. James D. Watson, prof. Andrzej Legocki, Stanisław Kosiedowski.


 
Fot. 3. Od prawej: córka prof. Edwarda Hamerskiego - Barbara Hamerska oraz wnuk prof. Stanisława Progulskiego - Andrzej Chuweń z synem


 
Fot. 4. Od lewej: Ryszard Orzechowski i potomkowie doc. Jerzego Grzędzielskiego: syn - prof. Stanisław Grzędzielski i wnuk - Piotr Grzędzielski


 
Fot. 5. Warszawska tablica Profesorów Lwowskich w IBB PAN w Warszawie przy ul. Pawińskiego 5A ufundowana przez prof. Wacława Szybalskiego


 
Fot. 6. Polscy profesorowie mikrobiolodzy: od prawej: Małgorzata Łobocka, Mirosława Włodarczyk, Ewa Łojkowska, Piotr Zielenkiewicz

Pamięć o Profesorach Lwowskich wciąż trwa

Odsłonięcie tablicy pamiątkowej poświęconej pamięci Profesorów Lwowskich w Instytucie Biofizyki i Biochemii PAN w Warszawie

Lwowskie Wzgórza Wuleckie stały się przed laty symbolem tragicznych losów polskiego Lwowa. W pierwszych dniach niemieckiej okupacji Lwowa, kilka dni po zakończeniu 22 miesięcznej okupacji sowieckiej, po aresztowaniach, deportacjach, mordzie katyńskim, po dokonanej przez uciekających ze Lwowa sowietów hekatombie w lwowskich więzieniach (Brygidki, Łąckiego, Zmarstynów), gdy wymordowano ok. 7 tys. więźniów, Polaków i Ukraińców, kolejni okupanci oraz sprzymierzeni z nimi nacjonaliści ukraińscy w mundurach niemieckich z batalionu „Nachtigall” dokonali bezprecedensowego aktu terroru i bestialstwa: aresztowania i egzekucji grupy 25 wybitnych polskich profesorów i członków ich rodzin oraz gości – w sumie 45 osób. W znękanym sowiecką okupacją Lwowie, po pierwszym krwawym hitlerowskim pogromie lwowskich Żydów, po skrytobójczych zabójstwach dokonywanych przez policję ukraińską na zatrzymanych na ulicach młodych Polakach: studentach i uczniach, aresztowanie i zabójstwo wybitnych lwowskich uczonych było kryminalnym wyrazem pogardy okupantów dla zasad cywilizowanego świata i podbitego narodu.

Mimo, iż od tragedii na Wzgórzach Wuleckich upłynęło już 67 lat, pamięć o zamordowanych przez hitlerowców i ich ukraińskich sojuszników polskich profesorach wyższych uczelni Lwowa jest ciągle żywa. Przypominają o niej pomniki i tablice pamiątkowe umieszczone w kilku miastach polskich: Wrocławiu, Krakowie, Rzeszowie, Lublinie, także we Lwowie – na miejscu tragedii – na Wulce i w lwowskiej Katedrze Łacińskiej, a od teraz również w stolicy Polski – w Warszawie.

24 czerwca 2008 roku laureat nagrody Nobla w dziedzinie medycyny z roku 1962, światowej sławy specjalista, najsławniejszy obecnie biolog, równy Darwinowi, odkrywca podwójnej helisy DNA, prof. James D. Watson w towarzystwie małżonki Elizabeth Watson uczcił polskich profesorów i przeciął biało czerwoną wstęgę na kryształowej tablicy z nazwiskami Profesorów Lwowskich, ufundowaną przez jego starszego kolegę, światowej sławy polskiego naukowca, od prawie 60 lat pracującego w Stanach Zjednoczonych, prof. Wacława Szybalskiego, urodzonego w 1921 roku we Lwowie, absolwenta VIII Gimnazjum i Politechniki Lwowskiej.

Profesor Wacław Szybalski zawsze i wszędzie kultywuje pamięć o Lwowie, swoim ukochanym, jedynym na świecie mieście rodzinnym. Podczas wszystkich swoich oficjalnych wystąpień, przy każdej okazji wspomina Lwów jako miasto, które nie tylko ukochał i ciągle pamięta, ale które stało się początkiem jego drogi naukowej:

  • począwszy od domu rodzinnego – kamienicy rodziców przy ulicy św. Marka 2 (obecnie róg ul. Kobylańskiej i Iwana Franko), gdzie się urodził i wzrastał w atmosferze miłości do Ojczyzny, szacunku dla jej obrońców, wśród spotkań z przyjaciółmi rodziców - wybitnymi przedstawicielami nauki i kultury Lwowa: profesorami: Antonim Cieszyńskim, Janem Czekanowskim, Rudolfem Weiglem, Franciszkiem Groërem, Stanisławem Progulskim, Kazimierzem Bartlem, Henrykiem Hilarowiczem, Romanem Longchamps de Bérier, doc. Jerzym Grzędzielskim i innymi wymienionymi na tablicy. Z wymienionych powyżej uniknęli śmierci z rąk okupantów i przeżyli wojnę tylko trzej profesorowie: Weigl, Czekanowski i pediatra rodziny Szybalskich - Franciszek Groër (który jako jedyny z aresztowanych profesorów cudem się uratował, podczas gdy pozostali zostali rozstrzelani).
  • poprzez lata szkoły powszechnej najpierw w szkole Kistryna, później św. Józefa
  • nauki w sławnym VIII, przyrodniczym, matematyczno-fizycznym Gimnazjum im. Kazimierza Wielkiego, wspaniale wyposażonym w specjalistyczne pracownie: chemiczną, fizyczną, przyrodniczą, z wybitnymi nauczycielami, którzy rozbudzali w uczniach pasję poznania praw przyrody, historii, literatury (historyk: doc. Czesław Nanke, fizyk - Michał Halaunbrenner, chemik – Eugeniusz Turkiewicz, polonista - Kazimierz Brończyk, matematycy: M.Gładysz i E.Śliwa), a byli często również wykładowcami wyższych uczelniach Lwowa: Uniwersytetu i Politechniki,
  • poprzez studia chemiczne na Politechnice Lwowskiej rozpoczęte w 1939 roku, w trudnych czasach pierwszej okupacji sowieckiej, kontynuowane w latach 1942-44 na tzw. Technicznych Kursach Zawodowych (nazwanych przez Niemców „Technische Fachkurse”), na które Niemcy przekształcili Politechnikę, z dyplomem uzyskanym, a później, tuż po wojnie, nostryfikowanym na Politechnice Śląskiej w Gliwicach – cały czas pod egidą lwowskich profesorów (prof. Sucharda, Joszt, Jakób, Pilat, Stożek, Bartel, Leśniański, Kuczyński) według praktycznie niezmienionego przedwojennego programu nauczania, prawie zawsze w języku polskim.

    W międzyczasie, jak wielu lwowskich inteligentów i studentów pracował w Instytucie prof. Rudolfa Weigla, który stał się podczas okupacji azylem dla lwowskiej inteligencji dzięki nieugiętej, patriotycznej postawie profesora Weigla. Jako kierownik hodowli wszy miał pod swoją pieczą grupę karmicieli złożoną z lwowskiej profesury: profesorów: Stefana Banacha, Heleny i Seweryna Krzemieniewskich, Bronisława Knastra, Jerzego Albrychta, Feliksa Barańskiego, Władysława Orlicza, Tadeusza Baranowskiego, Stefana Krukowskie-go i in. Zadaniem młodego studenta było nie tylko nadzorowanie hodowli wszy, ale także pilnowanie, by zacietrzewieni naukowymi dysputami naukowcy nie przekarmili wszy, które, pozbawione samozachowawczego instynktu, pękały od nadmiaru wypitej krwi.

    Lipcowa tragedia jaka rozegrała się na Wzgórzach Wuleckich, była dla Lwowian raną niezagojoną przez wszystkie powojenne lata. Komunistyczna cenzura nałożona na wszystko, co było związane ze Lwowem spowodowała, że także ta tragiczna karta polskiej historii i nauki pozostawała dla polskiego społeczeństwa prawie nieznana. Lwowska kadra naukowa, ekspatriowana po zakończeniu wojny na zachód: do Gliwic, Wrocławia, Krakowa, Gdańska starała się o przywrócenie pamięci o zamordowanych kolegach. W 1964 roku staraniem pochodzących ze Lwowa naukowców odsłonięto przed Politechniką we Wrocławiu pomnik poświęcony zamordowanym. I choć enigmatyczny napis na pomniku „Nasz los przestrogą” był jasny tylko dla wtajemniczonych, choć był to dla swoistego kamuflażu tylko „pomnik poległych w walce z faszyzmem uczonych polskich”, to nieocenzurowane przez władze przemówienie prof. Stanisława Kulczyńskiego, Lwowianina, ówczesnego wiceprzewodniczącego Rady Państwa, byłego przedwojennego rektora Uniwersytetu Jana Kazimierza, który w latach: 1945- 1949 był rektorem Uniwersytetu i Politechniki Wrocławskiej, nie pozostawiało wątpliwości.

    Prof. Kulczyński powiedział wówczas m.in.:

    [...] Pomnik poległych w walce z faszyzmem uczonych polskich, który odsłaniamy, jest również cieniem. Jest on wizją artystyczną sceny -jednej z wielu tysięcy, jakie rozegrały się pod ścianami śmierci w okupowanej Polsce i daleko na wschód, aż po pola Stalingradu i blisko na zachód aż po nasze, grunwaldzkim zwane, pole we Wrocławiu, gdzie wbity został sztandar zwycięstwa.

    Pomnik nasz jest wizją sceny, jaka rozegrała się 4 lipca 1941 roku pod ścianą śmierci w piaskowni na Wulce we Lwowie. Jakkolwiek odległa jest ta chwila, pamiętam imiona i widzę oblicza kolegów moich i przyjaciół, którzy stanęli pod ścianą śmierci w piaskowni lwowskiej.

    Pamiętam słowa i myśli, które łączyły mnie z nimi w jedno z najżywotniejszych środowisk naukowych w Polsce. Poznaję ich twarze i słyszę ich krzyk.

    Imieniem tych ludzi otwierałem 18 lat temu Uniwersytet i Politechnikę we Wrocławiu. Miałem ich mandat. Byłem jednym z nich.
    Widzę, jak osuwa się na kolana i wali w rów
    ostatni rektor lwowski Roman Longchamps i jego trzech synów,
    dziekan Ostrowski i jego żona,
    dziekan Rencki
    i chirurg Dobrzaniecki
    i internista Grek i jego żona
    i osiemdziesięcioletni Sołowij i jego wnuk Mięsowicz
    i pediatria Progulski i jego syn,
    stomatolog Cieszyński
    i rektor Sieradzki
    i dziekan Nowicki i jego syn
    i położnik Mączewski
    i Henryk Hilarowicz
    i okulista Grzędzielski
    i ksiądz Komornicki
    i Stanisław Ruff i jego żona i syn
    i Boy-Żeleński
    i Edward Hamerski
    i matematyk Ruziewicz
    i ekonomista Korowicz
    i Kazimierz Bartel
    i matematyk Łomnicki
    i Kasper Weigel i jego syn
    i Włodzimierz Stożek i dwóch jego synów
    i profesor Krukowski
    i Kazimierz Vetulani,
    Roman Witkiewicz
    i Stanisław Pilat.

    Nie pozostał po tych ludziach ani ślad ani grób. Ostał się cień.
    Patrzcie i odkryjcie głowy - zobaczycie za chwilę ich cień - na tle jasnych murów zbudowanej polskimi rękoma Politechniki. [...]

    Po zrzuceniu przez Polaków okowów komunizmu, środowiska Lwowian rozsianych po Polsce i całym świecie starały się dać materialne świadectwo pamięci o zamordowanych Profesorach Lwowskich. Tablice pamiątkowe umieszczono w kościołach we Wrocławiu, Krakowie, Lublinie, Rzeszowie, a także w katedrze lwowskiej.
    Na miejscu kaźni rodzinom zamordowanych udało się ominąć przeszkody stawiane przez obecne władze Lwowa i postawić skromny pomnik z krzyżem i dwujęzyczną tablicą z nazwiskami zamordowanych.

    24 czerwca 2008 r. w uroczystości warszawskiej wzięli udział przedstawiciele rodzin Profesorów zamieszkali w Warszawie: syn i wnuk docenta Jerzego Grzędzielskiego, córka prof. Edwarda Hamerskiego, wnuk i prawnuk prof. Stanisława Progulskiego. Przybyli także przedstawiciele stołecznego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich z jego przewodniczącym, Ryszardem Orzechowskim, Janusz Wasylkowski, dyrektor i wydawca Rocznika Lwowskiego, Lwowianie z rodzinami (syn prof. PLw i UJK Wojciecha Rubinowicza, syn inicjatora budowy wrocławskiego pomnika, prof. UJK Henryka Mierzeckiego) a także naukowcy i studenci zgromadzeni na powitaniu Profesora J. D. Watsona i jego żony Elżbiety Watson w IBB (ul. Pawińskiego 5A) i w Instytucie Biocybernetyki (ul. Trojdena) PAN.

    Po odsłonięciu tablicy Lwowskich Profesorów przez najsłynniejszego obecnie amerykańskiego profesora – biologa, J.D. Watsona, krótkie przemówienie wygłosił Fundator, prof. Wacław Szybalski. Na jego wniosek zebrani uczcili pamięć o zamordowanych minutą ciszy, po czym głos zabrał Stanisław Kosiedowski, inżynier informatyk, który w latach 1973-76 studiował na Politechnice we Lwowie, mieszkał w akademiku na Wzgórzach Wuleckich, skąd codziennie przemierzał szlak obok miejsca kaźni, gdzie stał wówczas betonowy, nigdy niedokończony pomnik Profesorów, usunięty przez lokalne władze ukraińskie. Prowadzi on od 8 lat jedną z pierwszych i najbardziej obszernych stron internetowych o Lwowie (www.lwow.eu), zaś artykuł o Profesorach był jednym z pierwszych, które na niej zamieścił. Z przygotowanych przez niego kilkustronicowych broszur w językach polskim i angielskim przybyli na uroczystość mieli możliwość zapoznania się z okolicznościami lwowskiej tragedii z lipca 1941 roku.

    Po tej kameralnej uroczystości Lwowiacy zostali zaproszeni na skromny poczęstunek, gdzie była okazja do rozmów i wspomnień. Tablica wykonana przez artystę plastyka Krzysztofa Kujawskiego była zaprojektowana i ufundowana przez Prof. Wacława Szybalskiego z ogromną pomocą i wysiłkiem profesorów: Włodzimierza Zagórskiego-Ostoi, Piotra Zielenkiewicza, Mirosławy Włodarczyk, Małgorzaty Łobockiej i in.

    Szlachetna inicjatywa prof. Wacława Szybalskiego, by także w stolicy Polski – Warszawie, w Instytucie Biofizyki i Biochemii Polskiej Akademii Nauk przy ul. Pawińskiego 5A, Kampus Ochota, w miejscu wielu zjazdów międzynarodowych, odwiedzanym przez polskich i zagranicznych naukowców, umieścić piękną, ogromną, kryształową, podświetlaną tablicę z nazwiskami Profesorów Lwowskich i dwujęzyczną: polską i angielską inskrypcją, jest wyrazem miłości do Polski i rodzinnego Lwowa, jest uzewnętrznieniem patriotyzmu tego wybitnego przedstawiciela pokolenia „Kolumbów – rocznik dwudziesty”.

    Stanisław Kosiedowski,
    Fot. Grażyna Kosiedowska


  • Data modyfikacji strony: 2008-07-18


    Powrót
    Licznik