Zamieszczony poniżej tekst pochodzi z tygodnika Polityka numer 33/2003 (2414) i został umieszczony za zgodą Redakcji oraz portalu ONET.PL, który posiada wyłączne prawa do publikowania tekstów "Polityki" w Internecie Copyright POLITYKA 2003 Obok Czarnych znak Pogoni Polskie kluby sportowe narodziły się sto lat temu we Lwowie W połowie 1903 r., a więc sto lat temu, grupa chłopców z I Lwowskiej Szkoły Realnej pod wodzą szóstoklasisty Kazimierza Sołtyńskiego mianowała się I Lwowskim Klubem Piłki Nożnej Sława. Nikt nie przywiązywał wówczas do tego większego znaczenia. Tymczasem właśnie od Sławy zaczyna się historia polskich klubów sportowych*. (*Jak podaje polska Wikipedia w artykule Lechia Lwów to nie "Sława" lecz "Lechia Lwów" była pierwszym w historii zespołem piłkarskim utworzonym przez Polaków na ziemiach polskich (kilkanaście dni różnicy dzielące obydwa zebrania założycielskie).
ZBIGNIEW CHMIELEWSKI
Lwów - z łaski Habsburgów stolica Galicji - był w owym czasie najbardziej otwartym i europejskim ze wszystkich polskich miast. Tu najwcześniej docierały nowinki ze świata; studenci powracający z podróży do Londynu, Paryża i Wiednia mieli bagaże pełne nie tylko książkowych bestsellerów, ale i regulaminów sportowych. Nic więc dziwnego, że wkrótce lwowiacy stali się pionierami nowych dyscyplin.
W Ogrodach Jezuickich
Położone powyżej uniwersytetu, a sąsiadujące ze wzgórzem św. Jura XVI-wieczne Ogrody Jezuickie (dzisiejszy Park Kościuszki) to jeden z piękniejszych zakątków miasta. To właśnie tu znalazło swoją siedzibę pierwsze na ziemiach polskich gniazdo Towarzystwa Gimnastycznego Sokół. 25 lutego 1867 r., za zgodą ck namiestnikostwa, odbyło się zebranie założycielskie, podczas którego prezesem został wybrany dr Józef Millert, późniejszy wiceprezydent Lwowa. Celem Sokoła - zgodnie z ideami jego czeskich twórców - było podtrzymywanie i rozwijanie świadomości narodowej oraz podnoszenie sprawności fizycznej. O sporcie w wydaniu angielskim początkowo nikt nie mówił, niektórzy działacze Sokoła byli nawet jego przeciwnikami.
W posiadającej autonomię Galicji Polacy korzystali ze znacznie większych swobód niż pod innymi zaborami (w pruskim zezwolenie na działalność Sokoła wydano w 1884 r., a w rosyjskim dopiero w 1906 r.). Do grona założycieli Towarzystwa należał dr Wenanty Piasecki, komisarz Rządu Narodowego w powstaniu styczniowym, społecznik, jeden z pierwszych teoretyków wychowania fizycznego. Wśród młodzieży cieszył się olbrzymią popularnością nie tylko ze względu na swą wspaniałą przeszłość. Był znakomitym gimnastykiem (jako pierwszy w historii polskiej nauki otrzymał na Uniwersytecie Lwowskim tytuł docenta gimnastyki i wychowania fizycznego) i zdawał sobie sprawę z tego, że dotychczasowe formy ćwiczeń, oparte na szwedzkich i niemieckich wzorach, zajęcia prowadzone w dusznych salach nie odpowiadają młodzieży.
Nowe dyscypliny sportu z trudem jednak torowały sobie drogę. Wśród zwolenników reform znalazł się młody lekarz dr Eugeniusz Piasecki. Kontynuując dzieło ojca propagował ruch na świeżym powietrzu. Dzielnie pomagali mu w tym dziennikarze lwowskiego "Słowa Polskiego" Kazimierz Hemerling i Zygmunt Kłośnik-Januszowski, uważani za ojców polskiego dziennikarstwa sportowego. Od samego początku redagowany przez nich dział sportowy gazety (powstały w 1900 r. jako pierwszy w polskiej prasie) popularyzował wśród młodzieży mało dotychczas znane sporty. W 1904 r. dzięki inicjatywie grupy entuzjastów powstało Towarzystwo Zabaw Ruchowych, które potem odegrało znaczącą rolę w historii polskiego sportu. Kazimierz Hemerling tak wspominał to wydarzenie: "Towarzystwo, którego założycielami byli obok dr. Eugeniusza Piaseckiego propagatorzy zabaw na wolnym powietrzu Edmund Cenar, Edmund Naganowski, Władysław Hojnacki, dr Karol Hornung i Maria Germanówna, dokonało we Lwowie z miejsca prawdziwego przewrotu. Sporty jak: narciarstwo, saneczkarstwo, piłka nożna, koszykówka, palant, lawn-tennis, szermierka, łucznictwo, pływanie były wnet owocami działalności Towarzystwa, a młodzież się do nich z całym zapałem garnęła".
Najstarsze polskie kluby sportowe
Pogończycy i powidlaki 14 lipca 1894 r. podczas II Zlotu Sokolego we Lwowie odbył się pierwszy publiczny pokaz gry w piłkę nożną z udziałem drużyn Lwowa i Krakowa. Zwyciężyli gospodarze 1:0, a mecz trwał zaledwie sześć minut, ponieważ - jak wspominał zdobywca jedynej bramki Włodzimierz Chomicki - trzeba było opuścić boisko, bo za chwilę na plac miały wkroczyć zastępy gimnastyczne. Pierwszą prawdziwą futbolówkę przywiózł z Anglii do Lwowa Edmund Cenar, on też w 1891 r. przetłumaczył z angielskiego pierwsze przepisy. W 1900 r. pisała "Gazeta Sportowa": "Młodzież IV gimnazjum gra już inteligentnie i jeżeli będzie grę kontynuować, można się spodziewać po nich doskonałych kiedyś futbolistów. Byłby już najwyższy czas, aby i inne gimnazja pomyślały o włączeniu tej gry do programu zabaw młodzieży". Apel nie pozostał bez echa i chociaż Magistratura Szkolna patrzyła na to krzywym okiem, zaroiły się boiska i place. Pierwsi zorganizowali się uczniowie I i II Szkoły Realnej, tworząc I LKPN Sława. Niemalże w tym samym czasie w roku szkolnym 1903/1904 przy III i IV Gimnazjum został powołany Klub Gimnastyczno-Sportowy. Lwowska młodzież musiała mieć już niemałe umiejętności, skoro w 1906 r. podczas pierwszej wyprawy do Krakowa udzieliła surowej lekcji swym kolegom spod Wawelu, wygrywając 2:0 i 4:0. Tymczasem w 1907 r. KGS przy IV Gimnazjum połączył się z Lechią, obierając sobie nazwę Pogoń, zaś w 1908 r. Sława zmieniła nazwę na Czarni. I tak rozpoczęła się trwająca potem długie lata rywalizacja powidlaków (Czarni) z pogończykami albo pogoniarzami - jak nazywali ich kibice. Początkowo górą byli Czarni, mający we władzach wielu prominentów miejskich, a w drużynie tak świetnych piłkarzy jak Tadeusz Kowalski i Henryk Bilor. Jednak już wtedy najważniejsza była kasa. Właściciel sieci kin w Galicji (m.in. Pasażu we Lwowie i Wandy w Krakowie) Ludwik Kuchar darzył Pogoń wielką miłością i zawsze okazywał szczodrość, gdy klub był w potrzebie. To dzięki jego pomocy w 1913 r. za Rogatką Stryjską, tuż koło Parku Kilińskiego, odbyło się otwarcie klubowego stadionu. W inauguracyjnym meczu na boisku wystąpiło czterech jego synów. Przemawiając podczas uroczystości wiceprezydent Lwowa Leonard Stahl wyraził radość z powodu otwarcia boiska, w którym widział "placówkę ku odrodzeniu narodowemu stworzoną". Dynastia Kucharów Od samych początków z Pogonią związany był ród Kucharów - sześciu braci: Tadeusz, Karol, Władysław, Wacław, Mieczysław i Zbigniew. To oni stworzyli potęgę tego klubu. Odnosili sukcesy w piłce nożnej, lekkiej atletyce, pływaniu, łyżwiarstwie, hokeju na lodzie, gimnastyce, tenisie i w sumie zdobyli ponad sto tytułów mistrzów swojego miasta. Wacław Kuchar występował w barwach Pogoni od 1912 do 1935 r. Razem ze swą drużyną czterokrotnie zdobył tytuł mistrza Polski 1922-23 i 1925-26. Obok niego grało w Pogoni wielu innych znakomitych piłkarzy, jak Mieczysław Batsch, Józef Garbień, Stanisław Deutschman, Spirydion Albański, Michał Matyas. Do legendy przeszła zielona trybuna Pogoni - na rosnących wokół boiska drzewach gromadzili się najwierniejsi kibice. Za bilety nie płacili, ale gorąco dopingowali swą drużynę. Czarni natomiast szczycili się swym stadionem, uważanym za najpiękniejszy w kraju i noszącym imię Marszałka Piłsudskiego. W 1939 r. oba kluby przestały istnieć, ale słuch o lwowskich piłkarzach nie zaginął. Wacław Kuchar został zatrudniony w PZPN i w 1948 r. poprowadził naszą jedenastkę w pamiętnym zwycięskim meczu 3:1 z Czechosłowacją. Michał Matyas-Myszka był selekcjonerem kadry w latach 1951-52 i 1966-67. Wychowanek Lechii Ryszard Koncewicz, choć sam nie odniósł zwycięstw, w latach 1968-70 stworzył fundamenty pod przyszłe sukcesy sławnej jedenastki lat siedemdziesiątych. Najpiękniejszy okres polskiego piłkarstwa to lata 1971-76, kiedy reprezentacją kierował wychowanek lwowskiego RKS Kazimierz Górski. Nasza drużyna zdobyła wówczas srebrny medal mistrzostw świata (Monachium 1974) i dwa medale olimpijskie (Monachium 1972 - złoty i Montreal 1976 - srebrny). Zawsze we wszystkich wywiadach podkreślał, że jest kontynuatorem tradycji lwowskiego futbolu. W Parku Stryjskim Dzisiaj, kiedy skoki narciarskie stały się niemalże naszym narodowym sportem, warto może przypomnieć ich początki. Przed stu laty w Parku Stryjskim, jednym z najpiękniejszych i największych w Europie, budowano pierwsze skocznie, na których pojawili się "śmiałkowie próbujący fruwać na nartach". Byli wśród nich m.in. członkowie Sławy - Jarzyna, Kawecki, Pawłowski, Worosz. Pierwszy w dziejach polskiego narciarstwa konkurs odbył się 19 stycznia 1907 r. w Sławsku, a jego zwycięzcą został Leszek Pawłowski - jeden z najwszechstronniejszych sportowców Czarnych, piłkarz, narciarz, cyklista. O ile w skokach dominowali narciarze Czarnych, to w biegach bezkonkurencyjni byli zawodnicy Pogoni. W 1908 r. zawody o mistrzostwo Lwowa organizowano przy sztucznym świetle. Powszechnie za ojca polskiego narciarstwa uważa się Stanisława Barabasza, ale - jak twierdzi Roman Kordys - kolebką był Lwów. Na początku XX w. powstało Koło Narciarskie, w którym obok Romana Kordysa znaleźli się Zygmunt Klemensiewicz, Maksymilian Dudryk, Kazimierz Panek, Tadeusz Smoluchowski. W 1904 r. dołączyli oni do Towarzystwa Zabaw Ruchowych, a 2 stycznia 1907 r. z ich inicjatywy powstał pierwszy polski klub Karpackie Towarzystwo Narciarzy, mający swe oddziały w wielu miastach Galicji. Najbardziej zasłużonym propagatorem narciarstwa i taternictwa był prof. Zygmunt Klemensiewicz, wybitny fizyk, wykładowca politechnik we Lwowie, Londynie i Gliwicach. W okresie międzywojennym pełnił funkcję wiceprezesa PZN. Kilka innych dyscyplin sportu ma także lwowskie korzenie. W styczniu 1905 r. Sława zorganizowała pierwszy mecz hokejowy (w wersji bandy). Pierwsze szwajcarskie sanki typu Davos sprowadził do Lwowa Ludwik Scherautz, a wkrótce potem pod Wysokim Zamkiem powstał 800-metrowy tor, na którym zorganizował pierwsze zawody prof. Rudolf Wacek. W 1907 r. wyjechała na staż do Anglii Maria Germanówna. Po powrocie do kraju stała się propagatorką nieznanej dotychczas w Polsce koszykówki. Jako pierwsze zaczęły uprawiać tę grę uczennice lwowskich szkół. Niewielu kibiców wie, że Lwów to także kolebka polskiej lekkiej atletyki. Pierwsze wzmianki o zawodach lekkoatletycznych pochodzą z jesieni 1887 r., kiedy w sali Sokoła przy ul. Łyczakowskiej przeprowadzono "ogólnomiejskie konkursy w skokach wzwyż i w dal dla najlepszych". Lekkoatletyka zyskała popularność przede wszystkim w środowisku akademickim. Z powodzeniem na arenie międzynarodowej wystartowali Józef Kawecki, Władysław Ponurski i najwszechstronniejszy z ówczesnych lekkoatletów Tadeusz Kuchar. Ponurski wziął nawet udział w igrzyskach olimpijskich 1912 r. w Sztokholmie, występując w barwach Austrii (Kuchar nie stanął do przedolimpijskich eliminacji, bo nie chciał być reprezentantem obcego kraju). Przed I wojną światową wszystkie nieoficjalne rekordy Polski należały do lwowskich lekkoatletów (Pogoń 20 i Czarni 6). Wiele z tych wyników przetrwało w tabelach jeszcze długie lata. Bateria Pogoń W listopadzie 1918 r., kiedy rozpoczęła się wojna polsko-ukraińska, sportowcy stanęli w pierwszym szeregu obrońców Lwowa. Dzielnice, w których mieszkali członkowie lwowskich klubów, znalazły się w polskiej części miasta. Baterią I Lwowskiego Pułku Artylerii, zwaną potem Pogonią, dowodził najsławniejszy lwowski lekkoatleta porucznik Tadeusz Kuchar; obok miała swe stanowisko bateria dowodzona przez jego kolegę z bieżni kapitana Zbigniewa Latawca (obaj odznaczeni Krzyżami Walecznych i Virtuti Militari). Pogończycy byli na najtrudniejszych odcinkach, wielu z nich poległo. Bolesną stratą, nie tylko dla sportu, ale także dla literatury, była śmierć młodego, obiecującego poety Ludwika Lubicza-Wolskiego. W 1919 r. w pamiętnej bitwie z oddziałami Budionnego pod Zadwórzem, która przeszła do historii jako polskie Termopile, zginęli Antoni Dawidowicz, Władysław Marynowski i Jan Demetr. Na liście tych, którzy oddali swe życie w walce o niepodległość, jest 57 członków Pogoni. Nie mniejsze straty ponieśli Czarni. W obronie Lwowa zginął m.in. najlepszy lekkoatleta tego klubu Józef Kawecki. A kronikarz zapisał: "Sportowcy bronili swe miasto, będąc zawsze na pierwszej linii, czy rozkaz wiódł ich na stoki cytadeli, na Dworzec Kolejowy czy na gmach Sejmu. Na kartach epopei Lwowa zapisali swe nazwiska nieustraszoną odwagą i bezbrzeżną ofiarą". |