Pierwszy zegar we Lwowie znajdował się na wieży starego kazimierzowskiego ratusza, a najstarsza wzmianka o nim pochodzi z roku 1404. Od tego czasu kroniki ratuszowe pilnie odnotowują każdy wydatek na zegar. W czasie przebudowy ratusza i wieży, przy końcu XV wieku za panowania króla Jana Olbrachta, zawieszono na wieży dzwon zegarowy wagi 11 cetnarów, a odlany przez Macieja konwisarza, wg. formy sporządzonej przez puszkarza Walentego. Było to w roku 1491. Przy pomocy tego dzwonu, uruchamianego ręcznie, wybijano godziny, dopóki mnich Grzegorz nie zbudował nowego zegara, który znalazł się na wieży w roku 1504. Zwyczajem średniowiecznym, dzwon został pomalowany przez malarza Jana, co kosztowało cztery czerwone złote. Prawdopodobnie malowidło, sądząc po cenie, było bogate. Poręczenia, co do czasu i jakości dokonał obywatel lwowski Jan Gielitowski. Ten właśnie zegar nazywa Bartłomiej Zimorowicz w swojej Kronice, jako automatyczny i wybijający godziny.
Zegar ten ocalał z pożaru w 1527 roku, mimo iż Lwów był spalony do fundamentów. Zaistniała tylko konieczność naprawy szczytu wieży, której to pracy podjął się architekt i rzeźbiarz w jednej osobie niejaki Łukasz, zaś tarczę malował braciszek Dominikanin za zapłatę 1 fl. 6 gr.
Po 20-tu latach zaistniała znowu potrzeba restauracji zegara ratuszowego, połączona z wymianą lin i ciężarów z kamienia, oraz skrzydeł płóciennych do mechanizmu. Stolarz Szymon zrobił nową tarczę i wskazówki, a obok cyfr godzinowych był tam wyrysowany bieg słońca i księżyca. Kosztowało to 22 gr., a wykonał to zegarmistrz ze swym pomocnikiem, a malarz Augustyn, syn Błażeja porucznika z Kamieńca Podolskiego otrzymał za malowidło i posrebrzenie tarczy zegarowej 6 fl. 3 gr.
Niebawem kolejny pożar w roku 1571 zniszczył doszczętnie zegar, świeżo odnowiony. Wezwano więc z Przemyśla zegarmistrza Baltazara Słowika, który stwierdził, że zegar nie nadaje się do remontu. Zdjęto go więc z wieży ratuszowej przenosząc w jego miejsce zegar z Bramy Halickiej. Zegarmistrzowi ze Śląska, Melchiorowi Thylowi zlecono wykonanie nowego zegara, który miał kosztować 220 fl., która to suma miała obciążyć kasę miejską. Zegar był budowany przez 2 lata, przy czym zegarmistrz z Przemyśla stwierdził jego jakość i oświadczył, że zegar jest zbudowany bardzo dobrze. Zegar ten zamontowano na wieży w roku 1574. Dodano później do niego dzwon do wybijania kwadransów za 37 fl., wielki krzyż żelazny, nowe wskazówki, nowe ciężary, dwie liny długości 36 sążni i wysmarowano go smarem przez chłopaka. Koszty tego remontu były duże:
Pawłowi murarzowi zapłacono 30 fl. za wykonanie czterech tablic, które znalazły się po czterech stronach wieży ratuszowej, Wojciech malarz za pomalowanie tarcz otrzymał 34 fl. za miedź i pozłocenia indeksów zapłacono 8 fl.
Ciekawostką jest to, że temu zegarowi poświęcił kilka wierszy Sebastian Klonowicz w swojej "Roxolanii".
Kolejno w XVII w. odnową ratusza i zegara zajął się rajca i burmistrz Marcin Kampian. Samą reperacją zegara zajął się zegarmistrz Sebastian Szwaynowski. Robotę zrobił tak źle, że w roku 1641 pracowali przy zegarze malarze i murarze, odnawiając aniołki gipsowe otaczające tarczę.
Odtąd wybijał zegar dla Lwowa same nieszczęsne godziny lub milkł podczas wojen, które Polska prowadziła z wrogiem przekraczającym jej granice.
Nowy mechanizm zegara sprawiono dopiero w 1721 roku, ale już w 1788 roku ustąpił on miejsca zegarowi kupionemu okazyjnie, pochodzącym z wieży kościoła oo. Jezuitów po kasacie józefińskiej. Ten zegar wisiał na wieży ratusza do roku 1826, kiedy to runęła wieża ratuszowa, a z nią zegar, który rozbił się doszczętu.
Kiedy odbudowano wieżę ratuszową zamontowano na niej zegar pochodzący z Wiednia, a wykonany w warsztatach Instytutu Politechnicznego. Zegar wzbudził podziw wśród technicznej części społeczeństwa. Jego regulacją zajął się prof. Stampfer. Niestety! Zegar funkcjonował tylko 11 lat, tj. do momentu zbombardowania Lwowa przez austriackiego gen. Hammersteina w 1848 roku. Wtedy zegar spłonął razem ze szczytem wieży.
W roku 1851 wieża znowu została odbudowana i osadzono na niej zegar z fabryki Wilhelma Stiele pod Wiedniem, który trwał na niej aż do rozebrania starego ratusza.
Zegar z Bramy Halickiej
Drugi zegar we Lwowie znajdował się na Bramie Halickiej. Brama ta była oczkiem w głowie tych, co się nią opiekowali. Przez bramę tę wjeżdżały i wyjeżdżały wszystkie transporty z zachodu, południa i wschodu kraju. Zegar więc należał do elementów ozdabiających bramę, ale i był też urządzeniem praktycznym dla wojażujących ludzi.
Zegar na Bramie Halickiej został zamontowany w roku 1549. Pod zegarem mieściło się więzienie miejskie, a we wnękach u dołu - stragany, kramy i budy.
Zegar na Bramie Halickiej został zbudowany przez gwardiana klasztoru oo. Bernardynów, syna mieszkanki lwowskiej Stanzel Hozawy. Za tę robotę otrzymał gwardian dwa garnce małmazji za starania i trud około zegara na wieży halickiej. W tym też roku wyciągnięto dzwon zegarowy na wieży, zbudowano komorę na pomieszczenie zegara, a zegarmistrzowi miejskiemu, który miał obowiązek pilnowania i nakręcania obu zegarów podniesiono gażę do 12, a niebawem do 15 gr./tydzień.
W 1564 roku zegarmistrz z Przemyśla, Baltazar Słowik, który przyjął prawo miejskie we Lwowie, zrobił nowy zegar na wieżę halicką w koszcie ogólnym 70 zł. Zegarmistrzowi Słowikowi wyznaczono miejsce w Bramie Krakowskiej i wyposażono mu warsztat.
Jednak zegarmistrz z Przemyśla po zrobieniu swojej roboty wrócił do domu, a jego zegar przeniesiono na wieżę ratuszową, gdzie pozostawał do roku
1574, dopóki Melchior Thyl nie zbudował nowego zegara ratuszowego.
Większe renowacje zegara halickiego miały miejsce w roku 1638 i 1639. Wtedy to zegarmistrzowi zapłacono 40 złp., kowalowi z czeladzią - 2 złp. Za tablicę otrzymał stolarz 1 złp.9 gr., po czym murarz wprawił ją w wieżę, a kowal przybił sześcioma hakami i pół kopą gwoździ.
Niedługo potem zegar z wieży halickiej został zapomniany. Zegar stawał. W roku 1644 podczas kontroli gospodarki miejskiej usiłowano zlecić rozebranie i naprawienie zegara przez zegarmistrzów miejskich. Tymczasem wiele lat później, bo w 1666 roku, podczas kontroli kosztów nie można było znaleźć kluczy do komory zegarowej.
Zegar wieżowy u oo. Jezuitów
Na podstawie informacji jaką przekazał podróżujący po Polsce w latach 1670-1672 Ulryk Verdum, oo. Jezuici mieli na swojej wieży zegar roboty niemieckiej, który bił tylko 12 razy i wskazywał 12 godzin podczas gdy inne zegary wybijały 24 godziny.
Kiedy w XVIII w. zbudowano wysoką dzwonnicę, a na niej umieszczono w roku 1756 zegar, to stał się on "wygodą dla miasta i studentów".
Po kasacie józefińskiej, zegar w roku 1788 odkupiło miasto i osadziło na wieży ratuszowej. W roku 1830 dzwonnica została zburzona, by nie spotkał ją taki sam los, jak wieżę ratuszową.
Zegar na kościele oo. Karmelitów Trzewiczkowych
Kiedyś klasztor oo. Karmelitów Trzewiczkowych znajdował się przy ul. Halickiej, tam, gdzie później mieścił się sąd karny i gimnazjum Franciszka Józefa. Kościół ten w połowie XVIII w. otrzymał zegar wieżowy, który zafundowała im Joanna z Bethumów Jabłonowska. Zegar ten spłonął wraz z wieżą i dzwonami w roku 1769 w czasie napadu Konfederatów Barskich na Lwów.
Zegar u oo. Bernardynów
W roku 1753, za przeoratu ks. Wanantego Tyszkowskiego wieża kościoła oo. Bernardynów, stojąca wolno obok kościoła otrzymała zegar wieżowy, ale już w roku 1785, po wypędzeniu zakonników z ich siedziby, zegar uległ zniszczeniu razem z wieżą, która stała się siedzibą ptactwa i kryjówką dla kilku braciszków, którzy tam weszli i chcieli doczekać lepszych czasów dla swojego zakonu. W roku 1817 po powrocie zakonników do swego klasztoru, zegar został odnowiony, a po zwaleniu się wieży ratuszowej, był jedynym zegarem wieżowym we Lwowie,
Przyszedł czas, że zegar wymagał remontu i naoliwienia, ale we Lwowie nie znaleziono nikogo, kto by się podjął tej pracy. Zegar zdjęto z wieży i wysłano do Pragi Czeskiej, gdzie naprawiono go bardzo starannie, ale teraz wynikła nowa sprawa: kto go będzie obsługiwał i usuwał ewentualne usterki. Miasto odmawiało pieniędzy na konserwację, chociaż Bernardyni dowodzili, że korzysta z niego całe miasto, co było prawdą. Targi, targami, a pieniędzy nie było. Zainteresował się nim wreszcie stary braciszek z klasztoru oo. Bernardynów, który ten zegar pokochał, a strzępami swego habitu pozatykał wszystkie dziury, by wiatr nie przeszkadzał mu dobrze funkcjonować.
Inne zegary
Jeszcze dwa inne zegary wieżowe znajdowały się na wieży kościoła św. Anny, u zbiegu ulic Gródeckiej, Janowskiej i Kazimierza Wielkiego (Kazimierzowskiej). Założono go podczas restauracji kościoła w roku 1862. Następny zegar znajdował się na wieży kościoła św. Marii Magdaleny założony około roku 1890.
Nawiązując jeszcze do zegara na wieży przy kościele oo. Bernardynów, to trzeba zwrócić uwagę na jeden szczegół, a mianowicie: że ten zegar wybijał zawsze godziny o 5 minut wcześniej, niż inne lwowskie zegary. Tak został ustawiony przez starego braciszka z klasztoru Bernardynów i dzięki temu lwowianie nie spóźniali się.
(Opracowano na podstawie książki Franciszka Jaworskiego "Lwów stary i wczorajszy", Lwów 1911)
Copyright (c) 2003 Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo Wschodnich. Oddział Stołeczny Wszystkie prawa zastrzeżone.