OBRONA LWOWA WE WRZEŚNIU 1939 ROKU O obronie Lwowa i walkach w okolicach miasta we wrześniu 1939 r. nie można było pisać w ciągu długich lat istnienia PRL. Był to temat tabu, jak wszystko, co dotyczyło ziem wschodnich Rzeczypospolitej. Dopiero na początku lat sześćdziesiątych zaczęły się ukazywać pierwsze wzmianki prasowe o walkach pod Lwowem (3). Jednak wspominano tylko o początkowym okresie obrony przeciwko wojskom niemieckim, zupełnie przemilczając ostatnie dni walk przeciwko Armii Czerwonej. Z upływem lat zaczęły się ukazywać prace, przedstawiające również opór załogi lwowskiej przeciwko wojskom sowieckim (2). Na emigracji temat ten został stosunkowo szeroko potraktowany w monumentalnym dziele Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej (3). Najpełniejszy obraz obrony Lwowa przedstawił ostatnio Ryszard Dalecki w książce pt. Armia „Karpaty'" w wojnie obronnej 1939 roku (4). Podstawą źródłową wszystkich tych opracowań były głównie relacje: począwszy od dowódcy Frontu gen. Kazimierza Sosnkowskiego, dowódcy Okręgu Korpusu Nr VI gen. Władysława Langnera, dowódców jednostek i oddziałów — do batalionu włącznie. Brakowało dokumentów Dowództwa Obrony Lwowa i Dowództwa Okręgu Korpusu VI, a tylko niektóre materiały związane z kapitulacją miasta załączył do swoich wspomnień gen. Langner (5). Ostatnio odnalezione dokumenty (o czym poniżej) pozwalają częściowo uzupełnić i skorygować dotychczasowe opracowania. Jednakże z uwagi na szczupłe ramy tego szkicu, nie możemy wyczerpująco omówić problemów związanych z obroną Lwowa w 1939 r.; a był to bardzo ważny front walki przeciwko dwóm najeźdźcom; wojskom niemieckim i sowieckiej Armii Czerwonej. We wrześniu 1939 r. Lwów, stolica regionu i ważny węzeł komunikacyjny, początkowo znajdował się na głębokich tyłach. Stacjonujące i zorganizowane tam jednostki oraz oddziały wojskowe były kierowane na front i w głąb kraju. W mieście zostało Dowództwo Okręgu Korpusu Nr VI, którym dowodził gen. bryg. Władysław Langner, ośrodki zapasowe i nieliczne oddziały nieliniowe. Już od pierwszego dnia wojny samoloty niemieckie bombardowały Lwów, a duży napływ uciekinierów stwarzał poważne problemy z zaopatrzeniem i wyżywieniem ludności. Pod koniec pierwszego tygodnia wojny zaczęła się szybka improwizacja obrony Lwowa. Obok istniejącej już obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej została powołana Miejska Straż Obywatelska, na czele z gen. dyw. w stanie spoczynku Władysławem Jędrzejowskim i Komitet Obywatelski Obrony Lwowa, którego prezesem został rektor Uniwersytetu Jana Kazimierza, profesor Roman Longchamps de Berier. Zresztą organizacja obrony miasta trwała nieustannie aż do ostatniej chwili — do 22 IX 1939 r. W związku z szybkim posuwaniem się wojsk niemieckich i zbliżaniem frontu do Lwowa, już 7.IX gen. Langner zaczął organizować obronę na linii Wereszycy. Przygotowanie zaś obrony samego miasta polecił płk. dypl. Bolesławowi Fijałkowskiemu. Pierwszy zachowany rozkaz Dowództwa Obrony Lwowa, podpisany przez ppłk. dypl. Kazimierza Bieńkowskiego pochodzi z 8.IX, a wspomina się w nim o rozkazie z 7 IX. 9.IX gen. Langner powołał Dowództwo Obrony Obszaru Lwów, na czele z gen. dyw. w stanie spoczynku Rudolfem Prichem (który w 1919 r. był szefem sztabu Dowództwa Generalnego Lwów) i szefem sztabu ppłk. K. Bieńkowskim. Tego samego dnia wieczorem gen. Langner został wezwany przez ministra spraw wojskowych, gen. Tadeusza Kasprzyckiego do Łucka. Nazajutrz na odprawie u ministra gen. Langer otrzymał polecenie utworzenia zapory na linii: Bełżec — Rawa Ruska — Magierów. W tym czasie przejazdem we Lwowie znalazł się gen. Kazimierz Sosnkowski i późno w nocy 10.IX otrzymał polecenie Naczelnego Wodza, marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego objęcia dowództwa nad południową grupą armii z zadaniem utrzymania linii Sanu i osłony Lwowa. Jak wspominał gen. Sosnkowski, na DOK VI spadł obowiązek zmontowania obrony całego obszaru Małopolski na wschód od Wereszycy (6). Mimo wyczerpania zasobów, gen. Langner pomagał mu w formowaniu kwatery głównej, a także organizowaniu dowództwa etapów i oddziałów pomocniczych. Jednocześnie gen. Langner kontynuował normalne czynności mobilizacyjne, a ponadto pomagał w tworzeniu Dowództwa Obrony Lwowa. Pierwszy rozkaz operacyjny gen. Pricha z 11.IX stwierdzał, że zadaniem nowej grupy jest samodzielna obrona Lwowa oraz obszaru na północ od Żółkwi, z wysuniętym punktem oporu w Rawie Ruskiej; a na zachodzie nad Wereszycą: Janów — Gródek Jagielloński do Lubienia Wielkiego. Dosłownie w godzinę później wydane zostało polecenie przedłużenia lewego skrzydła obrony nad Wereszycą do Komama. Północnego odcinka miało bronić zgrupowanie płk. dypl. Stefana Iwanowskiego, a Wereszycy zgrupowanie ppłk. Ludwika Dmyszewicza. Najważniejszym zadaniem była jednak zewnętrzna i wewnętrzna obrona samego Lwowa. Zostało to powierzone zgrupowaniu płk. dypl. Bolesława Fijałkowskiego, któremu przydzielono dwa bataliony marszowe piechoty (z ośrodków zapasowych), kompanię wartowniczą lotnictwa, baterię artylerii (3 działa 100 mm, l haubica 100 mm, 12 armat 75 mm; te ostatnie miały być użyte pojedynczo jako działa przeciwpancerne) i niepełną kompanię saperską. ponadto do zgrupowania skierowano kadrę instruktorską z jednej grupy fortyfikacyjnej. Z tymi siłami płk Fijałkowski miał na zewnętrznym obwodzie miasta zbudować barykady i rowy przeciwpancerne (przy pomocy miejscowej ludności), a wewnątrz miasta, podzielonego na samodzielne sektory i bloki obronne, zbudować barykady oraz przygotować składy amunicyjne, żywnościowe i sanitarne. Płk Fijałkowski powołał sztab, którego szefem już 10.IX został ppłk dypl. Kazimierz Ryziński (7). Nowy szef sztabu, urodzony w Sądowej Wiszni, bardzo dobrze znał Lwów; tu chodził do szkół. Teraz znowu znalazł się w tym mieście wraz z ewakuowanym z Warszawy Wojskowym Instytutem Naukowo-oświatowym. Ppłk Ryziński, dobrze zorientowany w terenie, szybko opracował wstępny plan obrony miasta. Zakładał on budowę barykad, wzmocnionych działami i punktów oporu na zewnętrznych skrajach miasta oraz na drogach dojazdowych, przede wszystkim od zachodu — na ul. Janowskiej i Gródeckiej. 11.IX miasto zostało podzielone na sektory (później nazywane odcinkami) (8). Dowódcą odcinka zachodniego został płk Henryk Janowski (a 14 IX odcinek ten objął płk dypl. Jarosław Szafran), południowego — ppłk Stefan Mrozek, północnego — płk Bolesław Waśkiewicz, a wschodniego — mjr Eugeniusz Ślepecki. Jeszcze tego samego dnia dowódcy odcinków przeprowadzili rozpoznanie terenu. Poważnym utrudnieniem był brak łączności, dowódcy odcinków musieli posługiwać się miejską linią telefoniczną. Każdy odcinek otrzymał drużynę saperską i sprzęt. W nocy mieli przybyć robotnicy—cywile, ale zjawiło się ich niewielu. 12.IX rano ppłk Ryziński meldował, że roboty posuwają się niesłychanie wolno, jednakże podjął energiczne starania, by zmontować kolumny robotnicze9. W trakcie organizowania tej obrony nastąpił pierwszy atak oddziałów niemieckich. Pod Lwowem zjawiła się czołówka zagonu płk. Schoernera. W nocy 11.IX wojska niemieckie zajęły Sambor, a rano 12 — wieś Kalmów (10 km na północny-wschód od Sambora). W Kalinowie dowódca 98 Pułku Strzelców Górskich (psg), płk Ferdinand Schoerner (późniejszy feldmarszałek) o godz. 10.20 podpisał rozkaz o utworzeniu i zadaniach grupy pościgowej 1 Dywizji Górskiej. Płk Schoerner, mianowany przez dowódcę l DG, gen. mjr. Ludwika Kliblera, dowódcą zmotoryzowanej grupy pościgowej, podkreślał, że jej zadaniem jest jak najszybsze przedarcie do Lwowa. Grupa ta składała się z ponad dwóch batalionów strzelców górskich (II bat. 99 psg, pojedyncze kompanie z 98 i 100 psg), kompanii pionierów, dwóch baterii haubic zmotoryzowanych 150 mm (z 79 Pułku Artylerii Górskiej — pag), plutonu armat 100 mm, plutonu haubic 150 mm (445 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej — dać), dwóch plutonów dział przeciwlotniczych 20 mm. Oddziały te, piechota na samochodach ciężarowych i pojazdach gąsienicowych wraz z artylerią zmotoryzowaną i patrolami na motocyklach, miały szybko pokonać drogę dzielącą je od Lwowa (66 km) oraz zniszczyć wycofujące się oddziały Wojska Polskiego (nazwane przez Schoernera pogardliwie gromadami nieprzyjacielskimi w luźnym szyku). Straż przednia, którą dowodził kpt, Merxmuller, w składzie: 16 kompanii piechoty z 98 psg, kompanii pionierów i plutonu 150 mm z 445 dać, miała się posuwać na czele grupy przez Rudki w kierunku na Lubień Wielki, Kaltwasser —7 km od Lwowa. (Kaltwasser— to oficjalna, przedwojenna nazwa osiedla na zachodnim skraju Zimnej Wody, na połączeniu dróg z Lubienia Wielkiego i Gródka Jagiellońskiego do Lwowa). Płk Schoerner zakończył swój rozkaz optymistycznym stwierdzeniem, że południowe drogi dojazdowe prowadzą do Lwowa. Grupa pościgowa w kilku miejscach trafiła na opór oddziałów polskich, musiała stoczyć walki i to osłabiło impet zagonu. 12.IX po godz. 14 czoło grupy Schoernera zjawiło się na rogatce Gródeckiej od strony Zimnej Wody. Dowództwo Obrony Obszaru Lwów wiedziało, że kierunek na Sambor jest odsłonięty (meldował o tym płk Jan Kołowicz) i jeszcze po południu 11.IX nakazało płk. Dmyszewiczowi prowadzić rozpoznanie kawaleryjskie na kierunku Rudki — Sambor. 12.IX zaś lotnik polski meldował o zbliżaniu się wojsk niemieckich do Lwowa. Punkt oporu znajdował się na rogatce Gródeckiej, a jego obsadę stanowił pluton piechoty ppor. Antoniego Chmury, wzmocniony plutonem karabinów maszynowych oraz pluton przeciwpancerny ppor, Zygmunta Orlity, z dwoma działami 75 mm. Zbliżające się czoło kolumny niemieckiej zostało zatrzymane i rozbite ogniem polskich działonów. Zmusiło to Niemców do zajęcia pozycji i rozpoczęcia walki. Po przybyciu dalszych oddziałów, wojska niemieckie szerszym już pasem, a nie tylko wzdłuż ulicy Gródeckiej, wielokrotnie atakowały pozycje polskie. W sukurs obrońcom przybyły oddziały rezerwy Policji Państwowej. Mimo dużych strat, placówka na rogatce Gródeckiej została utrzymana do godz. 20 i nie dopuściła grupy pościgowej do miasta (10). Już po pierwszym starciu na ul. Gródeckiej zaczęły przybywać pododdziały piechoty polskiej. Rozpoczęła się walka o Lwów. Niemcy musieli się cofnąć i dopiero po przybyciu kolejnych oddziałów grupy pościgowej płk Schoerner przeszedł do natarcia. Po południu, w ciężkich walkach udało się oddziałom niemieckim przełamać polską obronę i dotrzeć do kościoła św. Elżbiety. Wówczas Dowództwo Obrony Lwowa rzuciło do walki drobne pododdziały piechoty. Niemcy zostali odrzuceni na poprzednie pozycje. Wraz z przybyciem dalszych oddziałów niemieckich rozpoczęło się oblężenie Lwowa. Stopniowo wojska niemieckie otaczały miasto od północy i południa. Dowództwu niemieckiemu bardzo zależało na szybkim zdobyciu Lwowa zarówno ze względów polityczno-prestiżowych, jak i militarno-strategicznych. Uniemożliwiła im to najpierw zdecydowana postawa garstki obrońców, a następnie nieustępliwa walka załogi lwowskiej. Wokół pierwszych walk na rogatce Gródeckiej z zagonem płk. Schoernera narosły nieporozumienia i legendy. We Lwowie od razu rozeszła się wieść, że czołgi grupy pancernej przedarły się do miasta. Następnie powtarzano to czasem we wspomnieniach i różnych opracowaniach. Już 12.IX rano Dowództwo Obrony Lwowa przejął z rozkazu dowódcy frontu gen. Franciszek Sikorski; chociaż formalnie dopiero 15.IX gen. Langner rozwiązał grupę gen. Pricha i całość obrony przekazał gen. Sikorskiemu (11). Faktycznie też 12.IX zaczęto organizować Dowództwo Grupy Obrony Lwowa (DGOL) na czele z gen. bryg. w stanie spoczynku F. Sikorskim. Był on rodowitym lwowianinem, tu studiował na Politechnice i rozpoczął służbę wojskową w Związku Strzeleckim. Według Ordre de Bataille w Dowództwie Grupy Obrony Lwowa znajdowało się wówczas 36 oficerów, grupa podoficerów i urzędnicy cywilni. Zastępcą dowódcy był płk Fijałkowski, szefem sztabu ppłk Ryziński, a z kolei jego zastępcą — mjr dypl. Hilary Kossak. Dowódcą artylerii został ppłk Maksymilian Landau, szefami poszczególnych działów: samochodowego — por. Karol Albin, intendentury — mjr Władysław Kornaus, sanitarnego — kpt. dr lek. Eugeniusz Kniarzewski, saperów — mjr Stefan Zagórski, uzbrojenia — kpt. Stefan Dygoń. Oddziałami sztabu, którego organizacja była w toku, kierowali: I — kpt. Mieczysław Samołyk, II — por. Wiktor Nechay, III — ppłk dypl. Adamczyk, IV — mjr Primus Felicjan Dolar. Dopiero 17 IX została powołana Kwatera Główna Dowództwa Grupy Obrony Lwowa. Dowództwo i sztab początkowo mieściły się przy ul. Bourlarda 5, a po kilku dniach przeniosły się do gmachu Ubezpieczalni Społecznej przy ul. Zielonej 12. Załoga Grupy Obrony Lwowa składała się w tym czasie z różnych oddziałów i pododdziałów, w sumie: jedenastu batalionów piechoty (przeważnie z ośrodków zapasowych) z nielicznymi działami przeciwpancernymi; pięciu batem artylerii (głównie dział 75 mm), dyonu kawalerii, plutonu łączności i niewielkiej grupy fortyfikacyjnej. Poza tym była jeszcze grupa żołnierzy z rożnych formacji i służb, z tego 200 uzbrojonych, 120 umundurowanych bez brom i 100 nieumundurowanych. W gestii Dowództwa OK VI we Lwowie znajdowały się jeszcze bliżej nieokreślone, niewielkie oddziały i służby, ale już od 13.IX zaczęły napływać rożne oddziały piechoty i artylerii. 13.IX od samego rana grupa płk. Schoernera, wzmocniona w ciągu dnia dalszymi oddziałami 1 DG, nacierała na zachodzie miasta, próbując je okrążyć od strony północnej. Zacięte walki trwały o Kortumową Górę (wzgórze 374), leżącą na północnym zachodzie Lwowa, z której rozciągał się dobry widoki umożliwiający ostrzał artyleryjski całego miasta. Początkowo dowódca odcinka zachodniego, płk Jankowski miał do swojej dyspozycji tytko trzy bataliony piechoty i kilka dział 75 mm. Na odcinku północnym zaś płk Waśkiewicz rozporządzał czterema batalionami piechoty i działami przeciwpancernymi. Po przygotowaniu artyleryjskim, już rano Niemcy zdobyli Kortumową Górę. Mimo dwukrotnych prób, przy słabym wsparciu własnej artylerii, oddziałom polskim nie udało się odzyskać wzgórza. W tym samym dniu toczyły się walki na odcinku zachodnim. W tym czasie jednak przybyły do Lwowa i zostały tam skierowane bataliony: Obrony Narodowej, m.in. Grodzieński i stopniowo napływające oddziały 35 Dywizji Piechoty rezerwowej. Dowódca odcinka zachodniego został dowódcą 35 DP rez., ppłk dypl. Jarosław Szafran. Podczas odprawy w DOK VI gen. Sosnkowski wydał dyrektywy i udzielił wskazówek technicznych w sprawie obrony Lwowa. Całością obrony miał dowodzić gen. Langner jako dowódca Armii. Następnego dnia, 13.IX rano, gen. Sosnkowski z niewielkim sztabem poleciał samolotem do Przemyśla. Postanowił objąć tam dowództwo nad odciętymi wojskami i przebijać się w kierunku Lwowa. Licząc się z możliwością dalszych ataków na Lwów (zwłaszcza czołgów), gen. Sikorski 13.IX nakazał dowódcom odcinków budowę zapór przeciwczołgowych. Miała je stawiać piechota z udziałem ochotników cywilnych pod kierunkiem przydzielonych saperów12. W tym czasie sztab DGOL polecił utworzenie sześciu składów materiałów saperskich w wyznaczonych punktach miasta. Zbiórkę materiałów wśród ludności miał przeprowadzić Zarząd Miejski i organizacje społeczne. Ludność Lwowa samorzutnie i ofiarnie przystąpiła do barykadowania ulic, tak że dowódca GOL polecił ogłosić w prasie odezwę wstrzymującą te budowy. Dowództwo podkreślało, ze akcja ta musi być prowadzona według planu, pod fachowym kierownictwem saperów, a ludność cywilna może oczywiście pomagać. Gen. Sosnkowski podporządkował gen. Langnerowi 10 Brygadę Kawalerii Zmotoryzowanej, która znajdowała się na północ od Lwowa. Zadaniem Brygady, którą dowodził płk dypl. Stanisław Maczek, było zaatakowanie wojsk niemieckich od północy, wyrzucenie ich ze Zboisk i otworzenie sobie drogi do Lwowa. Po uzgodnieniu z gen. Langnerem tego działania, w nocy z 14 na 15.IX udało się oddziałom Brygady opanować Zboiska, ale przyległe wzgórza zostały przez Niemców utrzymane. Ataki piechoty polskiej ze Lwowa zakończyły się niepowodzeniem. W tych dniach trwały już walki lokalne na zachodzie miasta, a na południu wojska niemieckie zajęły Kozielniki i Sichów. Tymczasem do Lwowa zaczęły napływać różne oddziały piechoty, kawalerii i artylerii, również ciężkiej -Przybyły też dwa pociągi pancerne. W samym mieście organizowano nowe bataliony Obrony Narodowej i ochotniczy batalion, składający się m.in-z harcerzy. Z pobliskiej składnicy uzbrojenia w Hołosku sprowadzono broń i amunicję. Wzmocniona załoga odpierała ataki wojsk niemieckich. Miasto było ciągle bombardowane zarówno z powietrza, jak i przez artylerię. Zostały uszkodzone wodociągi i elektrownia, wybuchały pożary. Były duże ofiary nie tylko w wojsku, lecz i wśród ludności cywilnej. W celu usprawnienia współpracy z władzami cywilnymi miasta 15.IX DGOL mianowało ppłk. dr. Antoniego Jakubskiego oficerem łącznikowym w sprawach utrzymania porządku, bezpieczeństwa, aprowizacji i służby zdrowia13. Ppłk Jakubski, rodowity lwowianin, podczas walk w listopadzie 1918 r. był II szefem sztabu Naczelnej Komendy Obrony Lwowa. Kilkakrotnie nacierały oddziały 10 Brygady Kawalerii na wzgórza pod Zboiskami, lecz mimo pewnych lokalnych sukcesów nie udało się przerwać pierścienia wojsk niemieckich. 17.IX po południu, już po wiadomości o wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski, płk Maczek otrzymał rozkaz Naczelnego Dowództwa przejścia Brygady na południe za Dniestr, a następnie na Węgry, W tych dniach wojska pod dowództwem gen. Sosnkowskiego toczyły ciężkie walki, przebijając się przez Lasy Janowskie do Lwowa. Mimo takich sukcesów, jak rozbicie pułku zmotoryzowanego SS „Germania", po nieudanych próbach przebicia się przez Hołosko Wielkie, zdziesiątkowane jednostki zostały rozwiązane w nocy z 20 na 21.IX. 17.IX nad ranem Armia Czerwona, współdziałając z wojskami niemieckimi, wkroczyła na wschodnie tereny Rzeczypospolitej. Już rano Dowództwo Okręgu Korpusu we Lwowie otrzymało meldunek o wkroczeniu wojsk sowieckich i ich posuwaniu się w głąb kraju. Tego dnia po południu gen. Langnerowi został przekazany rozkaz Naczelnego Dowództwa, aby walczyć tylko z Niemcami, a do oddziałów Armii Czerwonej otwierać ogień tylko W przypadkach koniecznej samoobrony. W kierunku na Lwów maszerowała 6 Armia (Frontu Ukraińskiego) pod dowództwem komkora Filipa Golikowa. W nocy z 18 na 19.IX czołówka wojsk zmotoryzowanych i czołgów dotarła do rogatki Łyczakowskiej od strony Winnik. Doszło do starcia i rozpoczęła się walka załogi lwowskiej przeciwko dwóm najeźdźcom. Szef sztabu DGOL ppłk K. Ryziński w meldunku sytuacyjnym z 19.IX o godz. 7 pisał, że w ciągu nocy i o świcie prowadzono intensywne rozpoznanie na przedpolu patrolami na wszystkich odcinkach. Na wschodnim odcinku został w nocy zarządzony alarm z powodu ukazania się czołgów sowieckich na ul. Łyczakowskiej. Oddziały zajmujące wysunięty punkt oporu, po ostrzelaniu przez działko przeciwpancerne czołgów, wycofały się i obsadziły barykady przy dolnych koszarach ułanów Jazłowieckich. Następnie w punkcie „Wiadomości o nieprzyjacielu" ppłk Ryziński meldował: „O godz. 1:35 6 czołgów [sowieckich] podjechało pod koszary górne na Jałowcu, dokąd miała przybyć zmotoryzowana kolumna rosyjska w Ucz[bie] ok. 60 wozów. 2 czołgi przejechały przez przejścia na barykadach na ulicy Łyczakowskiej — po czym po krótkiej wymianie ognia z powrotem zawróciły do swej kolumny". Następnie kolumna ta wycofała się, ale meldunki wskazywały, że w Winnikach znajdują się czołgi i samochody pancerne. Wieczorem tego dnia gen. Sikorski informował dowódców odcinków, że w nocy lub o świcie należy się spodziewać natarcia czołgów i samochodów pancernych nieprzyjaciela. W związku z tym polecił intensywnie prowadzić roboty fortyfikacyjne przez całą noc, m.m. przy pomocy ludności cywilnej. Nakazał kopanie rowów przeciwczołgowych, wzmacnianie barykad i przygotowanie domów do obrony. Każdy oddział miał się zaopatrzyć w jak największą liczbę butelek z benzyną lub naftą. Podawał przy tym dokładną instrukcję, jak zwalczać czołgi przy pomocy tych butelek. Wraz z podejściem oddziałów sowieckich Lwów znalazł się w całkowitym okrążeniu. Wojsko Polskie toczyło walkę na odcinku północnym, zachodnim i południowym przeciwko Niemcom i energicznie patrolowało odcinek wschodni, śledząc poczynania Armii Czerwonej. Załoga Lwowa przygotowywała się do obrony okrężnej. 20 IX gen. Sikorski wydał „Rozkaz szczegółowy" przygotowania obrony (było to potwierdzenie poprzednio wydanych zarządzeń ustnych). Polecił dowódcom odcinków oraz dowódcom artylerii i saperów wzmocnić czołowy zrys obrony miasta przez zagęszczenie urządzeń fortyfikacyjnych, budowę nowych barykad i rowów przeciwczołgowych. Barykada z jednej strony miała być ochroną dla obsługi armaty przeciwpancernej, a znajdujące się obok lub w pobliżu samodzielne grupy bojowe wyposażone w broń maszynową i środki do zwalczania czołgów miały bronić barykady. Artyleria powinna stworzyć silne powiązania ogniowe między wysuniętymi punktami i gniazdami oporu na czołowej linii obrony. Dowódca GOL polecił dowódcy sektora wschodniego stworzenie silnej sieci ogniowej na wzgórzach Zniesienia, aby umożliwić wykorzystanie rejonu Strzelnicy Miejskiej jako stanowisk dla artylerii ciężkiej. Polecił też szybko zorganizować silną obronę w głąb wnętrza sektoru przez zamknięcie barykadami i rowami przeciwczołgowymi wszystkich ważniejszych skrzyżowań ulic i dojść do tylnej granicy sektora. Wysuniętym punktem oporu wewnętrznego miał być Wysoki Zamek, a organizację tego punktu miał określić osobny rozkaz. Następnie rozkazał zorganizowanie niedużych oddziałów szturmowych, pozostających w odwodach, z przeznaczeniem do walki w poszczególnych rejonach oraz do patrolowania w nocy. Dalej rozkaz podkreślał, ze obrona powinna być uporczywa, a małe oddziałki i grupki bojowe, nawet otoczone, muszą walczyć bez względu na wydarzenia na ich tyłach i bokach. Dowódcy zaś tych grup mają dostać zadania i rozkazy, które nie wymagałyby uzupełnień w toku walki. Przy tych oddziałach polecił zorganizować zapasy żywności i amunicji na kilka dni, by umożliwić im walkę nawet w okrążeniu. W realizacji tych zadań pomagać mieli specjalnie skierowani do odcinków oficerowie w charakterze szefów sztabu odcinków. W ostatnim punkcie rozkazu gen. Sikorski proponował tworzenie małej grupy, składającej się z dowódcy, zespołu broni maszynowej, zespołu grenadierów (z granatami ręcznymi i butelkami z benzyną) — razem 8— 10 ludzi w grupie, w celu obrony poszczególnych domów. Do powyższego rozkazu załączony był plan miasta, na który naniesiono granice sektora wewnętrznego, zewnętrzny obwód sektora wewnętrznego, wysunięte punkty oporu i najważniejsze barykady. Gen. Sikorski zalecił także, aby dodatkowe punkty oporu i barykady wybierał dowódca odcinka. Już rano 19 IX na rogatkę Łyczakowską przybyli oficerowie Armii Czerwonej i zaproponowali rozmowy z dowództwem obrony Lwowa. Langner wysłał na pertraktacje płk. dypl. Bronisława Rakowskiego i ppłk. Kazimierza Ryzińskiego. Rozmowy toczyły się w Winnikach. Armię Czerwoną reprezentował dowódca brygady czołgów, płk Iwanow, który początkowo stwierdził, że „oni przyszli bić Niemców". Przede wszystkim jednak „chcieliby wejść do miasta". Przedstawiciele polscy odpowiedzieli, że nie mają pełnomocnictw, by na ten tamat rozmawiać. Na tym zakończono pierwsze spotkanie, Niemcy, którzy bardzo chcieli zdobyć miasto, jeszcze 18.IX zrzucili ulotki wzywające do poddania i wystosowali ultimatum. Następnego dnia przypuścili generalny szturm, który został odparty. Wówczas ha rogatce Gródeckiej dwukrotnie zgłaszał się oficer—parlamentariusz z propozycją spotkania z przedstawicielem dowództwa polskiego, ale został odprawiony. Według relacji ówczesnego parlamentariusza polskiego, por. rez. Witolda Lisa-Olszewskiego, przedstawiciele niemieccy powiedzieli, że jeśli Lwów podda się Niemcom, to zostanie w Europie, a jeżeli bolszewikom — to przejdzie do Azji. Widocznie lokalne dowództwo niemieckie nie orientowało się, jak ma przebiegać linia podziału Polski między dwoma grabieżcami. Po odmowie, Niemcy zapowiedzieli bezwzględny atak na 21.IX o godz. 10. Od 20.IX do Sztabu Obrony Lwowa zaczęły napływać meldunki, że oddziały niemieckie stopniowo wycofują się z południowych i północnych skrajów miasta, a ich miejsce zajmuje Armia Czerwona. Ponieważ oddziały sowieckie zbliżały się do barykad broniących Lwowa, gen. dyw. Marian Januszajtis w imieniu Dowództwa OK VI wydał 21 IX gen. Sikorskiemu polecenie, by w razie zbliżania się żołnierzy sowieckich na odległość 300 m^ użyć broni po trzykrotnym ostrzeżeniu. Po południu tego dnia ppłk Bieńkowski w rozkazie do dowódców odcinków nakazał jak największą czujność i gotowość bojową na noc z 21 na 22 IX. Polecił wzmocnić warty przy dowództwach, patrolować linie telefoniczne, odwody przygotować do szybkiego użycia, a na przedpolu prowadzić częste rozpoznanie bojowe. Ale w dwie godziny później, na polecenie dowódcy armii, zakazał patrolowania, rozpoznawania i strzelania na tych odcinkach, gdzie stwierdzono obecność wojsk sowieckich. Zaznaczył, że taki sam rozkaz otrzymała Armia Czerwona (14). 21.IX wieczorem na odprawie dowódców gen. Langner przedstawił sytuację, w jakiej znalazło się miasto i oświadczył: „nie chcąc narażać w dalszym ciągu mieszkańców Lwowa na śmierć, a miasto na zniszczenie, postanowiłem pertraktować z bolszewikami nad warunkami kapitulacji". Tylko płk Szafran wyraził sprzeciw (15). 22.IX w Winnikach przedstwiciele Armii Czerwonej przyjęli bez dyskusji warunki wysunięte przez gen. Langnera. Przyjęto protokół o przekazaniu miasta Lwowa Armii Czerwonej, w którym m. in. stwierdzono, że Wojsko Polskie opuści poszczególne sektory. O dalszych losach wojska była mowa w pkt. 6 i 8, które głosiły: „6. Jeńcy szeregowi i młodsi oficerowie kolumnami pieszymi, starsi oficerowie autami opuszczą miasto wzdłuż szosy Lwów—Kurowice [...] 8. Oficerom Wojsk Polskich gwarantuje się osobistą swobodę i nietykalność ich osobistej własności. Przy przejazdach do Państw Obcych rozstrzyga Władza Miejska wraz z przedstawicielami wladz dyplomatycznych danego Państwa". Protokół ten podpisali przedstawiciele Armii Czerwonej: kombryg Kuroczkin, kombryg Jakowlew, płk Diedow, płk Fotczenkow i komisarz pułkowy Makarow; ze strony Wojska Polskiego gen. Langner i płk dypl. Rakowski. Stronie sowieckiej bardzo zależało na szybkim zajęciu Lwowa. Wszak w oddziałach, które znalazły się pod Lwowem byli jeszcze dowódcy i żołnierze pamiętający rok 1920, kiedy to 1 Konna Armia Budionnego nie zdołała zdobyć tego polskiego miasta. Nie przywiązywali więc wagi do sformułowań protokołu, bo nie mieli zamiaru go realizować. Nie było to zresztą pierwsze wiarołomstwo Sowietów, 22.IX po południu rozpoczęła się sowiecka okupacja Lwowa. Wraz z oddziałami liniowymi wkroczyły służby i funkcjonariusze NKWD. Ich pastwą pierwsi padli oficerowie, którzy mieli opuścić miasto — starsi na samochodach, a młodsi w kolumnach. Na rogatce Łyczakowskiej otoczono ich kordonem i pieszo pognano do Tarnopola. Stamtąd zaś, po załadowaniu do wagonów bydlęcych, wywieziono do Rosji, głównie do Starobielska. Dziś, po latach, wiemy, że zostali zamordowani przez NKWD w Charkowie wiosną 1940 r. i pogrzebani w pobliskim lesie. Żołnierze polscy — obrońcy Lwowa we wrześniu 1939 r. przez 10 dni walczyli z przeważającymi siłami wojsk niemieckich, a następnie również sowieckich. Walka ta, jak też udział ludności cywilnej Lwowa — tu zupełnie pominięty — zasługuje na szczegółowe opracowanie.
PRZYPISY
Warszawa Wszystkie prawa zastrzeżone. Materiały opublikowano za zgodą Redakcji. Jest już tradycją, że Polacy zaczynają zwiedzanie Lwowa, udając się na Cmentarz Łyczakowski oraz na Cmentarz Orląt. Zwiedzanie każdego cmentarza wprawia zwiedzających w zadumę. Lwowska nekropolia na Łyczakowie jest szkołą historii. We Lwowie znajduje się również mały, opuszczony cmentarz przy końcu ulicy Warszawskiej. W dolince tego cmentarza jest mogiła – grób kryjący szczątki 900 polskich żołnierzy, którzy zginęli na polu chwały w walce z Niemcami w obronie Lwowa we wrześniu 1939 r. Jeszcze 19 września 1939 r., wieczorem, z tej dolinki, na której stoi obecnie skromny krzyż, ruszyło polskie kontrnatarcie na Niemców, by otworzyć drogę gen. Sosnkowskiemu, który przez lasy Janowskie przedzierał się z pomocą ze swoim wojskiem do Lwowa. Walki trwały, gdy nieoczekiwanie na wschodnich rogatkach Lwowa stanęła Armia Czerwona. W lasach Hołoska Wielkiego i Brzuchowic zginęli Niemcy i Polacy. Niemcy nazwali ten las Toten Wald (las śmierci). Dopiero od niedawna na wspomnianym grobie-cmentarzu usypano małą mogiłę i stanął skromny krzyż z napisem: „Tu spoczywa 900 żołnierzy Wojska Polskiego, poległych w walce z hitlerowskim najeźdźcą w obronie Rzeczypospolitej Polskiej w dniach od 12 września do 22 września 1939 r.”. Na tym wielkim grobie Polaków rosną buraki i inne warzywa. Dotąd nie stanął tam godny tylu bohaterów pomnik; nie znajdzie się przy ulicy Warszawskiej drogowskazu, który by przypominał ten wielki grób. Łatwo go jednak znaleźć. Trzeba jechać do końca ulicy Warszawskiej, minąć stację benzynową i już jest widoczny opustoszały cmentarz. W dolince cmentarza – Grób Polskich Żołnierzy. W sercu budzi się ogromny żal. Czy tym poległym polskim żołnierzom nie należy się konkretny znak pamięci? Zbliża się listopad – miesiąc pamięci o zmarłych. Kto odwiedzi ten cmentarz, kto zapali znicze, kto złoży kwiaty, kto się pomodli za tych zapomnianych polskich żołnierzy? Byłem świadkiem ich pochówku, dlatego czuję potrzebę serca, by prosić Polaków: Nie zapomnijcie o naszych bohaterach. Odwiedzajcie ten wielki grób Polaków. Zróbcie coś, by stanął tam pomnik godny ofiary ich życia, a potomnych uczący historii. O. Hieronim Warachim OFM Cap Lwowianin z ul. Warszawskiej 133 I jeszcze garść informacji o bombardowaniu Lwowa w 1939 nadesłanych przez Jacka Marczyńskiego, członka grupy internetowej Polski Lwów We wrześniu 1939 r. Lwów podobnie jak większość miast wojewódzkich był już bombardowany w dniu 1 września. Jednymi ze zniszczonych w 1939 r. przez lotnictwo niemieckie budynków były: fabryka wódek Baczewskiego oraz cerkiew gr.-kat. św Ducha przy ul. Kopernika. Uszkodzony został też Dworzec Główny oraz szereg budynkow szczególnie przy ul. Gródeckiej i Janowskiej Największe bombardowania miasta miały miejsce: Lwow był bombardowany przez 29 bombowców typu Heinkel He 111P wchodzących w skład 4 pułku lotniczego 2 dywizji lotniczej 4 floty powietrznej dowodzonej przez gen. A. Loehra. Nasza obrona p.lot. w drugiej dekadzie września wygladała następująco: Były to siły zupełnie wystarczające dla obrony p.lot. miasta. |