EWAKUACJA ZBIORÓW POLSKICH ZE LWOWA W 1944 R. Przed 1939 r. Lwów był jednym z największych w Polsce skupiskiem zbiorów kulturalnych. W większości zawdzięczały one swoje powstanie i rozwój inicjatywie oraz wysiłkom społeczeństwa polskiego, a zgromadzone były w licznych powołanych do tego celu instytucjach. Na plan pierwszy wysuwała się wśród nich Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich (Ossolineum) z bogatymi materiałami do historii i literatury polskiej. Obok niej najcenniejsze księgozbiory posiadały Biblioteka Uniwersytecka oraz dwie biblioteki prywatne; Fundacji Wiktora Baworowskiego (tzw. Biblioteka Baworowskich) i Dzieduszyckich (tzw. Poturzycka). W dzieła sztuki, zabytki i pamiątki ogólnonarodowego znaczenia obfitowały muzea, zarówno podległe zarządowi miasta (Muzeum Historyczne m. Lwowa, Muzeum Narodowe im. króla Jana III, Galeria Narodowa m. Lwowa, Miejskie Muzeum Przemysłu Artystycznego), jak i prywatne (Muzeum im. Lubomirskich, Muzeum Dzieduszyckich). Charakter lokalny, związany z Galicją i samym Lwowem, miały natomiast zbiory archiwalne, zgromadzone w dwóch archiwach: Archiwum Państwowym (akta z okresu staropolskiego i akta władz austriackich w Galicji z lat 1772-1918) oraz w Archiwum miasta Lwowa. Dodać warto, że oprócz tego własne zbiory kulturalne miała we Lwowie ludność ukraińska (m.in. Biblioteka Towarzystwa Naukowego im. Szewczenki, Ukraińskie Muzeum Narodowe) oraz żydowska (Biblioteka Gminy Izraelickiej) 1 .Wrzesień 1939 r. otworzył tragiczny okres dla polskich dóbr kultury we Lwowie, które stały się łupem sowieckiej Ukrainy. Część polskich instytucji została albo w ogóle zlikwidowana (Muzeum im. Lubomirskich, Muzeum Dzieduszyckich) Muzeum Historyczne m. Lwowa, których zbiory rozdzielano między inne muzea), albo włączona do nowych struktur organizacyjnych pod ukraińskim kierownictwem. W wyniku tych reorganizacji Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich przestała istnieć, a jej zbiory zostały włączone do Lwowskiej Filii Biblioteki Akademii Nauk USRR. Podobny los spotkał biblioteki Baworowskich i Dzieduszyckich. Jeśli idzie o Bibliotekę Uniwersytecką poprzestano na przydzieleniu jej ukraińskiego dyrektora, natomiast z licznych muzeów o polskim charakterze pozostały właściwie tylko trzy: Lwowskie Muzeum Historyczne (utworzone na bazie zbiorów Muzeum Narodowego im. Jana III, Muzeum Historycznego m. Lwowa, Muzeum im. Lubomirskich i innych pomniejszych kolekcji). Muzeum Przemysłu Artystycznego i Galeria Obrazów, których kierownikami zostali Ukraińcy. Reorganizacji nie uniknęły archiwa, które znalazły się w gestii resortu spraw wewnętrznych (NKWD). Archiwum Państwowe przemianowano na Lwowskie Okręgowe Archiwum Państwowe, a z części jego zbiorów i zbiorów Archiwum im. Lwowa utworzono Państwowe Archiwum Akt Dawnych 2. Nowe zagrożenie dla zbiorów niosła za sobą okupacja niemiecka w latach 1941-1944, chociaż na stanowiska kierownicze w kilku instytucjach kulturalnych mogli powrócić Polacy. W stosunkowo najkorzystniejszej sytuacji znalazły się biblioteki. Biblioteki Ossolineum i Baworowskich zostały w lipcu 1941 r. wydzielone ze struktur ukraińskich i otrzymały wyłącznie polski personel i takie samo kierownictwo w osobie znanego historyka sztuki prof. Mieczysława Gębarowicza. Tego stanu nie zmieniło utworzenie w listopadzie 1941 r- przez Niemców ze wszystkich naukowych bibliotek lwowskich jednej centralnej Biblioteki Państwowej (Staatsbibliotek Lemberg), podległej Głównemu Zarządowi Bibliotek Generalnego Gubernatorstwa. Niemieckie kierownictwo Staatsbibliotek Lemberg (dr Ulrich Johanssen, od października 1943 dr Alexander Himpel) pozostawiło bowiem wchodzącym w jej skład poszczególnym bibliotekom duży zakres swobody w organizowaniu pracy wewnętrznej. W Ossolineum i Bibliotece Baworowskich kierownictwo pozostało w rękach M. Gębarowicza, który swoje stanowisko (pełnione z mandatu władz okupacyjnych) łączył ze stanowiskiem "podziemnego" dyrektora Zakładu Narodowego im. Ossolińskich z nominacji kuratora Zakładu, ks. Andrzeja Lubomirskiego. Polskie kierownictwo otrzymała również Biblioteka Uniwersytecka - stanowisko to, po Ukraińcu Bohdanie Barwińskim, objął w 1943 r. dr Eustachy Gaberle3. Istotne zmiany nastąpiły w organizacji archiwów. Obok Archiwum Państwowego odtworzono Archiwum m. Lwowa(Stadtarchiv). Pierwsze z nich podlegało bezpośrednio okupacyjnym władzom archiwalnym: Dyrekcji Archiwów w Krakowie i Urzędowi Archiwalnemu (Archivamt) we Lwowie. Bardziej skomplikowany był status drugiego archiwum, które władzom archiwalnym podlegało jedynie w sprawach naukowo-fachowych, natomiast resortowe należało do zarządu miasta (Stadthauptmannschaft). Ścisłym nadzorem Niemcy objęli zwłaszcza Archiwum Państwowe, na którego czele bezpośrednio stanął niemiecki kierownik lwowskiego Archiva.rn.tv. (dr Otto Guglia, od października 1943 r. dr Fitz), natomiast na kierownicze stanowisk w Archiwum m. Lwowa powrócił jego przedwojenny kierownik, historyk literatury dr Karol Badecki (jego zastępcą był dr Antoni Knot). Personel obu archiwów był mieszany polsko-ukraiński4. Polacy powrócili na kierownicze stanowiska również w muzeach, które znalazły się w gestii zarządu miejskiego. Kierownikiem Muzeum Historycznego został wybitny historyk sztuki, prof. Władysław Podlacha, który dokładał na swoim stanowisku starań, aby odpowiednio zabezpieczyć zbiory i w miarę możności je uporządkować. Polskie kierownictwo otrzymało także Muzeum Przemysłu Artystycznego w osobie innego historyka sztuki, dr. Franciszka Ksawerego Piwockiego, natomiast w Galerii Obrazów kierownikiem pozostał Ukrainiec, dr Iwan Iwanieć, chociaż kierownictwo oddziałów Galerii znalazło się w rękach polskich: dr. Jerzego Guettlera i dr. Zbigniewa Hornunga W okresie okupacji niemieckiej sytuacja zbiorów muzealnych kształtowała się najmniej korzystnie. Okupanci traktowali muzea jako magazyny, z których bezkarnie zabierali zabytkowe przedmioty (broń, dywany, gobeliny, zegary obrazy) do wystroju prywatnych mieszkań i urzędów. Na skutek tego rabunki zbiory muzealne poniosły bardzo duże straty5. PLAN EWAKUACJI W związku ze zbliżaniem się w jesieni 1943 r. linii frontu do ziem polskich, a co za tym idzie realną groźbą objęcia Lwowa działaniami wojennymi, przed pracownikami polskich instytucji naukowo-kulturalnych stanął problem zabezpieczenia zbiorów i uchronienia ich przed zniszczeniem. Jedną z ewentualności było wywiezienie przynajmniej części najcenniejszych zbiorów z miasta w głąb Polski. Za takim rozwiązaniem przemawiały m.in. doświadczenia z okresu wojny polsko-bolszewickiej 1919-1920 r., kiedy to Biblioteka Ossolineum na czas działań wojennych przewiozła swoje najcenniejsze zbiory do Krakowa6. Z inicjatywą idącą w tym kierunku najwcześniej - jak się zdaje - wystąpił dyrektor Ossolineum M. Gębarowicz. Już w lecie 1943 r. planował on usunięcie z zagrożonego Lwowa w sposób niespostrzeżony najcenniejszych naszych rękopisów". Rękopisy te miały zostać wypożyczone do Biblioteki Jagiellońskiej przez dyrektora dr. Edwarda Kuntzego i pozostać tam do końca wojny. Plan ten nie został wówczas zrealizowany, ale do koncepcji ewakuacji "kosztowności ogólnonarodowego znaczenia" z Ossolineum M. Gębarowicz powrócił już w jesieni t. r., poprzez E. Kuntzego starając się wpłynąć w tym duchu na niemieckie władze biblioteczne i zapewnić miejsce dla ewakuowanych zbiorów w Bibliotece Jagiellońskiej7. Z podobną inicjatywą wystąpili wówczas także polscy pracownicy Archiwum Państwowego, którzy zaczęli u archiwalnych władz niemieckich podejmować starania i interwencje, aby "z zagrożonego miasta można było wywieźć najcenniejsze dokumenty"8. Przeprowadzenie akcji ewakuacyjnej na szerszą skalę nie mogło się bowiem odbyć bez zgody odpowiednich władz niemieckich w Krakowie. Jednak dyrektor Głównego Zarządu Bibliotek Generalnego Gubernatorstwa, dr Gustaw Abb, którego do celowości ewakuacji ze Lwowa zbiorów Ossolineum próbował w październiku 1943 r. przekonać E. Kuntze, ustosunkował się do tego projektu negatywnie9, podobnie jak dyrektor Archiwów Generalnego Gubernatorstwa, dr Erich Randt, który brak zgody na ewakuację uzasadniał trudnościami komunikacyjnymi i brakiem środków transportowych10. Takie stanowisko podyktowane było zapewne względami polityczno-propagandowymi (ewakuacja równoznaczna była z przyznaniem się do klęsk na froncie), dlatego też Niemcy co najwyżej zgadzali się na zabezpieczenie zbiorów przed bombardowaniami w samym Lwowie. Wkrótce jednak dalsze klęski wojenne na froncie wschodnim zmusiły władze okupacyjne do zmiany wcześniej zajmowanego stanowiska. Już mniej więcej w listopadzie 1943 r. G. Abb w rozmowie z E. Kuntzem wyraził zgodę na ewentualne przewiezienie najcenniejszych zbiorów Ossolineum do Krakowa, chociaż - jak ostrzegał wówczas Kuntze M. Gębarowicza - nie będzie on nastawał na wywóz, "gdy mu Pan Dyrektor powie, że można zabezpieczyć zbiory we Lwowie przed nalotami". Dużą rolę odegrało tu prawdopodobnie także stanowisko komisarycznego kierownika Staatsbibliotek Lemberg A. Himpla, który - pozostając w bardzo dobrych stosunkach z polskim personelem Ossolineum - popierał te starania i już 13 listopada 1943 r. interweniował u Abba w sprawie podjęcia działań mających na celu zabezpieczenie lwowskich zbiorów bibliotecznych. Zbiory te miały być ewakuowane do Biblioteki Jagiellońskiej, gdyż proponowana przez E. Kuntzego Biblioteka Tarnowskich w Dzikowie nie znalazła akceptacji M. Gębarowicza11. Jeżeli chodzi o stanowisko polskiego środowiska bibliotecznego, to projekt ewakuacji popierał nie tylko E. Kuntze, ale także ówczesny dyrektor Biblioteki Narodowej w Warszawie i bliski współpracownik Czesława Wycecha w konspiracyjnym Departamencie Oświaty i Kultury Delegatury Rządu na Kraj dr Józef Grycz. Jak nieco później wyjaśniał kierownik oddziału rękopisów Biblioteki Ossolineum prof. Stefan Inglot, "zdecydowaliśmy się na ten trudny do decyzji krok wywózki i pod silną presją władz i na skutek ostatnich wydarzeń zarówno w dziedzinie politycznej, jak i wojskowej. Nie bez znaczenia na tę decyzję były też głosy przyjaciół naszej instytucji zarówno z Krakowa, jak z Warszawy"12. Warto też zaznaczyć, że podobne starania o ewakuowanie z Warszawy najcenniejszych zbiorów i umieszczenia ich "w którejś miejscowości najmniej zagrożonej działaniami wojennymi" (miało to być Zakopane lub Wisła) podejmowało na przełomie 1943 i 1944 r. polskie kierownictwo Biblioteki Narodowej13. Jeszcze bardziej zdecydowaną postawę przyjęły niemieckie władze archiwalne, które już wcześniej przeprowadziły ewakuację archiwów ukraińskich, wywożąc z Kijowa akta grodzkie i ziemskie z okresu staropolskiego, a z Kamieńca Podolskiego księgi miejskie14. W połowie listopada 1943 r. Generalna Dyrekcja Archiwów w Berlinie wydala zarządzenie w sprawie zabezpieczenia archiwaliów przez bombardowaniami, zapewne pod wpływem którego E. Randt podjął decyzję o wywiezieniu ze Lwowa 5 wagonów najcenniejszych archiwaliów Archiwum Państwowego. Jednocześnie zestawienia najcenniejszych materiałów Archiwum Miejskiego, zasługujących na ochronę przed bombardowaniami i wywiezienie ze Lwowa, zażądał w początkach stycznia 1944 r. od K. Badeckiego kierownik Archivamtu Fitz. Nierozstrzygnięta pozostała jedynie sprawa wyznaczenia miejsca, do którego przewieziono by te zbiory, ponieważ E. Randt proponował ulokowanie ich na terenie Rzeszy, natomiast polscy archiwiści opowiadali się albo za Tyńcem pod Krakowem, albo też - jak K. Badecki - za Starym Sączem lub Krakowem. Ostatecznie wobec argumentów strony polskiej, że tereny Rzeszy są coraz mocniej bombardowane przez lotnictwo alianckie, w drugiej połowie stycznia 1944 r. Randt jako miejsce ulokowania ewakuowanych ze Lwowa archiwaliów wyznaczył klasztor Benedyktynów w Tyńcu. Innym problemem było odpowiednie przygotowanie zbiorów do ewakuacji i ich zabezpieczenia w czasie transportu. Polscy archiwiści domagali się bowiem, aby zbiory przewożone były w skrzyniach, w żadnym wypadku na odkrytych autach, a towarzyszył im polski konwojent15. Najpóźniej ideę ewakuacji podjęły muzea lwowskie, gdyż dopiero w styczniu 1944 r. Wydaje się, że decydować tu mógł brak zainteresowania dla tej koncepcji w kręgach lwowskich muzealników, którzy dobrze znając zachłanność Niemców na dzieła sztuki mogli obawiać się, że ewakuowane i pozbawione odpowiedniej opieki zbiory staną się dla nich łakomym kąskiem. Dlatego też z inicjatywą w tej sprawie jako pierwsze wystąpiły niemieckie władze miejskie we Lwowie, zamierzając się zresztą ograniczyć do rozlokowania najcenniejszych obiektów w podmiejskich cegielniach i zabezpieczenia pozostałych zbiorów w mieście. Projekt ten został przedstawiony kierownikom lwowskich muzeów na konferencji w Urzędzie Porządkowym (Amtfur Raumordnung) w dniu 6 stycznia 1944 r., spotkał się on jednak ze zdecydowanym sprzeciwem K. Badeckiego, który w konferencji wziął udział jako przedwojenny kierownik muzeów gminy miasta Lwowa. Ulokowanie zbiorów w cegielniach uznał on za niedopuszczalne i ze swej strony zaproponował on ukrycie części obiektów w Arsenale i w podziemiach kościoła Dominikanów oraz przewiezienie zbiorów byłego Muzeum im. Lubomirskich do Przeworska, innych obiektów do Łańcuta, a całej Galerii (po zdjęciu obrazów z ram) do Krakowa. Stawiał przy tym wymóg, aby transporty odbyły się autami, a nie koleją. Jak zanotował w swoim dzienniku, koncepcje te "zyskały uznanie [obecnych] i Niemcy do nich przychylili się i obiecali poczynić pewne kroki w tym względzie"16. Sprawa ewakuacji muzealiów ze Lwowa nie była jednak przesądzona, gdyż na konferencji 6 stycznia żadnych wiążących decyzji nie podjęto. Nie było także zgodności poglądów wśród polskich historyków sztuki. W. Podlacha, który podobnie jak K. Badecki przeciwny był niemieckiemu projektowi rozlokowania najcenniejszych obiektów muzealnych w podmiejskich cegielniach, w piśmie do Urzędu Porządkowego z 15 stycznia 1944 r. wyraził opinię, że lepiej będzie zabezpieczyć zbiory we Lwowie niż je wywozić poza miasto17. Negatywnie nastawieni do planu ewakuowania muzealiów ze Lwowa w głąb Polski byli również przedwojenny kierownik muzeów lwowskich dr Aleksander Czołowski oraz M. Gębarowicz, który doradzał K. Badeckiemu zwłokę w realizacji tego przedsięwzięcia18. Opracowaniem planu ewakuacji zbiorów muzealnych zajął się K. Badecki, otrzymując w tej sprawie 12 stycznia 1944 r. pełnomocnictwo niemieckich władz miasta19. Na podstawie danych przekazanych przez kierowników muzeów przygotował on w początku lutego dwa projekty zabezpieczenia zbiorów: "minimalny" - ewakuacji zbiorów ze Lwowa, i "maksymalny" - zabezpieczenia ich w samym mieście. Program "minimalny" obejmował 5 muzeów, w tym wszystkie z polskimi zbiorami narodowymi. Z Muzeum Historycznego K. Badecki planował ewakuować 49 skrzyń zbiorów, a to: zbiór broni, portrety, zabytki cechowe, monety, pieczęcie, zegary, gobeliny i chorągwie. Z Galerii Obrazów ewakuacji podlegać miało 250 obrazów sztuki zachodnioeuropejskiej i tyle samo sztuki polskiej, na co przewidywał 55 skrzyń. Ponadto planował ewakuować 4 wielkie płótna Jana Matejki: "Unię Lubelską", "Jana Kazimierza we Lwowie", "Rejtana" i "Batorego pod Pskowem" (dwa ostatnie obrazy zostały przewiezione do Lwowa z Łucka w grudniu 1943 r. i znajdowały się w bardzo złym stanie). Z Muzeum Przemysłu Artystycznego ewakuowana miała być ceramika, kobierce, kilimy, makaty i dywany w 58 skrzyniach. Prawdopodobnie z przyczyn technicznych K. Badecki wyłączył z możliwości ewakuacji "Panoramę Racławicką" i dwie dioramy Lwowa, domagając się tylko od władz miasta odpowiedniego zabezpieczenia przeciwpożarowego dla tych obiektów. Podobnie wypowiedział się przeciw ewakuacji zbiorów Muzeum Etnograficznego, motywując to brakiem eksponatów o szczególnej wartości. Łącznie ze wszystkich 5 muzeów na cele ewakuacyjne przewidywał 200 skrzyń. Jako miejsce ewakuowania zbiorów proponował klasztory w Tyńcu, Starym Sączu lub Bieczu20. Plan ten zatwierdzony został na konferencji u starosty miejskiego (Stadthauptmanna) Hoellera w dniu 4 lutego 1944 r.21 W zamiarach K. Badeckiego ewakuacja objąć miała głównie zbiory o polskim charakterze narodowym. Swoje stanowisko przedstawił 9 lutego w rozmowie z W. Podlachą, któremu doradzał, aby w Muzeum Historycznym zapakować do wywozu przede w[szystkim] polonica: dzieła sztuki, zabytki, wyroby przemysłu artystycznego, drogie narodowi pamiątki (np. obr[ona] Lw[owa]). Na planie drugim do resztujących pak dopiero dzieła sztuki obcej", W tym duchu starał się zapewne wpłynąć także na innych muzealników, przekonując ich jednocześnie o nieuchronności ewakuacji22. Podadto Badecki zdecydowanie domagał się od władz niemieckich odpowiedniego zabezpieczenia zbiorów podczas transportu i przygotowania na ten cel drewnianych skrzyń, oraz - chcąc uniknąć dalszych strat w zbiorach - niewydawania w przyszłości jakichkolwiek obiektów muzealnych osobom prywatnym. Wykorzystując udzielone sobie pełnomocnictwa, podjął również starania o zwrot przedmiotów wypożyczonych wcześniej przez Niemców z muzeów lwowskich23. REALIZACJA Do realizacji planów ewakuacyjnych najwcześniej przystąpiły archiwa, w których wybieranie zbiorów do ewakuacji i ich pakowanie rozpoczęto na polecenie Niemców w styczniu 1944 r. Nie wiemy jak prace te - prowadzone pod kierunkiem niemieckiego kierownika Fitza - przebiegały w Archiwum Państwowym, ale w Archiwum m. Lwowa Niemcy pozostawili K. Badeckiemu całkowicie wolną rękę w wyznaczaniu zbiorów, swoje ingerencje ograniczając tylko do spraw technicznych. Jedyny wyjątek dotyczył inwentarzy archiwalnych i księgozbioru podręcznego archiwum, których wywiezienia ze Lwowa domagał się od Badeckiego E. Randt24. Z Archiwum Państwowego do ewakuacji wyznaczono cały zespół akt prezydialnych Gubernium i Namiestnictwa Galicji wraz z indeksami i inwentarzami (ok. 2000 fascykułów i ksiąg), całą metrykę Józefińską, całe tzw. archiwum bernardyńskie, zawierające akta grodzkie i ziemskie lwowskie, przemyskie, sanockie, bełskie, halickie, przeworskie, trembowelskie, buskie od XV w. do 1784 r. (razem ok. 11000 ksiąg), fasje podatkowe i urbarialne z lat 1772-1819, ok. 500 dyplomów pergaminowych miast Małopolski Wschodniej od XIII w. (w tym 230 z dawnego zasobu archiwalnego, a 270 ze zbiorów Dzieduszyckich, Lanckorońskich i Szeptyckich z Przyłbic), wszystkie księgi miejskie tychże miast, cały dział tzw. Normaliów i Hofresolutionen (ok. 400 fascykułów i ksiąg) oraz księgi miejskie zabrane przez Sowietów z Archiwum Diecezjalnego w Przemyślu25. Z Archiwum m. Lwowa był to natomiast cały niemal dział staropolski, a więc dyplomy pergaminowe z lat 1234-1796 (814 sztuk), zbiór listów oryginalnych i akta luźne z okresu staropolskiego, archiwum Stauropigii (20 tek pergaminów, ksiąg i fascykułów), księgi miejskie średniowieczne i nowożytne (42 sztuki), 1175 ksiąg staropolskich wraz z indeksami, zbiór planów i map, a ponadto akta obrony Lwowa 1918 r. (117 fascykułów)26. Zgodnie z rozporządzeniem Dyrekcji Archiwów w Krakowie i Urzędu Archiwalnego we Lwowie z 20 stycznia 1944 r., akta te zostały ewakuowane do Tyńca w kilku transportach kolejowych. Akta Archiwum Państwowego o łącznej wadze ok. 90 ton przewożono w skrzyniach (dyplomy pergaminowe, księgi miejskie), papierowych workach (akta metryki Józefińskiej), a także luzem (księgi i wiązki akt). Większą ich część wyekspediowano w drugiej połowie stycznia i 4 lutego w pięciu wagonach, a resztę (ok. 4000 aktów grodzkich i ziemskich) dodatkowym wagonem 15 marca. W dwóch transportach ewakuowano archiwalia Archiwum m. Lwowa, które mieściły się w 30 skrzyniach i 197 papierowych workach. Przewiezione one zostały l lutego oraz 14 marca (reszta ksiąg staropolskich i inwentarze archiwalne w dwóch pakach). Oprócz tego 8 najstarszych ksiąg średniowiecznych Lwowa osobiście zabrał do Krakowa i zdeponował w tamtejszym Archiwum Miejskim dr Fitz27. Transporty z archiwaliami trwały ok. 10-14 dni. Dzięki starannemu zapakowaniu przez polskich archiwistów i przewożeniu w zamkniętych wagonach oraz sumienności niemieckich urzędników archiwalnych akta te dotarły do Tyńca bez strat i większych uszkodzeń28. Po rozpakowaniu rozmieszczono je w krużgankach i refektarzu klasztoru Benedyktynów: najcenniejsze księgi grodzkie i ziemskie oraz część akt Namiestnictwa umieszczono na drewnianych regałach; resztę złożono w stosach na podłodze. Opiekę nad ewakuowanymi zbiorami pełniło trzech lwowskich archiwistów, delegowanych w tym celu do Tyńca: dr Wojciech Hejnosz, dr Michał Wąsowicz i dr Marian Tyrowicz. Mimo nie najlepszych warunków lokalowych akta lwowskie doczekały w Tyńcu spokojnie końca działań wojennych, a ostrzeliwanie klasztoru przez Rosjan w styczniu 1945 r. szczęśliwie nie spowodowało żadnych strat wśród zbiorów29. Na początku 1944 r. władze niemieckie przystąpiły także do przygotowań ewakuacyjnych zbiorów bibliotecznych. W myśl wydanych w początkach lutego zarządzeń, ewakuacja objąć miała całą Bibliotekę Państwową (Staatsbibliothek) we Lwowie, a więc oprócz Ossolineum i Biblioteki Baworowskich również Bibliotekę Uniwersytecką i Politechniki Lwowskiej oraz biblioteki ukraińskie Towarzystwa im. Szewczenki i Narodnego Domu. Zgodnie z przyjętymi przez Niemców zasadami, zaakceptowanymi przez generalnego gubernatora Hansa Franka, podczas ewakuacji należało unikać zabierania materiałów "przynależnych do obszaru polskiego", a ze względu na trudności transportowe przede wszystkim należało uwzględniać współczesną niemiecką literaturę fachową, zwłaszcza medyczną i techniczną, wszystkie skorowidze, pomoce bibliograficzne oraz księgozbiory podręczne czytelni głównych30. Niezależnie od tych zarządzeń, w Ossolineum już w połowie listopada 1943 r. rozpoczęto wybieranie do ewakuacji cenniejszych druków XV-XVIII w., a zapewne także i rękopisów. Odpowiednio wcześnie, gdyż już pod koniec t.r. zatroszczono się również o przygotowanie skrzyń, do których pakowanie zbiorów rozpoczęto w początkach lutego 1944 r. Odbywało się to jednak bez zbytniego pośpiechu i zaangażowania, gdyż niektórzy zatrudnieni przy tym pracownicy Ossolineum, w tym i prof. S. Inglot, nie byli przekonani do idei ewakuacji "ze względu na wątpliwą celowość tego rodzaju poczynań"31. W tymże miesiącu do wybierania i pakowania zbiorów przystąpiły także pozostałe biblioteki, w tym Biblioteka Uniwersytecka32. Typowanie zbiorów do ewakuacji pozostało w wyłącznej gestii pracowników obu bibliotek (w Ossolineum zajmowali się tym pod kierunkiem M. Gębarowicza - Tadeusz Mańkowski, Eugenia Kurkowa i zapewne Kazimierz Giebułtowski), gdyż niemieckie kierownictwo Staatsbibliothek Lemberg nie ingerowało w zakres tematyczny ewakuowanych zbiorów. Jedyny wyjątek dotyczył współczesnych druków niemieckich z Biblioteki Uniwersyteckiej i sowieckiej literatury technicznej z Ossolineum, na przewiezieniu których do Krakowa (a stąd dalej do Rzeszy) Niemcom szczególnie zależało. Co więcej, wbrew instrukcjom niemieckich władz bibliotecznych w Krakowie dyrektorzy M. Gębarowicz i E. Gaberle (bez wątpienia za wiedzą i cichym poparciem A. Himpla) znacznie zwiększyli ilość przewidzianych do wysłania najcenniejszych zbiorów polskich33. Ze zbiorów Biblioteki Ossolineum i wchodzących w ich skład zbiorów bibliotek Pawlikowskich i Dzieduszyckich do ewakuacji wyznaczono 2298 rękopisów, 2198 dyplomów (dokumentów) z XIII-XIX w., ok. 1860 inkunabułów i starych druków XV-XVIII w. (w ok. 1950 tomach) oraz 2371 rysunków i rycin ze zbiorów Biblioteki Pawlikowskich i Muzeum im. Lubomirskich. Były to prawie wyłącznie polonica, egzemplarze najstarsze i najcenniejsze materiały do historii i literatury polskiej. Oprócz tego M. Gębarowicz do kilku skrzyń z rękopisami i starymi drukami włożył bez szczegółowych spisów pakiety z numizmatami, "aby nie zwracać uwagi niepowołanych ciekawskich" na drogocenne monety. Natomiast ze zbiorów Biblioteki Baworowskich było to odpowiednio 169 rękopisów, 115 dyplomów i 410 starych druków34. Dla zilustrowania wartości ewakuowanych zbiorów Ossolineum można podać, że znalazły się tam prawie wszystkie rękopisy średniowieczne (w tym najstarszy w zbiorach "Exameron beati Ambrosii" z XII w., rachunki dworu Władysława Jagiełły z XIV w. oraz jeden z najstarszych zabytków języka polskiego tzw. "Karta medycka" z XV w.), miscellanea historyczne i kopiariusze materiałów dotyczących dziejów Polski XVI-XVIII w., dzieła ówczesnej historiografii (m.in. Roczniki Jana Długosza), diariusze sejmów, zbiory oryginalnych dokumentów oraz listów królów polskich i obcych, zbiory praw i przywilejów koronnych i litewskich, inwentarze majątków ziemskich i lustracje starostw królewskich, akta sądowe, cechowe i majątkowe miast (Biecza, Grodziska, Kościerzyny, Stanisławowa), archiwa polskich rodzin magnackich (Mniszchów, Wodzickich, Fredrów), papiery lwowskich uczonych (Karola Szajnochy, Wojciecha Kętrzyńskiego, Stanisława Zakrzewskiego, Oswalda Balzera, Ludwika Bernackiego), materiały do dziejów Galicji (m.in. Słowmk geograficzno-historycsny ks. Franciszka Siarczyńskiego, archiwum działaczy ruchu ludowego Bolesława i Marii Wysłouchów), materiały dotyczące polskiej emigracji XIX w. oraz prawie w komplecie autografy utworów i papiery polskich pisarzy i poetów od XVII w. poczynając, m.in. Wacława Potockiego, Jana Andrzeja Morsztyna, Ignacego Krasickiego, Adama Mickiewicza (autograf "Pana Tadeusza"), Juliusza Słowackiego, Aleksandra Fredry, Teofila Lenartowicza, Józefa Conrada Korzeniowskiego, Kornela Ujejskiego, Adama Asnyka, Henryka Sienkiewicza, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Jana Kasprowicza, Władysława Reymonta i Stefana Żeromskiego. Wśród zbiorów Biblioteki Baworowskich znajdowały się m.in. najcenniejsze rękopisy średniowieczne (Kronika Wincentego Kadłubka, statuty Kazimierza Wielkiego) oraz listy i autografy Juliana Ursyna Niemcewicza, Jana Sniadeckiego, Aleksandra Fredry i Stanisława Konarskiego. Podobne zasady obowiązywały w Bibliotece Uniwersyteckiej, skąd do ewakuacji wytypowano przede wszystkim najcenniejsze polonica, w tym wszystkie inkunabuły (ok. 300 tomów) i stare druki oraz część rękopisów i zbiorów kartograficznych. Czyniąc jednocześnie zadość żądaniom władz niemieckich, z Ossolineum wyekspediowano ok. 40-50 tysięcy książek sowieckich z dziedzin techniki, rolnictwa, ekonomii, statystyki i wojskowości, a z Biblioteki Uniwersyteckiej dużą ilość współczesnych druków niemieckich zakupionych w latach 1941-194435. Starania polskiego kierownictwa Ossolineum i Biblioteki Baworowskich, aby ewakuacja odbyła się "jak najszybciej i jak najsprawniej" nie pozostały daremne. Zbiory specjalne tych bibliotek (w 67 skrzyniach) wywiezione zostały ze Lwowa koleją w dwóch transportach 18 III i 2 IV 1944 r. Również w dwóch transportach (prawdopodobnie razem ze zbiorami Ossolineum) ewakuowano zbiory Biblioteki Uniwersyteckiej (w 72 skrzyniach, w tym 20 skrzyń z nowymi nabytkami z lat 1941-1944). Po kilkudniowej podróży dotarły one bez żadnych strat i uszkodzeń do Krakowa36. Zbiory te znalazły schronienie w piwnicach-magazynach Biblioteki Jagiellońskiej, gdzie zgodnie z planami M. Gębarowicza i E. Kuntzego przeczekać miały pod opieką krakowskich bibliotekarzy okres działań wojennych. W celu jeszcze lepszego ich zabezpieczenia Kuntze planował przeniesienie ich do piwnic zamkowych na Wawelu37. Niemieckie władze biblioteczne zadecydowały jednak inaczej. Pod wpływem dalszych klęsk na froncie wschodnim zbiory bibliotek lwowskich zostały w lipcu 1944 r. wywiezione przez Niemców z Krakowa dalej na zachód i zmagazynowane (w łącznej liczbie 181 skrzyń) w dolnośląskiej miejscowości Adelin (Zagrodno) koło Złotoryi38. W Adelinie dotrwały one do momentu zakończenia wojny w 1945 r. Pozostawione jednak tam przez Niemców bez należytej opieki, nie uniknęły one w czasie wypierania ich z Dolnego Śląska częściowego rabunku, chociaż jak się później okazało straty nie były duże. Najmniej sprawnie ewakuację przeprowadzono na terenie muzeów. Zdaje się, że wpływ na to miało zarówno niechętne ewakuacji stanowisko lwowskich muzealników, jak i rezygnacja K. Badeckiego w dniu 4 lutego 1944 r. z kierowania przygotowaniami ewakuacyjnymi. Organizacja tych przygotowań których kierownictwo Hoeller powierzył niemieckim urzędnikom miejskim: historykowi sztuki dr Troschke i inspektorowi Urzędu Kulturalnego Gansemu, od początku szwankowała. Np. dostarczone w marcu muzeum skrzynie do pakowania zbiorów nie nadawały się do użytku, gdyż wykonane zostały z mokrego drzewa i wymagały suszenia39. Jeszcze większe trudności wywołała sprawa wyboru miejscowości, w której miano ulokować ewakuowane zbiory. Okazało się bowiem, że proponowane na ten cel klasztory w Starym Sączu i Bieczu nie wchodzą w rachubę (pierwszy zajęty był przez magazyny zbożowe i Wehrmacht, drugi był zbyt mały do pomieszczenia większej ilości zbiorów). W związku z tym Hoeller podjął starania o ulokowanie zbiorów lwowskich w klasztorze na Jasnej Górze w Częstochowie. Z kolei dyrektor Galerii Obrazów I. Iwanieć takie locum dla zbiorów galeryjnych próbował uzyskać na własną rękę w Muzeum Narodowym w Krakowie u dyrektora Feliksa Kopery. Za przewiezieniem do Krakowa zbiorów Galerii opowiadały się też tamtejsze niemieckie władze muzealne, planując umieszczenie ich następnie w szybie kopalni soli w Wieliczce40. Trudności ze znalezieniem odpowiedniego miejsca przesądziły zapewne o chaotyczności ewakuacji zbiorów muzealnych, które przewożono w dużych odstępach czasu i rozlokowywano w różnych miejscowościach. Na początek poszły zbiory Galerii Obrazów, dla których uzyskano miejsce w więzieniu w Wiśniczu. Pod koniec marca 1944 r. wywieziono tam pod opieką konserwatora lwowskiego Jana Marksena 5 skrzyń z 98 mniej cennymi małymi obrazami. Większość stanowiły dzieła malarstwa zachodnioeuropejskiego, ale znalazły się tam również dzieła polskich artystów, m.in. Stanisława Chlebowskiego, Jacka Malczewskiego, Jana Matejki (2 obrazy) i Aleksandra Kotsisa. Większe znaczenie miało dodatkowe wyekspediowanie do Wiśnicza w początkach kwietnia trzech dużych obrazów Jana Matejki: "Unii Lubelskiej", "Rejtana" i "Batorego pod Pskowem". Po długich wędrówkach różnymi środkami lokomocji dotarły one dopiero na początku czerwca na miejsce przeznaczenia. Tam po dokładnym osuszeniu "Unia Lubelska" została ponownie zapakowana i złożona w zakładzie karnym, przy dwóch pozostałych Marksen po porozumieniu się z prof. Stanisławem Lorentzem rozpoczął zabiegi zabezpieczające41. Zbiory Muzeum Historycznego ewakuowano natomiast do klasztoru Kamedułów na Bielanach pod Krakowem. Ok. 15 maja 1944 r. wysłano tam autami pod opieką pracownika Muzeum Stefana Stańkowskiego 22 paki z zabytkową bronią pochodzącą z dawnych zbiorów Muzeum Narodowego im. Jana III, a w następnym miesiącu 2 paki z zabytkami cechowymi42. Dalsze transporty były w przygotowaniu, niestety nie wiadomo czy do nich doszło. Nie wiadomo też, w jakim zakresie ewakuacją objęto pozostałe muzea lwowskie. Wydaje się jednak, że nakreślony w lutym 1944 r. przez K. Badeckiego plan nie został zrealizowany. Ewakuując zbiory ze Lwowa korzystano również z dróg nieoficjalnych. Prawdopodobnie postąpił tak M. Gębarowicz, który obawiając się powierzenia Niemcom zabytków sztuki zachodnioeuropejskiej, za pośrednictwem J. Marksena zdeponował na własną rękę w kwietniu 1944 r. w Muzeum Narodowym w Krakowie zbiór rysunków obcych mistrzów (w tym Rembrandta) z dawnych zbiorów Muzeum im. Lubomirskich43. Na wiosnę 1944 r. gorączka ewakuacyjna ogarnęła również prywatne osoby. W marcu z propozycją wywiezienia ze Lwowa naukowych zbiorów Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza zwrócił się do K. Badeckiego sekretarz Zarządu Głównego Towarzystwa dr Bronisław Nadolski. Do realizacji tego przedsięwzięcia chyba jednak nie doszło na skutek odmowy Badeckiego. Swoje bogate zbiory archiwalne wyekspediował za to ze Lwowa znany lwowski historyk i kolekcjoner Aleksander Czołowski, wysyłając je 23 maja w 33 pakach do Tyńca44. Niezależnie od tych działań ewakuacyjnych podjęto akcję zabezpieczania zbiorów w samym Lwowie. Tak np. Ossolineum pozostałą w mieście część swoich zbiorów (rękopisy i stare druki) umieściło w podziemiach kościoła Dominikanów. Podobne zabiegi podjęły i inne instytucje, np. Galeria Obrazów. Wypadki wojenne potwierdziły wkrótce w pełni zasadność przeprowadzenia ewakuacji. W kwietniu i maju 1944 r. naloty sowieckie poważnie uszkodziły bowiem Panoramę Racławicką oraz gmachy Ossolineum i Biblioteki Uniwersyteckiej, nie wyrządzając jednak na szczęście poważniejszych szkód w zbiorach. W związku ze zbliżaniem się linii frontu do Lwowa, w lipcu 1944 r. Niemcy planowali przeprowadzenie z Ossolineum jeszcze jednego transportu ewakuacyjnego, który nie doszedł już do skutku z powodu szybko rozwijających się wydarzeń wojennych45. LOSY EWAKUOWANYCH ZBIORÓW W chwili zakończenia wojny wszystkie ewakuowane ze Lwowa zbiory znajdowały się na terytorium Polski. Ich status był jednak niejasny. Jak wiadomo, w wyniku przesunięcia granic Lwów znalazł się poza terytorium państwa polskiego, co mogło dawać stronie sowieckiej podstawę do zgłaszania pretensji o zwrot "zagrabionych" przez Niemców "radzieckich" dóbr kultury. Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że znajdujące się w rękach polskich niektóre zbiory lwowskie (jak np. archiwalia) mogły stać się w przyszłości silną kartą przetargową w staraniach o rewindykację z Ukrainy pozostałych tam zbiorów Ossolineum i innych dóbr kulturalnych. Niestety właśnie archiwalia stały się pierwszym obiektem zainteresowania ze strony Rosjan. W marcu 1945 r. zjawił się w Tyńcu sowiecki oddział wojskowy, który wszystkie znajdujące się tam zbiory obu archiwów lwowskich bezzwłocznie przetransportował do Lwowa46. Wprawdzie w świetle zasad prawa międzynarodowego krok ten nie mógł budzić dyskusji, jednak nie zmienia to faktu, że odbyło się to z naruszeniem interesów strony polskiej. Wśród wywiezionych poza granice Polski znalazły się bowiem akta powstałe i odnoszące się do jej terytorium w granicach z 1945 r. (np. akta grodzkie i ziemskie przemyskie i sanockie), które zgodnie z archiwalną zasadą przynależności terytorialnej powinny były pozostać w kraju. O wiele korzystniej dla polskich interesów potoczyły się losy zbiorów bibliotecznych, o miejscach przechowywania których (po wywiezieniu ich w lipcu 1944 r. z Krakowa) sowieci nie mieli informacji. Ze względu na niebezpieczeństwo, że mogą one zostać przez nich przejęte i wywiezione z powrotem na wschód, zostały one po dotarciu w lecie 1945 r. do Adelina polskich ekip bibliotecznych pośpiesznie i bez rozgłosu przewiezione do Biblioteki Narodowej w Warszawie47. Po dwóch latach zbiory ossolińskie zostały przez Bibliotekę Narodową przekazane do Wrocławia, gdzie stały się najcenniejszym fragmentem reaktywowanej tam Biblioteki Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. Zbiory bibliotek Baworowskich i Dzieduszyckich pozostały w Bibliotece Narodowej, natomiast zbiory Biblioteki Uniwersyteckiej zostały w 1949 r. na żądanie ZSRR oddane Ukraińcom48. Podobnie potoczyły się losy ewakuowanych do Wiśnicza zbiorów Galerii Obrazów. Wywiezione przez Niemców na Dolny Śląsk, zostały w lecie 1945 r. odnalezione przez polskie ekipy muzealne w Przesiece koło Jeleniej Góry i zasiliły potem polskie muzea ("Unia Lubelska" znajduje się obecnie na Zamku w Lublinie, a "Rejtan" i "Batory pod Pskowem" na Zamku Królewskim w Warszawie)49. Prawdopodobnie w Polsce pozostały również zbiory ewakuowane z Muzeum Historycznego. Ewakuacja zbiorów ze Lwowa, mimo niosących za sobą licznych niebezpieczeństw, zakończyła się więc pomyślnie. Sama zasadność idei usunięcia z miasta na czas działań wojennych najcenniejszych zbiorów nie mogła podlegać dyskusji. Pracownicy lwowskich archiwów, bibliotek i muzeów mieli prawo i obowiązek podjąć takie starania, których zaniechanie - jak świadczą losy bibliotek i archiwów warszawskich - mogły mieć tragiczne skutki. Działania te miały równie inny aspekt, który z całą ostrością ujawnił się w latach 1945-1947 w świetle polityki ukraińskiej wobec polskich dóbr kultury we Lwowie. Dzięki ewakuacji uratowane zostały dla polskiej kultury i nauki najcenniejsze zbiory Ossolineum i Biblioteki Baworowskich. Nie można o tym zapomnieć. PRZYPISY 1 M. Orłowicz: Ilustrowany przewodnik po Lwowie. Lwów-Warszawa 1925, s. 198-227; E. Chwalewik: Zbiory polskie, t. l. Warszawa-Kraków 1926, s. 367-429; L. Podhorodecki: Dzieje Lwowa, Warszawa 1993, s. 188-190. Warszawa Wszystkie prawa zastrzeżone. Materiały opublikowano za zgodą Redakcji. |