"Tu leży żołnierz polski poległy za Ojczyznę"

Przed 80 laty w Warszawie złożono bezimienne prochy w Grobie Nieznanego Żołnierza

2 listopada 1925 r. był dla całej Polski niezwykły. W poniedziałkowy Dzień Zaduszny odbyły się w Warszawie podniosłe uroczystości, jakby ogólnonarodowe wypominki. Po uroczystej Mszy św. w katedrze św. Jana tysiące ludzi ruszyło w kondukcie na plac Saski, otaczając przygotowany zawczasu symboliczny pomnik, zarazem grobowiec nieznanego żołnierza.

Na czele pochodu szedł prezydent RP Stanisław Wojciechowski, za nim inni przedstawiciele najwyższych władz kraju i Warszawy oraz zaprzyjaźnionych z Polską państw, duchowieństwo, delegacje z całego kraju i tłumy warszawiaków. Po raz pierwszy zastosowano w Polsce nieznany przedtem rodakom sposób oddania czci. Na wezwanie mistrza ceremonii zebrani zastygli na minutę w milczeniu. W tej ciszy niejeden rozważał w myślach słowa wypowiedziane godzinę wcześniej w katedrze przez księdza kardynała Aleksandra Kakowskiego - arcybiskupa metropolitę warszawskiego: "Kto jesteś Ty? - nie wiem! Gdzie dom Twój - nie wiem! Kto Twoi rodzice? - nie wiem i wiedzieć nie będę, aż do dnia sądnego. Wielkość Twoja w tym, żeś nieznany [...]. W bratniej, wspólnej mogile zagubił imię, zagubił rodzinę, spadło z niego wszystko, co osobiste [...], teraz narodził się z grobu na nowo [...]. A gdy wstał, wziął w siebie wszystkie trudy i wszystkie cierpienia, wszystkie rany i wszystkie śmierci tych tysięcy, co walczyły na polach bitew, co zmagały się w tytanicznych bojach, co zastygły w obliczu śmierci [...]. Z nim razem i w nim samym wyszły one ze swych mogił, te tysiące poległych za Ojczyznę, ten szary gmin żołnierski, niezliczony, nierozpoznany, nieopłakany [...]. Po wszystkich pobojowiskach i rubieżach - na wschodzie i zachodzie - tysiące razy konałeś, umierałeś Ty, Żołnierzu Nieznany, Bezimienny? Czymże, na Boga, jesteś, szary żołnierzu, nieznany, bezimienny? Ty jesteś odwieczny geniusz bojowy Narodu, zowiesz się Męstwo! Ty jesteś niespożyta moc ideałów narodowych, zowiesz się Poświęcenie! Ty jesteś wszechzwycięska niepodległość ducha narodowego, zowiesz się Wolność!".

Ze Lwowa
Kilka dni wcześniej, w czwartek, 29 października, na cmentarzu we Lwowie w obecności oficerów Wojska Polskiego dokonano szczególnej, jedynej w swoim rodzaju ekshumacji. Odkopano ciało jednego z wielu bezimiennie tam pochowanych orląt lwowskich, młodych obrońców miasta i Polski. Grób do ekshumacji wskazała matka jednego z poległych. Mimo starań nie udało się jej odnaleźć ani ciała, ani mogiły syna.

Dlaczego Lwów? W walce o niepodległą Polskę - w latach I wojny światowej, tuż po jej zakończeniu oraz w czasie wojny z bolszewikami - poległo na różnych polach bitew kilkaset tysięcy Polaków. Kiedy rozważano, które z tych miejsc najbardziej symbolizuje naszą walkę o wolność, uznano, że wszystkie pobojowiska są jednakowo ważne. Miejsce, skąd zostanie zabrane ciało do symbolicznego Grobu Nieznanego Żołnierza, powinno być wylosowane. Niech decyduje wola Boża, a nie ludzie. Losowanie wskazało na Lwów, z czego ucieszyli się nie tylko lwowianie, bo sława młodych obrońców miasta ogarnęła już wówczas całą Polskę. Dziś nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że bohaterskie pokolenie II wojny światowej kształtowało swą patriotyczną formację na legendzie orląt lwowskich. Ponadto trzeba też pamiętać, że Lwów i jego okolice były areną krwawych walk o Polskę nie tylko z Ukraińcami (1-22 XI 1918 r.), lecz także podczas śmiertelnego zagrożenia dopiero co odzyskanej niepodległości przez bolszewików. Na przedpolach miasta toczyły się ciężkie walki z armią konną Budionnego. 17 sierpnia 1920 r. pod Zadwórzem (30 km na północny wschód od Lwowa), przy linii kolejowej Tarnopol - Równe, polski batalion ochotniczy pod dowództwem kapitana Zajączkowskiego bronił strategicznego dla Lwowa miejsca przed wielokrotnie liczniejszymi napastnikami. Nie ocalał ani jeden żołnierz polski. Ostatnich bolszewicy w okrutny sposób zamordowali. Przed wojną o Zadwórzu wiedział każdy polski uczeń, bo to były "polskie Termopile". Niech ktoś dziś wyjdzie na ulicę, choćby na plac Piłsudskiego w Warszawie, i spyta przechodniów o Zadwórze...

W piątek, 30 października 1925 r., wielki kondukt żałobny przeszedł od kaplicy na cmentarzu Łyczakowskim do katedry lwowskiej. Arcybiskupi metropolici lwowscy Bolesław Twardowski i Józef Teofil Teodorowicz (ostatni arcybiskup ormiańskokatolicki w Polsce) odprawili tu uroczyste nabożeństwo. Katedra była wypełniona do ostatniego miejsca.

Dzień później, w sobotę, 31 października, w uroczystym pochodzie przewieziono trumnę na dworzec kolejowy. W zamienionym na kaplicę salonie reprezentacyjnym lwowianie składali hołd swemu obrońcy. Potem przeniesiono trumnę do specjalnego wagonu-kaplicy. Był to ten sam wagon, którym rok wcześniej przywieziono ze Szwajcarii do wolnej Polski prochy Henryka Sienkiewicza (zmarłego w 1916 r.)!

Droga do Warszawy podobna była do tej, którą dwa lata później odbyły prochy Juliusza Słowackiego. Nie tylko na stacjach, ale nawet wzdłuż torów kolejowych, którymi przejeżdżał pociąg, klęczeli ludzie: dzieci, młodzież, starsi... Pamięć wojny i śmiertelnych zapasów z bolszewikami była wówczas bardzo świeża i bolesna.

W poniedziałek, 2 listopada 1925 r., nieznany żołnierz na lawecie armatniej przybył do katedry św. Jana w Warszawie, skąd po Mszy św. odbył swą ostatnią drogę na plac Saski, gdzie do dziś spoczywa. Prochy nieznanego żołnierza odznaczono Orderem Virtuti Militari. Uroczystego aktu dokonał prezydent Stanisław Wojciechowski. Pierwszą wartę mieli zaszczyt odbyć żołnierze z 36. pułku piechoty. Gdy podeszli do Grobu, zobaczyli napis: "Tu leży żołnierz polski poległy za Ojczyznę".

Idea grobu
nieznanego żołnierza jako pomnika ku czci bezimiennie poległych żołnierzy zrodziła się we Francji, która podczas ataku niemieckiego w czasie I wojny światowej poniosła ciężkie straty. Bolesna była świadomość, że wielu obrońców Ojczyzny spoczywa gdzieś bezimiennie, choć to przecież ci prości, najbiedniejsi żołnierze brali na siebie całą furię nieprzyjacielskich ataków. W roku 1920 wzniesiono więc w Paryżu pierwszy grób nieznanego żołnierza - w godnym miejscu, pod Łukiem Tryumfalnym.

Polski Grób
wojny z bolszewikami dowódcy 5. Armii Wojska Polskiego, w roku 1925 ministra spraw wojskowych. Grób zaprojektował rzeźbiarz Stanisław Ostrowski, znany później także jako autor pomnika Jagiełły pod Grunwaldem. W trzech środkowych arkadach pałacu Saskiego umieszczono płyty z nazwami miejsc bitew o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej oraz urny zawierające ziemię z pobojowisk.

Po wojnie
Grób był dla komunistów miejscem szczególnie "kłopotliwym". Nie dość, że spoczywał tu obrońca Lwowa, który teraz należał do "naszych radzieckich przyjaciół", to na dodatek zarówno napisy, jak i cała otaczająca Grób aura odnosiły się przede wszystkim do walk z tymi "towarzyszami". Trzeba było coś zrobić, żeby zneutralizować jednoznaczną wymowę miejsca, bo przecież o likwidacji Grobu nie mogło być mowy, reakcja społeczeństwa - nawet w warunkach terroru - byłaby łatwa do przewidzenia. Odnowiono więc centralną część kolumnady, dodając sześć marmurowych tablic z nowymi nazwami miejscowości, gdzie Polacy walczyli podczas ostatniej wojny. Na dwóch czołowych kolumnach umieszczono kamienne miecze, symbolizujące zwycięstwo... pod Grunwaldem, zmieniając przez to główną idę Grobu, którą było upamiętnienie rzeszy bezimiennych obrońców Ojczyzny z czasów, gdy Polska wybiła się ponownie na niepodległość. 8 maja 1946 r. umieszczono w czterech urnach ziemię z dwudziestu czterech pól bitewnych, z prochami żołnierzy, którzy zginęli podczas II wojny światowej. Rok później grób został odbudowany według projektu Henryka Grunwalda - malarza, grafika i plastyka, współpracującego ze "Szpilkami". W tym czasie "Szpilki" specjalizowały się już w wyszydzaniu Armii Krajowej...

"Przy okazji" odnowienia grobu komuniści dopuścili się fałszerstwa. Dotychczasowe cztery tablice, na których w roku 1925 umieszczono po dziewięć nazw miejscowości, gdzie toczyliśmy śmiertelne boje z bolszewikami w latach 1919-1920, zniszczono. W ich miejsce wstawiono sześć nowych tablic z nazwami siedemdziesięciu siedmiu pól bitewnych "upamiętniających walkę z faszyzmem i militaryzmem". Teraz było "jak trzeba", zgodnie z wymogami historiografii marksistowsko-sowieckiej, zgodnie z poglądami nowych "autorytetów historycznych", które, niestety, zdążyły wykształcić w następnych latach całą rzeszę swoich naśladowców: "obiektywnych", "postępowych", dalekich od "polskiej ksenofobii". To oni edukują dziś młodzież na uniwersytetach.

Grób Nieznanego Żołnierza mieści się obecnie pod trójprzęsłową arkadą, jedynym ocalałym fragmentem kolumnady pałacu Saskiego, zniszczonego przez Niemców po Powstaniu Warszawskim. Przy Grobie płonie wieczny ogień i trwa wieczna warta. Tradycyjnie delegacje obcych państw składają tu hołd naszej bohaterskiej przeszłości. Tu w 1979 r. modlił się Ojciec Święty Jan Paweł II, a na ówczesnym placu Zwycięstwa padły słynne słowa: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi".

Pamięć
Czy obecnie wszyscy Polacy wiedzą, jaki żołnierz spoczywa w najbardziej znanym polskim grobie? Raczej należy w to wątpić. W okresie komunistycznym została przerwana ciągłość przekazu - nie tylko poprzez szkołę, ale także poprzez tradycję rodzinną. Pokolenia powojennych dzieci - dziś już dziadków - nie uczono o Lwowie ani o Zadwórzu. O czym taki dziadek może dziś opowiedzieć wnukowi przy Grobie Nieznanego Żołnierza? Nic dziwnego, że wszystko staje się możliwe i dopuszczalne w "obywatelskim" społeczeństwie: dyskoteka na placu Piłsudskiego, nieopodal Grobu, brak szacunku dla Grobu i dla wartowników, obserwowany na co dzień, a nawet chamskie, prowokacyjne ekscesy - jak przed dwoma laty, gdy trzech dwudziestolatków zniszczyło liny zagradzające wstęp do Grobu, weszło na jego płytę, opluło ją i obrzuciło wartowników wulgarnymi słowami. Przed wojną zostaliby rozniesieni na strzępy przez przechodniów. Teraz skończyło się na tym, że rzecznik MON pochwalił wartowników za to, że "nie dali się sprowokować". Panie Boże, przywróć nam prawdziwe Wojsko Polskie, nie tylko rogatywki na głowach!

Piotr Szubarczyk


Tekst pochodzi z gazety "Nasz Dziennik", wydanie z 2 listopada 2005, ęłęóNr 255 (2360).

Materiał umieszczono za zgodą Redakcji. Wszystkie prawa zastrzeżone dla Redakcji gazety „Nasz Dziennik”


Patrz także:

  • O Grobie Nieznanego Żołnierza w Wikipedii
  • O Cmentarzu Obrońców Lwowa w Wikipedii

  • Powrót
    Licznik

      Licznik